Roland Garros. Lodowaty prysznic Radwańskiej

Jarosława Szwedowa z Kazachstanu za mocna dla Agnieszki Radwańskiej w II rundzie tenisowego Rolanda Garrosa. Polka po raz czwarty z rzędu nie umiała wygrać dwóch meczów z rzędu. Jej ojciec przyznaje, że jest w kryzysie.

W Paryżu w czwartek lało, mecze się opóźniały, niektóre o kilka godzin. Na koniec lodowaty prysznic spadł na głowę najlepszej polskiej tenisistki, która późnym popołudniem wyszła na kort, ale szybko przegrała 5:7, 3:6.

Porażka w II rundzie to dla Radwańskiej ogromne rozczarowanie. Przed turniejem cel minimum była IV runda. Do tej fazy dochodziła na French Open w 2008 i 2009 r. Przegrywała dopiero z największymi gwiazdami - dwa lata temu po zaciętym meczu z Serbką Jeleną Janković, przed rokiem w trzech setach z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową, późniejszą triumfatorką. Agnieszka mierzyła w IV rundę, ale w rzeczywistości marzyła o ćwierćfinale lub półfinale. Podkreślała w wywiadach, że chce się rozwijać, zrobić w Szlemie o krok dalej niż zwykle (do ćwierćfinałów Szlema doszła już trzy razy).

Drabinka na pozór jej sprzyjała. Trzeba było sięgać wzrokiem właśnie ćwierćfinału czy półfinału, by znaleźć na drodze ósmej rakiety świata godne rywalki. Zakładając, że zagra na swoim najwyższym wielkoszlemowym poziomie.

Najpierw trzeba było tylko wygrać kilka meczów obowiązkowych z tymi teoretycznie słabszymi, w tym ze Szwedową. To dobra znajoma Agnieszki z czasów juniorskich. Z Kazachstanem nie ma nic wspólnego - mieszka w Moskwie, do gry dla zauralskiego kraju przekonał ją dolarami Bułat Utemuradow, miliarder i szef miejscowej federacji. Przez dwa lata Szwedową trenował Polak Tomasz Iwański. Do dziś za jej przygotowanie fizyczne odpowiada Mieczysław Bogusławski. - Córka lekkoatlety, świetnie przygotowana fizycznie, gorzej taktycznie, ale do oszlifowania - mówił kiedyś Sport.pl Iwański.

Do diamentu sporo wciąż brakuje. Szwedowa jest dopiero 36. na świecie, nie wygrała w tym roku niczego znaczącego, z Agnieszką gładko przegrała w marcu w Miami, a wcześniej w 2008 r. także w Nowym Jorku.

W Paryżu dominowała wyraźnie. - Grała mocno, odważnie, trafiała. Agnieszka była przygaszona, próbowała coś zrobić, kombinować, ale nie bardzo jej wychodziło. Kort był mokry, piłki ciężkie, to wszystko nie sprzyjało delikatnej taktycznej grze Agnieszki, sprzyjało za to atakom Szwedowej - mówi Sport.pl Wojciech Fibak, były najlepszy polski tenisista, który oglądał mecz na żywo na korcie. - Dramat zupełny, ale może deszcz ją uratuje tak jak kiedyś Agassiego - wzdychał Fibak, gdy przy stanie 2:5 mecz przerwała ulewa. Na próżno.

Katastrofę wyczuwał zresztą trener i ojciec Agnieszki Robert Radwański, który już po zwycięskiej I rundzie nie był zadowolony. Córka pokonała Brytyjkę Elenę Baltachę, ale w drugim secie z przeciętną rywalką musiała bić się jak o życie. - Agnieszka nie wykorzystuje potencjału. Gra nierówno, dekoncentruje się, boi się uderzyć. Nie rozumiem, dlaczego. Trzeci rok znajduje się w pierwszej dziesiątce, wzmocniła serwis, moc uderzeń, jest bardziej ograna, doświadczona, ale wciąż potrafi sobie komplikować życie, przegrywać wygrane mecze i grać jak noga od stołu - mówił PAP Radwański w Paryżu. Frustrujące dla niego były nie tylko męki z Baltachą, ale przede wszystkim poprzednie słabe turnieje. W Stuttgarcie, Rzymie i Madrycie Agnieszka na czerwonej mączce nie potrafiła wygrać dwóch spotkań z rzędu. Przegrywała z niżej notowanymi: Shahar Peer, Lucie Safarovą, Patty Schnyder.

Co dzieje się z Radwańską? - Nie tylko z nią. Pytanie powinno brzmieć: Co dzieje się z czołówką kobiecego tenisa? Dlaczego przegrywa Safina, Azarenka, czemu Kuzniecowa musi bronić czterech meczboli z Andreą Petkovic? Liderki uginają się pod naporem dziewczyn z zaplecza czołówki, które grają odważnie, bezpardonowo, atakują. Gwiazdy gasną. Brakuje im wytrzymałości, odporności psychicznej. Taki jest trend i Agnieszka niestety też mu się poddaje - uważa Fibak.

Jego zdaniem przed dalszym upadkiem Polkę może uratować zmiana nastawienia. - Agnieszka ma wielki talent, ale sam talent już nie wystarcza. Trzeba ciągle ciężko pracować. Na treningach, ale też nad taktyką. Rozmawiałem w Paryżu z Robertem Radwańskim, otworzył się, wymieniliśmy kilka szczerych uwag, on sam przyznał, że Agnieszka jest w kryzysie, że coś trzeba zmienić. Trzeba, bo szkoda tych zmarnowanych okazji - zakończył Fibak.

Agnieszka Radwańska po raz ostatni przeszła III rundę wielkiego Szlema w lipcu zeszłego roku w Wimbledonie (ćwierćfinał). Potem nie udało jej się to w US Open (porażka w II rundzie), Australian Open (III) i teraz w Paryżu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.