Bukmacherzy znają się na swoim rzemiośle. Wprawdzie Venus Williams to siedmiokrotna zwyciężczyni turniejów Wielkiego Szlema, która na korcie zarobiła już 28 mln dol., ale w Paryżu to Agnieszka Radwańska była faworytką pojedynku drugiej rundy.
I bukmacherzy się nie pomylili, bo Amerykanka stanowiła tylko tło dla szybszej, odważniejszej, bardziej skupionej i przede wszystkim o dwie klasy lepszej Polki w ich meczu na korcie Phillipa Chartiera.
- Trzymaj, trzymaj! - krzyczała Polka po kolejnej spektakularnie wygranej piłce, motywując się dodatkowo i zaciskając pięść.
Amerykanka była ociężała, słabo biegała i wyraźnie nie nadążała za doskonale poruszającą się Agnieszką, ale na konferencji prasowej humoru nie straciła.
- Są takie dni, gdy niewiele wychodzi. Rywalka grała bardzo dobrze i niewiele mogłam zrobić - mówiła uśmiechnięta Amerykanka, która dementowała, że planuje zakończyć karierę.
Rzeczywistość na korcie wyglądała jednak dla Williams bardzo źle. Młodsza o dziewięć lat Polka dosłownie zdemolowała Amerykankę. Venus popełniła w całym spotkaniu aż 33 niewymuszone błędy, podczas gdy Radwańska zaledwie sześć. Swoją postawą Polka pokazała, że nieprzypadkowo jest trzecią rakietą na świecie i za chwilę może być jeszcze wyżej.
- To nie jest moja ulubiona nawierzchnia, ale to jest Wielki Szlem i każdy daje z siebie wszystko. Najważniejsze, że zagrałam dwa dobre mecze i dalej czuję się świeża i w pełni sił - stwierdziła Polka na konferencji.
Nawet w chwili, gdy Amerykanka próbowała wrócić do gry i trafiła w drugim secie kilka ekstremalnie mocnych piłek, doprowadzając do przełamania serwisu Polki przy stanie 2:5, Radwańska zachowała spokój i po raz kolejny pokazała, że to ona jest lepszą tenisistką.
W kolejnym meczu Agnieszka zmierzy się ze Swietłaną Kuzniecową, zwyciężczynią Rolanda Garrosa z 2009 r.
Do III rundy męskiego turnieju awansował Łukasz Kubot, który wygrał w środę z Francuzem Florentem Serrą 7:6 (7-0), 6:2, 7:6 (7-4). - Dziś grałem fantastyczne skróty, to one pozwoliły mi zwyciężyć. Mało kiedy się chwalę, ale teraz mogę to zrobić, bo właśnie dropszoty okazały się kluczowe. Kiedyś grałem ich bardzo dużo, w juniorach, kadetach. Nawet koledzy nazywali mnie wtedy "lubiński skrót" [Kubot pochodzi z Lubina]. Dziś się przydały, dzięki nim pokonałem Francuza - powiedział po meczu Polak, który rok temu w Paryżu doszedł do III rundy.
Teraz ma szansę na więcej, bo jego rywalem znów będzie zawodnik z drugiej setki rankingu - Francuz Arnaud Clement lub Belg David Goffin. Ich mecz przerwano w środę w piątym secie przy stanie 5:1 dla Belga z powodu deszczu. - Cieszę się, że zdążyłem przed deszczem. Goffin? To zdolny zawodnik. Jak każdy Belg ma dobrą rękę, jak Rochus, Darcis czy Vliegen - stwierdził Kubot. Jeśli wygra także w III rundzie, w kolejnym meczu mógłby się zmierzyć z Rogerem Federerem. Byłby to pierwszy mecz polskiego singlisty z 16-krotnym triumfatorem turniejów Wielkiego Szlema uznawanym za tenisistę wszech czasów.
Relacja z meczu - Radwańska nie dała szans V. Williams ?