Australian Open. Kubot w półfinale! Niecodzienny gest fair play Polaka

Łukasz Kubot i Robert Lindstedt pokonali duet Maks Mirnyj/Michaił Jużny 6:4 5:7 6:2 i awansowali do półfinału Australian Open. Polak powtórzył sukces z 2009 roku, gdy w czwórce najlepszych par deblowych zameldował się w Melbourne grając z Oliverem Marachem. W meczu o półfinał Kubot popisał się nie tylko dobrą grą, ale i rzadko spotykanym gestem fair play.

Kombinacja Kubota z Lindstedtem powstała dość przypadkowo. Na wspólną grę w nowym sezonie Szwed umówiony był od wielu tygodni z Juergenem Melzerem. Austriak nabawił się jednak kontuzji i Szwed w trybie natychmiastowym musiał znaleźć partnera. Wybór padł na Łukasza i żaden z panów już dziś decyzji nie żałuje.

W środę Kubot i Lindstedt zagrali lepiej niż w meczu III rundy, gdy rywalami byli Ivan Dodig i Marcelo Melo. W decydującym secie ani razu nie stracili swojego serwisu, a już w trzecim gemie przełamali podanie jednego z rywali. "Prezentowaliśmy dziś na korcie dużą energię. Bardzo ważny był początek trzeciego seta. Cieszę się, że przełamaliśmy rywali na 2:1, bo Jużny z piłki na piłkę grał coraz lepiej. Końcówkę meczu wytrzymałem psychicznie, wziąłem grę na siebie i udanie returnowałem" - powiedział po meczu Polak.

Podczas wspólnych treningów w Melbourne, polsko-szwedzkiej parze pomaga dziewięciokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych Jonas Bjorkman. "Nauczyłem się od niego bardzo dużo, ale zatrzymam to dla siebie" - uśmiechał się Kubot podczas spotkania z dziennikarzami.

Przy stanie 3:1 i równowadze w decydującym secie doszło do niecodziennej sytuacji. Odbita nieczysto przez stojącego blisko siatki Kubota piłka najpierw spadła na stronę rywali, a następnie wróciła na stronę siatki, po której stali Polak i Szwed. Będący blisko piłki Mirnyj nie zdołał jej dotknąć, więc w myśl przepisów arbiter przyznał punkt parze Kubot/Lindstedt. Nikt nie protestował, na trybunach słychać było brawa, ale za moment obserwowaliśmy reakcję Łukasza. "Przyznałem się, że piłka odbiła się od mojego biodra, a następnie uderzyłem ją rakietą. To była ważna piłka, bo gdybyśmy wygrali kolejny punkt, mielibyśmy podwójne przełamanie. Gdy popatrzyłem na wynik i zobaczyłem, że przewagę mamy my, przyznałem punkt przeciwnikom. Na tym poziomie trzeba grać fair i uważam, że to szczęście w dalszej części meczu do nas wróciło. Paru zawodników w szatni powiedziało mi, że zachowałem się fair, ale gdybym zrobił inaczej, nie czułbym się dobrze" - przyznał 31-letni Polak, który w świecie tenisowym znany jest z wyjątkowo profesjonalnego podejścia do swojego zawodu. Ujmującym zachowaniem po raz kolejny pokazał, że bez względu na okoliczności jest także wspaniałym i uczciwym człowiekiem.

Półfinałowymi rywalami polsko-szwedzkiego duetu będą Francuzi Michael Llodra i Nicolas Mahut, którzy w środę wyeliminowali mistrzów US Open z 2013 roku Leandera Paesa i Radka Stepanka.

Więcej doniesień prosto z Melbourne na blogu Marka Furjana "Vamos"

Radość Radwańskiej, wściekłość Azarenki. Pojedynek na zdjęciach - kliknij, by obejrzeć

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.