Śledź relacje na żywo z wydarzeń sportowych w swoim telefonie. Ściągnij aplikację Live Sport.pl
- Słyszałam bardzo wielu kibiców z Chin. Czułam się, jakby to było China Open - powiedziała Na Li po przegranym w trzech setach meczu z Wiktorią Azarenką.
Li żartowała, że w ostatnich latach Australian Open to Wielki Szlem Azji i Pacyfiku. Uważa też, że organizatorzy powinni się jeszcze bardziej skupić na promocji turnieju dla Azjatów. W Chinach tenis staje się coraz bardziej popularny. Będzie to o tyle łatwiejsze, że w Australii świetnie radzi sobie Li, dla której był to drugi finał w ciągu ostatnich trzech lat.
Ważne jest też, aby przyciągnąć widzów przed telewizory. Gdy Li grała po raz pierwszy w finale Australian Open w 2011 roku z Kim Clijsters, jej przegrany pojedynek oglądało w Chinach 120 milionów osób. Od razu po tamtym komercyjnym sukcesie organizatorzy podpisali trzyletnią umowę z chińską telewizją na transmitowanie turnieju przez kilka godzin dziennie. W zeszłym roku, gdy ani Na Li, ani żaden inny chiński tenisista nie odniósł w Melbourne sukcesu, transmisje oglądało średnio 115 milionów osób. - Nie mogę się doczekać, kiedy będzie wiadomo, ilu chińskich widzów w tym roku zasiadło przed telewizorami - powiedział dyrektor marketingu Australian Open Steve Ayles.
Sprzedaż przekazu telewizyjnego to niejedyny ruch organizatorów w kierunku popularyzowania turnieju w Chinach. W tym roku stworzono oficjalną stronę internetową po chińsku oraz założono chińskie konto na Twitterze - Sine weibo.
Kilku zawodników z regionu Azji i Pacyfiku dostało się na turniej dzięki dzikim kartom. Wśród kobiet była to Zhang Yuxuan (przegrała w I rundzie ze swoją rodaczką Jie Zheng), a wśród mężczyzn Wu Di (też zakończył udział w I rundzie), który był pierwszym Chińczykiem w erze Open w głównym turnieju Australian Open.
Co dało się zauważyć w finale, coraz więcej Chińczyków przylatuje, aby obejrzeć Australian Open na żywo. Ayles zdradza, że w tym roku liczba wycieczek z chińskich biur podróży wzrosła w porównaniu z poprzednim turniejem o 82 procent. - Na pewno w promocji pomaga nam dobra gra Na Li - dodaje.
Również w samych Chinach infrastruktura tenisowa rozwija się bardzo szybko. Turnieje w Szanghaju i Pekinie mają coraz większą renomę, a stadionów na 15 tysięcy widzów mogą Chińczykom pozazdrościć organizatorzy US Open i Roland Garros.