Australian Open. Między plecami Nadala a palcem Federera

Aż 4 godzin i 12 minut potrzebował Rafael Nadal, by wyszarpać wygraną ze 112. w rankingu ATP Amerykaninem Timem Smyczkiem w II rundzie Australian Open. Kłopoty mieli też Roger Federer i Maria Szarapowa, ale przetrwali.

Rozstawiony z trójką Nadal od przylotu do Melbourne nie tryskał optymizmem. W wywiadach powtarzał, że jest daleki od wielkiej formy, a faworytów turnieju trzeba szukać gdzie indziej. Mistrz Australian Open z 2009 r. miał za sobą wyjątkowo słabą drugą połowę poprzedniego sezonu - długo męczyła go kontuzja pleców, tradycyjnie narzekał też na kolana, a jesienią musiał przejść operację wycięcia wyrostka robaczkowego. Od porażki w IV rundzie Wimbledonu w czerwcu zagrał raptem siedem meczów, nie doszedł do żadnego półfinału i zrezygnował z US Open. Nowy rok również zaczął fatalnie - w Dausze w pierwszym meczu padł pod mocnymi uderzeniami Niemca Michela Berrera, 127. tenisisty świata. - Plecy już nie bolą, ale nie czuję jeszcze pełnej swobody ruchów - narzekał Hiszpan.

Kiedy w I rundzie w Melbourne w trzech setach rozbił Rosjanina Michaiła Jużnego (ATP 49), wiara w Nadala stopniowo zaczęła wracać. Skromny Hiszpan miewał już Szlemy, gdy w siebie wątpił, a potem rozgniatał rywali jak walec drogowy.

O tym, że to raczej nie będzie ten przypadek, dowiedzieliśmy się jednak szybko, bo już w II rundzie. Zajmujący 112. miejsce na liście ATP Smyczek rzucił się na Hiszpana, zepchnął go w tył kortu i ostrzeliwał tak skutecznie, że długo wyraźnie prowadził. Nie było wielkim problemem dla Amerykanina ani przełamanie serwisu Nadala, ani atakowanie jego bekhendu. Hiszpan męczył się straszliwie, widać było, że do solidnej formy brakuje wiele, ale się uratował, bo końcówkę zagrał pewniej, zachował więcej zimnej krwi. Do zwycięstwa 6:2, 3:6, 6:7 (2-7), 6:3, 7:5 ponieśli go też kibice na Rod Laver Arena. - Dzięki wam się udało - dziękował im po meczu Hiszpan.

- Rafa miał dziś kłopoty, to był jego tenis na tróję z minusem, ale na tym właśnie polega jego wielkość, że nawet grając źle, umie wyszarpać zwycięstwo - przyznał Smyczek.

W III rundzie rywalem Nadala będzie Dudi Sela (106) z Izraela. Zdania na temat tego, czy znów trzeba drżeć o wynik czy jednak trudny mecz obudzi w Hiszpanie dawnego wojownika, są w Melbourne podzielone.

Kłopoty miał też Federer (2), który przegrał seta z Włochem Simone Bolellim (48), nim się otrząsnął i zwyciężył 3:6, 6:3, 6:2, 6:2. Szwajcara można jednak wytłumaczyć niecodziennymi kłopotami zdrowotnymi. Po pierwszej partii musiał wezwać na kort lekarza, bo bardzo rozbolał go palec prawej dłoni. - Może użądliła mnie pszczoła? Nie mam pojęcia, co się dzieje, nigdy nie czułem tak dziwnego bólu - mówił Federer do lekarza i nerwowo przeganiał telewizyjnego kamerzystę, który kręcił zbliżenia jego spuchniętego palca. Po meczu Szwajcar, czterokrotny zwycięzca z Melbourne, opowiadał, że prawdopodobnie rzeczywiście chodziło o ukąszenie owada. - Na szczęście ból szybko ustąpił - zaznaczył Federer, który teraz zmierzy się z kolejnym Włochem - Andreasem Seppim (46).

Trudną przeprawę miała też Maria Szarapowa (WTA 2) - w trzecim secie jej rodaczka Aleksandra Panowa (150) prowadziła już 4:1, chwilę później miała dwa meczbole. Zwyciężczyni z Melbourne z 2008 r. wytrzymała jednak presję i mając nóż na gardle, zagrała najlepiej. Ostatecznie triumfowała 6:1, 4:6, 7:5.

Dość zabawna wpadka przydarzyła się ekspertowi amerykańskiej telewizji ESPN Chrisowi Fowlerowi. Na antenie podczas relacji na żywo w końcówce spotkania Japończyka Kei Nishikoriego postanowił podzielić się z widzami garścią ciekawostek. Mówił m.in., że Japończyk, finalista US Open, jest najbogatszym tenisistą świata, bo zarabia 46 mln dol., że w ojczyźnie jest właścicielem sieci restauracji Fat Nishikori Burger i że ma własną drużynę piłkarską oraz własne marki perfum, wódki i ubrań.

Sęk w tym, że żadna z tych informacji nie była prawdziwa. Fowler, szukając w internecie informacji o Nishikorim, dał się nabrać na żart satyrycznego portalu Mediamass.net, który zmyślił artykuł o Japończyku (fałszywe newsy to ich specjalność). Fowler przepraszał za swoją pomyłkę wiele razy, ale śmiech poważnych tenisowych ekspertów unosi się nad Rod Laver Arena do dziś. Nie doszłoby do głupiej wpadki, gdyby Fowler doczytał artykuł w Mediamass.net do samego końca. Jest tam napisane: "Nie kopiować, nawet za naszym pozwoleniem".

Do II rundy debla awansowały dwie Polki - Klaudia Jans-Ignacik ze słoweńską partnerką Andreją Klepac oraz Alicja Rosolska i Kanadyjka Gabriela Dabrowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.