Australian Open. Jerzy Janowicz ukarany za krzyki

2 500 dolarów amerykańskich - tyle musi zapłacić Jerzy Janowicz. Polak został ukarany za krzyki podczas meczu II rundy Australian Open. - Ile razy jeszcze nie zauważysz piłki - krzyczał zdenerwowany Polak do sędzi spotkania. - Zdecydowanie jest szansa, żeby się odwołać. Nie dostałem kary za obrażanie - komentuje Sport.pl Janowicz.

Najważniejsze mecze Australian Open na żywo zawsze w twojej kieszeni ?

Dziś rano Janowicz odpadł z turnieju. W III rundzie Polak przegrał z jedenastą rakietą świata - Hiszpanem Nicolasem Almagrem. Oczy całego świata zwróciły się na Janowicza mecz wcześniej - podczas pojedynku z nisko notowanym Hindusem Somdevem Devvarmanem Polakowi puściły nerwy.

W tie-breaku przy stanie 9:8 rzucił rakietą o kort, ponieważ jego zdaniem zagrana przez rywala piłka odbiła się poza końcową linią boiska. Chorwatka Marija Cicak, która prowadziła to spotkanie, była innego zdania. Mecz Polaka rozgrywany był na jednym z mniejszych kortów, który nie posiada możliwości sprawdzania zagrań (tzw. challange). Janowicz padł na kolana i zaczął krzyczeć: "ile jeszcze razy!''. Za to zachowanie dostał ostrzeżenie.

Po chwili wstał i nerwowo podbiegł do sędzi.

- Powiedz, ile jeszcze razy, nie będziesz widzieć takich piłek. [Ta ostatnia] była wolna. To nie jest zabawne - tłumaczył wściekły Janowicz Chorwatce.

Wideo z tego zdarzenia na YouTube ma już prawie 780 tys. odsłon (stan na 18.01.2013 r. 9:25).

 

Janowicz: Będę się odwoływał

Marek Furjan bloguje z Melbourne ?

Janowicz o karze dowiedział się od zagranicznego dziennikarza na konferencji prasowej.

- Zdecydowanie jest szansa, żeby się odwoływać. Znam mnóstwo przypadków, w których zawodnicy się odwoływali i te kary były anulowane. Jeżeli za krzyk na korcie są takie kary, to jestem trochę zdziwiony, bo niejednokrotnie widziałem wydzierających się zawodników. Ostrzeżenie dostałem za to, że graliśmy w miejscu, w którym inni zawodnicy mogli nas słyszeć. Nie za obrażanie, zniszczenie czegoś, tylko za to, że mógł słyszeć nas ktoś z zewnątrz - powiedział Janowicz.

Janowicz: Nie powiedziałem niczego złego

Polak stał się również "bohaterem" australijskich gazet. Sam Janowicz tak tłumaczył swoje zachowanie:

- Arbiter popełniała wiele błędów w pierwszym secie. Najważniejszy z nich, przy stanie 9:8 dla mnie w tie-breaku. Piłka naprawdę leciała wolno. Było jasne, że będzie aut. Już się cieszyłem. Po decyzji powiedziałem: c'mon (z ang. daj spokój). Ale sędzia nie zareagowała. Wtedy straciłem nerwy. Reszta spotkania przebiegała spokojnie. Czasami tak bywa, graliśmy tego seta ponad godzinę i to był dla mnie bardzo ważny punkt. Nie powiedziałem niczego złego, po prostu krzyczałem i za to dostałem ostrzeżenie. Na korcie obok trwał mecz, a ja byłem za głośno. Mam nadzieję, że nie będę miał z tego powodu dalszych kłopotów - opowiedział o nerwowej sytuacji Janowicz.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.