Australian Open. Przed Radwańską zaczynają się schody

Agnieszka Radwańska awansowała w czwartek do III rundy Australian Open po pokonaniu Olgi Goworcowej (WTA 98). W kolejnym meczu czeka ją znacznie trudniejsza przeprawa, gdyż zagra z 30. na świecie potężną Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową.

Radwańska grała z Pawliuczenkową już cztery razy, ale tylko jeden z tych meczów wygrała gładko, w 2008 roku na Wimbledonie. Kolejne trzy pojedynki to już długie batalie na kortach twardych. W 2009 roku Rosjanka była lepsza w ćwierćfinale Indian Wells, w 2012 Polka po dwóch zaciętych setach wyeliminowała ją w III rundzie US Open. Prawdziwą bitwę stoczyły jednak we wrześniu 2013 roku w finale w Seulu.

Radwańska prowadziła wówczas 3:0 w pierwszym secie, by przegrać 6:7. W dwóch kolejnych setach Polka była minimalnie lepsza, ale wygrała dopiero po 2 godzinach i 48 minutach walki. - To był bardzo wyrównany mecz, każdy z setów. Byłam tylko o odrobinę lepsza w decydujących momentach - mówiła po tym finale Radwańska.

Siła mięśni

Pawliuczenkowa jest tylko o 4 centymetry wyższa od Polki, a waży 16 kilogramów więcej. Duża część tej różnicy to masa mięśniowa. Rosjanka jest jedną z zawodniczek grających siłowy, ofensywny tenis.

Dominowała jako juniorka, wygrywając Australian Open w latach 2006-07 i US Open w 2007 roku. Rok później, jako 17-latka była już w pierwszej 50 na świecie, nie wypadła z niej zresztą do dziś. W lipcu 2011 roku była 13. rakietą świata, ale to był jak dotąd szczyt jej możliwości.

Pawliuczenkowa szukała zmian. W maju 2013 roku zatrudniła jako trenerkę słynną Martinę Hingis. Współpraca ze Szwajcarką nie układała się jednak korzystnie i w po półtora miesiąca zawodniczka wróciła do treningów z bratem Aleksandrem.

Wyniszczający upał pomoże Rosjance?

Radwańska potrafi radzić sobie z bombadierkami pokroju Pawliuczenkowej, potrafi wybijać je z uderzenia, ale mecz z Rosjanką będzie dla niej ciężką przeprawą. Nie bez znaczenia może być panujący w Melbourne upał. Temperatura w pierwszych dniach turnieju osiągała nawet 43 stopnie.

Pawliuczenkowej gorąca pogoda nie przeszkadza. Trzykrotnie w karierze wygrywała turniej WTA rozgrywany na wiosnę w meksykańskim Monterrey, gdzie średnia temperatura w tym czasie wynosi prawie 30 stopni, a dochodzi nawet do 38. Pozostałe dwa turniejowe zwycięstwa odnosiła w Stambule i portugalskim Oeiras.

Czy upalna pogoda będzie jej sprzyjać, przekonamy się w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu lub w sobotę rano, bo wtedy odbędzie się spotkanie. Jedno jest pewne, Radwańska nie powinna się tłumaczyć urazem ramienia, które tradycyjnie już oklejone jest plastrami. Po meczu z Goworcową dziennikarze dwukrotnie poruszali ten temat na konferencji prasowej. - W Perth zagrałam kilka dobrych i długich meczów w Pucharze Hopmana. Potem z ramieniem było trochę gorzej, ale teraz jest dobrze. Nie będę narzekać - stwierdziła Polka.

Nawet jeśli Radwańska pokona Pawliuczenkową, dalej też nie będzie miała łatwo. W czwartej rundzie może zagrać z Karoliną Woźniacką (WTA 10) lub rewelacją sezonu Hiszpanką Garbine Muguruzą (WTA 38), a w ewentualnym ćwierćfinale z Wiktorią Azarenką.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Kto wygra mecz?
Więcej o:
Copyright © Agora SA