- Nie znam jej, myślałam, że znam wszystkie Hiszpanki, ale o tej nigdy nie słyszałam - mówiła przed meczem drugiej rundy Polka. Torro-Flor szczególnie zapisała się w pamięci Radwańskiej świetną postawą w drugim secie, który omal nie skończył się tie-breakiem.
W pierwszym na korcie była tylko nasza tenisistka - partia trwała zaledwie 22 minuty, Hiszpanka zdołała w niej zdobyć tylko siedem punktów. Polka skutecznie serwowała, nie popełnia błędów i tradycyjnie przebijała piłki za siatkę - to wystarczyło, by nie stracić w niej żadnego gema.
Druga partia była dużo bardziej wyrównana. Nasza tenisistka chyba za szybko się rozluźniła i uwierzyła w zwycięstwo - zaczęła popełniać więcej niewymuszonych błędów, pierwsze serwisy przestały trafiać w kort. Hiszpanka przestała denerwować się stawką spotkania i coraz częściej wykorzystywała swój niebezpieczny forhend. Po sześciu gemach i czterech przełamaniach był remis, Polka wygrała jednak kolejne dwa gemy i serwowała, by wygrać mecz. Gdy wydawało się, że Polka już myśli o trzeciej rundzie, Torro-Flor przyspieszyła i trzeci raz w secie przełamała Agnieszkę, za chwilę zrobiło się 5:5.
Torro-Flor miała szansę na doprowadzenie do tie-breaka, ale przy stanie 6:5 dla Polki popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i w decydujących momentach wyrzucała piłki w aut. Po godzinie i 6 minutach Radwańska wygrała 7:5 i awansowała do kolejnej rundy. - Mogłam wygrać 6:3, ale i tak jestem bardzo szczęśliwa, że udało się zamknąć ten mecz w dwóch setach - powiedziała po spotkaniu nasza tenisistka.
W trzecim meczu turnieju Agnieszka Radwańska zmierzy się z Anastasiją Pawluczenkową (rozstawioną z numerem 32.), która pokonała Australijkę Ashleigh Barty 6:4, 6:0.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live
na iOS,
na Androida i
Windows Phone