Polski debel w finale US Open! Na taki wynik czekaliśmy 33 lata

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski po raz pierwszy w karierze awansowali do finału Wielkiego Szlema. Po genialnym występie pokonali w półfinale Rohana Bopannę z Indii i Aisama-Ul-Haqa Qureshiego z Pakistanu 6:2, 7:6 (7-4).

Rozstawieni z nr. 5 rywale Polaków nie mieli nic do powiedzenia. Fyrstenberg i Matkowski (nr 6) od początku serwowali fenomenalnie - ani razu nie stracili swojego podania. Brylowali też pod siatką, grali niezwykle odważnie, ryzykowali, do końca zachowali zimną krew. W każdym ich geście było widać, że wierzyli w zwycięstwo.

- Byliśmy od nich lepsi w każdym elemencie gry. Kluczem okazało się konsekwentne podejmowanie ryzyka i utrzymanie koncentracji od pierwszej do ostatniej piłki. Co prawda, nie wykorzystaliśmy pięciu piłek na przełamanie w drugim secie, ale udało się wygrać. Jesteśmy dobrej myśli przed finałem. Jeśli zagramy w nim równie agresywnie i solidnie, to powinno być dobrze - stwierdził po meczu Fyrstenberg.

To największy sukces deblistów w karierze. Do tej pory tylko raz - w 2006 r. w Australian Open - wystąpili w półfinale. - Czekamy na wielki wynik w Szlemie, ćwierćfinały nam się już znudziły. Stać nas na więcej, potrzeba trochę szczęścia - zapewniali "Gazetę" tydzień temu, gdy zaczynał się US Open. Polacy od lat należą do deblowej elity, wygrali 11 turniejów ATP, ale brakowało sukcesu w Szlemie.

W Polskim tenisie na taki wynik czekaliśmy od 1978 r., gdy Wojciech Fibak wystąpił z Australijczykiem Kimem Warwickiem w deblowym finale Australian Open. Potem Szlemy wygrywali jedynie juniorzy, singliści - Fibak i Radwańska - zatrzymywali się na ćwierćfinałach, a debliści - m.in. także Łukasz Kubot - na półfinałach.

Fibak w 1978 r. w Melbourne zwyciężył. Polacy będą mieli w nocy z soboty na niedzielę w Nowym Jorku dużą szansę pójść w jego ślady. Ich rywalami będą Austriak Jürgen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner (nr 9.). To zeszłoroczni sensacyjni zwycięzcy Wimbledonu, para złożona z dwóch doświadczonych singlistów, nieobliczalna, ale w zasięgu Polaków, którzy pokonali ich w zeszłym roku podczas finałów Masters w Londynie.

Fyrstenberg i Matkowski zarobili już w Nowym Jorku co najmniej 210 tys. dol. do podziału. Jeśli wygrają finał, premia wzrośnie do 420 tys. dol.

O finał walczyły też Agnieszka Radwańska i Słowaczka Daniela Hantuchová, ale gładko przegrały z Amerykankami Liezel Huber i Lisą Raymond 2:6, 4:6.

Złośliwość rzeczy martwych w sporcie. Różne przypadki [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Agora SA