Australian Open. Radwańska w 4. rundzie! Pawliuczenkowa groźna tylko godzinę

Siła potężnej Rosjanki wystarczyła na wygranie jednego seta z finezyjnie grającą Polką. Gdy skończyła się celność, Agnieszka Radwańska rozpoczęła swój koncert. Pokonała Anastazję Pawliuczenkową w trzech setach 5:7, 6:2, 6:2 i jest w kolejnej rundzie w Melbourne! Jej rywalką w walce o ćwierćfinał będzie Hiszpanka Garbine Muguruza.

38. w rankingu WTA Muguruza w meczu o 1/8 finału pokonała rozstawioną z numerem 10 Karolinę Woźniacką. Jeśli Radwańska wygra z Hiszpanką, na drodze do półfinału najpewniej spotka Wiktorię Azarenkę. Warunkiem pozwalającym myśleć o sukcesie w takim meczu jest gra na poziomie najlepszych momentów spotkania z Rosjanką.

Siła kontra kombinacja

Pierwszy set obie tenisistki zaczęły od utrzymania swoich podań. Pawliuczenkowa jak zwykle postawiła na siłę, co nie dziwi, wszak przy minimalnie wyższym wzroście ma od Radwańskiej o 14 kg mięśni więcej. Ale gdy tylko Polka zaczynała grać kombinacyjnie, szukać na przemian długich i krótkich piłek, chodzić do siatki, rywalka momentalnie gubiła się. Jak w czwartym gemie, kiedy zmarnowała stan 40:0 i dała się przełamać. Jeden z wolejów Agnieszki był po prostu zachwycający.

Zachwyt uleciał szybko, kolejnego gema Rosjanka wygrała błyskawicznie i przewagi już nie było. To przypomniało kibicom, że zazwyczaj starcia z obecnie rozstawioną w Melbourne z 29. numerem Pawliuczenkową nie były dla Radwańskiej łatwe. Nasza tenisistka przegrała z nią w Indian Wells w 2009 r., zacięte dwa sety na korzyść krakowianki widzieliśmy w 2012 r. na Wimbledonie, ostatnio musiała ostro walczyć przez 2 godz. i 48 minut w 2013 r. w wygranym finale w Seulu.

W przerwie zimowej Rosjanka ostro popracowała. Schudła, stała się szybsza na korcie, lepiej umie teraz ustawiać się do piłki, co pozwala jej jeszcze mocniej razić forhendem. Ta broń wypaliła szczególnie dotkliwie w 11. gemie pierwszego seta, choć chwilę wcześniej przy stanie 5:4 Radwańska była o dwa punkty od wygrania seta. Nagle Pawliuczenkowa przestała się mylić, utrzymując siłę rażenia. Kilka razy przegoniła Polkę po korcie, przełamała i po kolejnej minucie wykorzystała własny serwis wygrywając seta 7:5.

W statystyce partia trwała 58 minut, Polka miała dwa asy i 62 proc. skuteczność pierwszego podania. To co zadecydowało to wygrane piłki - Rosjanka zaliczyła 25 kończących uderzeń, Polka tylko 11.

Rosjanka jak nakręcona i nagle...

Pawliuczenkową tak zmotywował wynik pierwszego seta, że na początku drugiego wychodziło jej dosłownie wszystko. Grała mocno, bez drżenia ręki. Radwańska zaś szukając bardziej kombinacyjnej gry zaczęła popełniać trochę błędów - pojawiły się nieudane delikatne muśnięcia za siatkę i długie piłki lądujące za linią końcową. Rosjanka od razu przełamała Polkę.

I nagle wszystko się zmieniło. Uspokajające gesty siedzącego na trybunach trenera Tomasza Wiktorowskiego i kamienna twarz Radwańskiej mogły sugerować, że oboje zdają sobie sprawę, iż kosmiczny tenis rywalki musi się kiedyś skończyć. Że pojawią się błędy, że kilka razy piłka wyląduje na metrowym aucie, że znów Pawliuczenkowa zacznie trafiać w siatkę. A konsekwencją będą grymasy na twarzy, rzucanie rakietą i coraz większa frustracja. Rosjanka wciąż potrafiła odpalić strzelbę, wciąż w efektowny sposób kończyła wymiany wręcz nonszalanckim skrótem, ale przy spokojnej, zróżnicowanej i coraz dokładniejszej grze Agnieszki, zaczęła wreszcie przegrywać najważniejsze piłki. I całe gemy. Dziewięć z rzędu dokładnie. Jej gra kompletnie się rozsypała. II set, trwający 42 minuty, kończy się dwoma podwójnymi błędami serwisowymi Rosjanki i wynikiem 6:2 dla Polki. Radwańska serwowała pierwszym podaniem z 64 proc. skutecznością, Pawliuczenkowa nabiła zaś statystyki w kategoriach podwójne błędy (6), niewymuszone błędy (36)

Rywalka znika, Radwańska czeka

Po ostatniej piłce II seta Rosjanka włożyła rakietę do torby, spakowała rzeczy i wyszła z kortu. Przez chwilę wyglądało, jakby się poddawała lub zapomniała, że wynik meczu to 1:1 i trzeba grać trzeciego seta. Ale wróciła, a Polka nie dała się rozregulować tą przerwą. Pewnie wygrała swój serwis do zera. Kolejny również, trzeci do 15. W sumie z pierwszych 13 piłek ostatniego seta nasza tenisistka wygrała 12.

Pawliuczenkowa wcale nie wyglądała na chorą, nic jej nie dolegało, po prostu Agnieszka grała w tym momencie genialnie. Rosjanka jeszcze próbowała zmusić się do wysiłku, zmotywować, przez co po ponad dwóch godzinach tenisa oglądaliśmy piękne wymiany i niesztampowe wykończenia akcji. Radwańska nie pozwoliła wyrwać sobie zwycięstwa, czwartego w pięciu potyczkach z Pawliuczenkową. Wygrała trzeciego seta 6:2, cały mecz 2:1 i w pięknym stylu awansowała do 1/8 finału Australian Open.

Ciekawsze mecze 3. rundy

M. Szarapowa - A. Cornet 6:1, 7:5; S. Stephens - E. Switolina 7:5, 6:4; J. Janković - K. Nara 6:4, 7:5; D. Cibulkova - C. Suarez Navarro 6:1, 6:0; G. Muguruza - K. Woźniacka 4:6, 7:5, 6:3

R. Federer - T. Gabaszwili 6:2, 6:2, 6:3; S. Robert - M. Kliżan 6:0, 7:6, 6:4; A. Murray - F. Lopez 7:6, 6:4, 6:2; G. Dimitrow - M. Raonic 6:3, 3:6, 6:4, 7:6

M. Fyrstenberg/M. Matkowski - J. Nieminen/D. Tursunov 5:7, 7:5, 7:6

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.