Roland Garros. Noah nie wręczy trofeum. Francuzi chcą uniknąć skandalu

Chociaż w tym roku przypada 30. rocznica zwycięstwa w singlowym turnieju Roland Garros ostatniego Francuza - Yannicka Noah, to nagrodę dla najlepszego tenisisty w turnieju wielkoszlemowym w Paryżu wręczy... Usain Bolt.

Noah jest w Paryżu i teoretycznie mógłby wręczyć trofeum zwycięzcy finału w grze pojedynczej. Organizatorzy uznali jednak, że istnieje zbyt duże ryzyko, że musiałby przekazać puchar w ręce Rafaela Nadala. Obaj panowie - delikatnie mówiąc - nie darzą się sympatią. Chodzi o to, że gwiazdor sprzed lat, zasugerował, że hiszpański tenisista osiągnął swoje sukcesy dzięki niedozwolonemu wspomaganiu.

W listopadzie 2011 r. Nadal nazwał komentarze Noah, które ukazywały się na łamach dziennika "Le Mond", po prostu głupimi, gdy Francuz napisał, że najlepszym sposobem na walkę z dopingiem będzie jego legalizacja. Noah dodał przy tym, że Hiszpanie swoje sukcesy osiągają dzięki "magicznym miksturom".

"Skończmy z hipokryzją. Najlepszym rozwiązaniem jest zaakceptować doping. Wtedy wszyscy będą mieć dostęp do magicznych mikstur" - napisał mistrz Roland Garros sprzed 30 lat.

Nadal wtedy odpowiedział: "To głupio tak pisać, bo przecież każdy wie, jak wiele antydopingowych kontroli przechodzimy każdego roku".

Po takiej wymianie zdań gospodarze turnieju postanowili uniknąć ewentualnego skandalu, gdyby obaj panowie mieliby się spotkać na korcie przy przekazywaniu głównego trofeum. Dlatego wybrali salomonowe rozwiązanie i zaprosili na finał rekordzistę świata na 100 m Usaina Bolta.

W turnieju kobiecym puchar bez żadnych skandali wręczyła Serenie Williams, Hiszpanka Arantxa Sanchez Vicario, która trzykrotnie wygrywała Roland Garros w singlu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.