Masters. Djoković z Federerem zagrają o tytuł w Londynie

Serb wygrał w półfinale z Juanem Martinem del Potro 4:6, 6:3, 6:2, a Szwajcar pokonał Andy'ego Murraya 7:6 (7-5), 6:2. Obaj są najlepszymi tenisistami tego sezonu, choć ostatnio błyszczał Andy Murray. Federer ma szansę na siódmy już tytuł w Masters. Djoković bez względu na wynik finału będzie liderem rankingu na koniec sezonu.

Novak Djoković w Londynie imponuje żelazną defensywą. Tak jak w rewelacyjnym 2011 r. potrafi przyjąć grad potężnych ciosów, a potem otrząsnąć się i odrobić straty. Taki scenariusz miało grupowe spotkanie z Murrayem. Tak samo było też w półfinale. Mający 198 cm del Potro, uskrzydlony grupowym zwycięstwem nad Federerem (przerwał jego serię 12 zwycięstw z rzędu na Masters), długo miotał swoje potężne forhendy. Jego uderzenia były tak mocne i bite z tak wysoka, że wydawało się, że nadlatują z góry, a nie z drugiej strony siatki. Serb przegrał seta, ale znów zatriumfował. Pokazał, że gdy w męskim tenisie nie ma Rafaela Nadala (Hiszpan leczy kontuzję kolan), to jemu należy się tytuł króla defensywy. "Terminator" objawia się w nim zazwyczaj tak samo - Djoković rusza się dużo szybciej, a sięgając do piłek w obronie, rozciąga się prawie w szpagacie. Del Potro, mistrz US Open z 2009 r., wciąż uderzał mocno, ale nie potrafił skruszyć muru, jaki na korcie postawił Djoković. W końcu skapitulował. Zwycięstwo to dla Serba udany rewanż za igrzyska, gdy przegrał z Argentyńczykiem pojedynek o brąz.

Federer imponuje ofensywą. Z del Potro w grupie przytrafiła mu się jedyna w Londynie wpadka (awans do półfinału miał już w kieszeni). Wczoraj z Murrayem znów był bezlitosny. Zaczął ospale, przegrywał w pierwszym secie 1:3, ale potem znacznie przyśpieszył. Problemem Szkota był jego drugi serwis - zbyt łatwy do odczytania i zaatakowania dla Federera, który ma szansę na siódmy tytuł w Masters. Długo wydawało się, że Djoković i Federer w tym sezonie zostaną zepchnięci na dalszy plan przez Murraya. Serb po wspaniałym roku 2011 (trzy wygrane Szlemy i siedem miesięcy bez porażki) i sukcesie w styczniu na Australian Open stracił gdzieś wielką formę. Ze Szkotem przegrał finał US Open. Federer zdobył Wimbledon, ale tam, gdzie wszyscy oczekiwali sukcesu, czyli na igrzyskach w Londynie, zawiódł w finale. Też z Murrayem. Jeśli jednak spojrzeć na statystyki, to w poniedziałkowym finale spotkają się dwaj najlepsi tenisiści sezonu. Obaj wygrali po jednym turnieju Wielkiego Szlema, a na dokładkę jeszcze po pięć (Djoković) i sześć innych tytułów (Federer). Ich bilans zwycięstw i porażek to: 74-12 (Serb) i 71-11 (Szwajcar). Murray, choć zdobył złoto w Londynie i tytuł US Open, przegrał 16 meczów, wygrał tylko 56.

Djoković bez względu na wynik w Londynie zapewnił sobie prowadzenie w rankingu na koniec roku (drugi raz z rzędu), Federer będzie numerem dwa. Rachunków do wyrównania mają sporo. Finał będzie ich 29. pojedynkiem. Szwajcar wygrał 16 z nich, w tym ostatnie dwa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.