US Open. Radwańska znów odpadła w II rundzie

- Zagrałam może na 30 procent, jestem zła, nie lubię tych kortów, źle mi się tu gra, jakoś mi tu nie idzie. Taki jest kobiecy tenis - tak podsumowała Agnieszka Radwańska swoją trzecią z rzędu porażkę w II rundzie US Open. W środę w Nowym Jorku pokonała ją 6:3, 4:6, 6:3 niezwykle ambitna i ofensywnie usposobiona Niemka polskiego pochodzenia - Andżelika Kerber.

Kerber (WTA 92) zapowiadała przed meczem, że sentymentów dla koleżanki nie będzie i rzeczywiście nie było. Od początku rzuciła się na Radwańską (WTA 13), a jej huraganowe ataki trwały z krótkimi przerwami do końca spotkania. Niezły serwis, bardzo mocny leworęczny forhend, ale też świetny, często zagrywany wzdłuż linii, i równie potężny bekhend - wszystko to spadało na Radwańską jak dywanowy nalot bombowców. Kerber, potężnie zbudowana, cięższa od Polki o 12 kg, przesuwała się po linii końcowej zaskakująco szybko, i jak na tak ofensywnie, płasko i ryzykownie grającą tenisistkę, popełniała stosunkowo niewiele błędów. "Auf dem Ball!", czyli "Wchodź na piłkę!" - pokrzykiwali z trybun niemieccy trenerzy. Andżelika ich słuchała, grała cały czas bardzo agresywnie i pewnie.

Radwańska, nie licząc niezłego drugiego seta, nie zrobiła wiele, by ten wybuch wulkanu powstrzymać. Grała zbyt pasywnie, bezpiecznie, przez środek kortu, przebijała i czekała na błędy, a one nie nadchodziły. Ryzykowne piłki "szukające linii" w jej wykonaniu można było policzyć na palcach jednej ręki. Miała lepsze momenty, zwłaszcza gdy próbowała czasem zaatakować - niektóre wyjścia do siatki kończyły się punktami. Wiele ataków było jednak nieprzemyślanych - Polka ruszała do przodu w złych momentach i dawała się mijać.

Kerber grała mocno, ale to nie było bezmyślne "łup-łup". Niemka posyłała czasami zabójczego dropszota, Agnieszka z nosem przy siatce go odbierała, ale loba, który następował po dropszocie już nie. Paradoksalnie, ginęła w tym meczu także od swojej własnej broni firmowej.

Agnieszka miała świadomość, że gra źle, o czym kibice znający język polski mogli się przekonać już w trakcie meczu. - To jest kupa, a nie tenis. Tak można grać w niedzielę rano na kacu po imprezie - krzyknęła do siebie wściekle w pewnym momencie. Minę miała skwaszoną, rakietą obijała kort. W trzecim secie wiara w zwycięstwo wyparowywała z niej coraz szybciej.

"Ostra piła cały czas!" - pokrzykiwał z trybun Tomasz Wiktorowski, zastępujący Roberta Radwańskiego w roli trenera.

"Ostra piła" nadchodziła jednak zdecydowanie za rzadko. Kerber, choć trzeciego seta zaczęła od straty własnego podania, to potem z zaciśniętą pięścią efektownie odrobiła straty i dobiła Agnieszkę.

- To jedno z moich największych zwycięstw w karierze. Wygrałam, bo zagrałam bardzo odważnie i ryzykowanie - powiedziała na konferencji prasowej Kerber, która o 1/8 finału zagra z Rosjanką Ałłą Kudriawcewą.

Radwańska po raz trzeci z rzędu odpadła z US Open w II rundzie. W 2009 r. pokonała ją Maria Kirilenko, a 12 miesięcy temu - Chinka Shuai Peng, na tym samym korcie Grandstand.

- Zagrałam może na 30 procent, jestem zła, ogólnie nie lubię tego kortu, źle mi się tu gra, jakoś mi tu nie idzie - powiedziała Radwańska po środowym meczu.

Co złożyło się na ten 70-procentowy nagły ubytek w umiejętnościach? - Nie wiem, to nie był mój dzień po prostu. Może to pora dnia, wieczorem jest inne odbicie piłki, sztuczne światło. Ja wolę grać w południe w 40-stopniowym upale, tak już mam. Korty US Open są po prostu zupełnie inne niż na tych turniejach przed Szlemem. Może dlatego w nich gram tak dobrze, a tutaj nie? Na pewno zagrałam źle, jak na niedzielnej "sztundzie", nie mogłam wejść w rytm. Nie powiem, że to był zacięty mecz i przegrałam po zaciętej walce, bo tak nie było - stwierdziła Radwańska.

Słaby pierwszy serwis? - Nie trenowałam ostatnio serwisu, bo za bardzo nie mogłam po kontuzji barku, ale to nie przez serwis przegrałam - dodała Polka, która w US Open wystąpi jeszcze w deblu w parze ze Słowaczką Danielą Hantuchovą.

Porażka Radwańskiej to jedna z wielu niespodzianek w kobiecym turnieju - odpadła już m.in. mistrzyni Wimbledonu Petra Kvitova, triumfatorka Rolanda Garrosa Na Li oraz rozstawiona z ósemką Marion Bartoli. - Tak to już jest z kobietami, są nieprzewidywalne. Taki jest kobiecy tenis - wzruszyła ramionami Agnieszka Radwańska.

Tuż po meczu nie udało nam się uzyskać komentarza Tomasza Wiktorowskiego.

Sportsmenki zarabiają miliony. Która najwięcej?

Więcej o:
Copyright © Agora SA