Ludzie w potrzebie, Barcelona nie odmówi

Barcelona, która nigdy dotąd nie sprzedała ich sponsorowi, za rekordowe 30 mln euro rocznie będzie propagować na koszulkach Qatar Foundation, założoną po to, by ludziom żyło się lepiej

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Do niedawna książęta, emirowie i inni bonzowie znad Zatoki Perskiej wysyłali nad futbolowe murawy pojedyncze bombowce, teraz trwa już prawdziwy nalot dywanowy. To oni przejęli Manchester City, czyli prawdopodobne supermocarstwo przyszłości. Na ochrzczonym przez nich stadionie grają piłkarze Arsenalu, czyli supermocarstwa przyszłości odległej - tak odległej, że pewnie jej nie doczekamy, londyńczycy wolą spełniać się jako ferajna Piotrusiów Panów. To bliskowschodni bogacze kupili hiszpańskiego pierwszoligowca z Malagi, który supermocarstwem nie będzie nigdy. To oni zamierzają zainwestować w Palermo, które zdaniem obecnego właściciela do rozmiarów supermocarstwa nie urosło m.in. dlatego, że mierzy się z nieuczciwą konkurencją supermocarstw z północy Włoch.

Europejskie ligi oblatują ze wszystkich stron, ale do bombardowania pieniędzmi klubów swojej aktywności nie ograniczają. Zapraszają do siebie piłkarzy z fantastycznym wczoraj (Fabio Cannavaro), chętnie dają się wyrolować piłkarzom z byle jakim jutro (oferują kontrakt Dawidowi Janczykowi), płacą milionami przylatującym na sparingi Argentynie i Brazylii, klubowe mistrzostwa świata organizują już, zaraz zorganizują prawdziwy, reprezentacyjny mundial. Nie zawsze tylko udaje się zaciągnąć kibiców na trybuny - kadrę Zjednoczonych Emiratów Arabskich ogląda 200 (gdy gra z niedocenianą Angolą) lub 400 osób (gdy gra z urzekającą na MŚ Chile). Są to naturalnie kłopoty przejściowe, by je zlikwidować, wystarczy przecież do kupionego biletu doklejać mercedesa.

Specjalne materiały Sport.pl - zdjęcia, wideo, rankingi POLECAMY!

 

Dziś egzotyczni z naszej perspektywy entuzjaści futbolu osiągnęli kolejny imponujący sukces. Logo Qatar Foundation zostanie wpuszczone na najświętsze piłkarskie barwy. Barcelona, która nigdy dotąd nie sprzedała ich sponsorowi (przeciwnie, sama płaciła UNICEF), oddała miejsce na koszulkach za rekordowe 30 mln euro rocznie w szczytnym celu - będzie propagować instytucję non profit, założoną po to, by ludziom żyło się lepiej.

Kto wie, być może wszystko rozpoczęło się kilka lat temu, gdy w lidze katarskiej truchtał obecny trener Barcy. Okolica Guardiolę zauroczyła, ostatnio udzielał się jako ambasador bliskowschodniej kandydatury mundialowej. Misja się powiodła, czym Katar wpędził nawet w furię wielkiego przyjaciela świata arabskiego Baracka Obamę.

Inwazja trwa, przeczuwam, że teraz pójdzie atak na La Masię. I wcale nie chcę podejrzewać Katarczyków, że wychowanków najsłynniejszej futbolowej akademii naturalizują i swoim zwyczajem przeciągną pod własną flagę. Może raczej wyślą kilku swoich młodych do katalońskiego internatu? Dobroczyńcy z Barcelony nie powinni odmówić potrzebującym. Skoro dla przyszłości katarskiego futbolu poświęcili najcenniejszą relikwię...

Podyskutuj o felietonie na blogu Rafała Steca

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.