US Open. Caroline Wozniacki niezniszczalna w "Bitwie Blondynek"

Caroline Wozniacki pokonała Marię Szarapową 6:3, 6:4 w hitowym meczu 1/8 finału US Open. - To może być przyszła królowa tenisa. O ile wytrzyma fizycznie - mówi się w Nowym Jorku.

Wozniacki zrobiła piorunujące wrażenie. - Jest wprost niewiarygodna - komentowali dziennikarze sylabizując ostatnie słowo bardzo powoli. - Jak ona może tyle biegać i jeszcze mieć potem siłę uderzyć tak dokładnie? - dziwiła się komentująca mecz w telewizji Tracy Austin, była mistrzyni US Open.

"Battle of Blondes", czyli " Bitwa Blondynek", jak nazwał pojedynek brukowiec " New York Post", nie rozczarowała. Na korcie spotkała się najlepiej zarabiająca na sporcie kobieta - Szarapowa dostaje rocznie od sponsorów ok. 25 mln dol., z tenisistką pretendującą do takiego miana - rosnące jak na drożdżach imperium Wozniacki to już ok. 3-4 mln dol. rocznie. Ale mecz był pasjonujący nie tylko ze względu na marketingowe i wizerunkowe podobieństwa, ale przede wszystkim dlatego, że był pojedynkiem skrajności sportowych.

Wozniacki reprezentuje w kobiecym tenisie styl defensywny, oparty na zasadzie " przebić za siatkę zawsze o jedną piłkę więcej niż rywalka". Niezbędnymi atrybutami są w nim szybkie, mocne nogi i żelazna wytrzymałość. Szarapowa to najsłynniejsza przedstawicielka agresywnej atakującej szkoły spod znaku akademii tenisowej Nicka Bolletteriego. Uderza piłki mocno i próbuje maksymalnie skracać wymiany.

Zwycięstwo Wozniacki było wielkim triumfem defensywy. Dunka gra bez wytchnienia od czterech tygodni, przed US Open wygrała turnieje w Montrealu, New Haven, a teraz już cztery mecze w US Open, co daje w sumie 13 zwycięstw z rzędu. W pojedynku z Szarapową nie było jednak po niej widać choćby cienia zmęczenia. Wozniacki biegała, biegała, biegała i niemal wszystko, co posyłała w jej kierunku Rosjanka, wracało za siatkę z powrotem. W całym meczu popełniła ledwie 10 niewymuszonych błędów (Rosjanka - aż 36). Wszyscy byli zgodni, że Szarapowa bez swojego dawnego serwisu, który po operacji barku w 2008 r. znacznie stracił na sile (m.in. dziewięć podwójnych błędów), nie będzie w najbliższym czasie w stanie wygrać Szlema - w tym roku ani razu nie przeszła IV rundy. Jej ofensywna gra traci bowiem najpoważniejszy argument. Bez serwisu, mierząca 190 cm Rosjanka, nie miała szans, by dotrzymać kroku w dłuższych wymianach zwinnej Dunce.

- Nie chodzi tylko o to, by przebić piłkę za siatkę, trzeba jeszcze widzieć, gdzie piłka ma spaść - mówiła na konferencji Caroline, która bardzo nie lubi, gdy jej styl gry sprowadza się wyłącznie do bezmyślnego odbijania. - Bardzo się rozwinęła, widać, że zrobiła kolosalny postęp - komplementowała Szarapowa. - Przede wszystkim postawiliśmy na wzmocnienie fizyczne, wytrzymałość, ale też na serwis. Te trzy rzeczy są niezbędne do stylu gry Caroline - podkreślił Sven Groenefeld, trener współpracujący z Wozniacki z ramienia Adidasa, jej głównego sponsora.

Zachwytów było mnóstwo, padały sformułowania o " nowej królowej tenisa", ale w kuluarach słychać było też opinie, że wysiłek aplikowany w tak dużych dawkach może kiedyś się zemścić. - Przeciążenia wynikające z takiego stylu są ogromne. Ile jest w stanie wytrzymać jej ciało? Ciekaw jestem też pierwszego meczu, w którym Wozniacki zmierzy się z równie solidną w defensywie rywalką, bo na razie takiej nie miała - powiedział jeden z amerykańskich dziennikarzy. Takim testem może być ćwierćfinał z Dominiką Cibulkovą, która jako niewysoka dziewczyna, opiera swoją grę niemal wyłącznie na obronie i bieganiu bez wytchnienia. W 1/8 finału Słowaczka sensacyjnie pokonała byłą mistrzynię US Open Swietłanę Kuzniecową.

Wozniacki mimo efektownego zwycięstwa, zeszłorocznego finału oraz rozstawienia z numerem jeden, wciąż nie jest uważana za główną faworytkę. Wyżej stoją akcje Kim Clijsters, czyli jedynej zawodniczki, która umie zarówno świetnie atakować, ale też doskonale się bronić.

Na razie Wozniacki, której rodzice pochodzą z Polski, rośnie marketingowo - w gazetach, telewizji, na plakatach. Zaczyna być rozpoznawalna, co w Ameryce jest nie lada sztuką. " W mieście jest nowa superblondyna" - napisał po zwycięstwie " NY Post" publikując efektowne zdjęcie. "Chyba nikt nie ma tak krótkiej i seksownej spódniczki" - zastanawiał się brukowiec. - Na korcie chcę dobrze grać, ale też dobrze wyglądać. Męski doping tylko mnie cieszy - zawadiacko uśmiechała się Caroline na konferencji prasowej. Trzeba przyznać, że doskonale umie się odnaleźć. Im więcej fleszy i kamer, tym szerzej się uśmiecha.

Wyniki. Kobiety. 1/8 finału:

C. Wozniacki (Dania, 1) - M. Szarapowa (Rosja, 14) 6:3, 6:4; W. Zwonariewa (Rosja, 7) - A. Petkovic (Niemcy) 6:1, 6:2; D. Cibulkova (Słowacja) - S. Kuzniecowa (Rosja, 11) 7:5, 7:6 (7-4); K. Kanepi (Estonia, 31) - Y. Wickmayer (Belgia, 15) 0:6, 7:6 (7-2), 6:1.

Mężczyźni. 1/8 finału:

R. Federer (Szwajcaria, 2) - J. Melzer (Austria, 13) 6:3, 7:6 (7-4), 6:3; N. Djokovic (Serbia, 3) - M. Fish (USA, 19) 6:3, 6:4, 6:1; R. Soederling (Szwecja, 5) - A. Montanes (Hiszpania, 21) 4:6, 6:3, 6:2, 6:3; G. Monfils (Francja, 17) - R. Gasquet (Francja) 6:4, 7:5, 7:5.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.