"Po końcowym gwizdku ślizgał się na całej długości boiska. Słuchał trybun skandujących jego nazwisko na stadionie l'Abbe-Deschamps, który wibrował jak za czasów najpiękniejszych europejskich pojedynków. Ireneusz Jeleń był jednym z bohaterów tego wieczoru" - czwartkowe wydanie dziennika "L'Equipe" poświęciło polskiemu napastnikowi osobny artykuł pod relacją z meczu. Auxerre wygrało z rosyjskim potentatem finansowym 2:0 i po raz trzeci zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Polak dostał notę 7, wcale nie najwyższą w zespole, ale ponownie okazał się dla Auxerre graczem decydującym o wyniku. Gazeta wyżej - na 8 - oceniła prawego obrońcę Cedrica Hengbarta, strzelca pierwszej bramki, genialnie interweniującego pod własną bramką w drugiej połowie oraz defensywnego pomocnika Delvina Ndingę, przez którego miejsca w pierwszym składzie Auxerre nie ma Dariusz Dudka.
Ireneusz Jeleń: Jednym kopnięciem piłki spełniłem marzenia swoje i przede wszystkim całego zespołu. Radość była wyjątkowa, wzruszająca, nawet bym powiedział. Cieszyliśmy się razem z kibicami, wypiliśmy po łyku szampana. Ciężko zapracowaliśmy na awans. Mówi o nas cała Francja, bo nikt nam nie dawał szans. Zenit z budżetem sześć razy większym od naszego był murowanym faworytem. Mogliśmy się przeciwstawić tylko świetnym przygotowaniem fizycznym i dopracowanymi stałymi fragmentami. Po porażce w Petersburgu 0:1 baliśmy się rewanżu jak ognia, wiedzieliśmy, że stracona bramka praktycznie przekreśli nasze szanse, więc nastawiliśmy się na kontry albo rożne czy wolne.
- Po wrzutce mam przy dalszym słupku czekać na piłkę. Bardzo podobnego gola strzeliłem w ostatnim meczu ligowym z Valenciennes. Z Zenitem nie mogłem inaczej strzelić, musiałem kopnąć z przewrotki. Fajnie, że wpadło.
- To jeden z goli, które będę wspominał do końca życia. Zostanie zapisany w historii klubu, dlatego satysfakcja jest ogromna, ale na wielkie uznanie zasługuje cały zespół.
- Nasz awans to wielka niespodzianka, kluczem było świetne przygotowanie fizyczne. Trafiliśmy z formą idealnie. Biegaliśmy bez przerwy, ale pomogły nam dwie czerwone kartki dla rywali po przerwie. Pod koniec było jednak nerwowo, Zenit był o krok od gola.
- Może wróci kwestia pozyskania Obraniaka z Lille. Trener go chce. Ludo przedłużył kontrakt z Lille, ale wiem, że chętnie by do nas przyszedł. Myślę, że po awansie Auxerre stać na niego. Będziemy musieli przecież radzić sobie nie tylko w Champions League, ale i we Francji. Piętnastoma zawodnikami się nie da. Liga francuska jest bardzo trudna, nie ma wielkiej przepaści między pierwszym a dziewiątym, dziesiątym, nawet ostatnim zespołem. Trzeba mieć końskie zdrowie.
- W porównaniu z poprzednim rokiem postęp jest olbrzymi. Mamy trzy punkty po trzech meczach, rok temu przegraliśmy cztery z pięciu meczów i strzeliliśmy ledwie jedną bramkę. W pierwszych meczach ligowych nasze głowy i myśli były wyłącznie przy Lidze Mistrzów. Pragnęliśmy awansu i na tym się koncentrowaliśmy. Kosztem ligi, ale po awansie wracamy do gry. W niedzielę jedziemy do Monaco przynajmniej po punkt.
- Zostaję. Po takim meczu, po takim awansie, po takim wyczynie nie ma sensu niczego zmieniać. Kontrakt mam ważny do czerwca przyszłego roku. Spekulacje były po losowaniu, kiedy okazało się, że gramy z Zenitem. Oni byli faworytem i gdybyśmy nie awansowali, klub był skłonny mnie sprzedać [Jeleń ma w kontrakcie kwotę odstępnego 3 mln euro].
- Rozważę oba warianty. Mój menedżer rozmawiał z szefem Auxerre przed dwumeczem z Zenitem. Klub chce podpisać nowy kontrakt, zobaczę, co zaproponują. Nigdzie mi się nie spieszy.
- Wyjeżdżając z Polski, obawiałem się, czy dam sobie radę. Miałem jeden cel: żeby grać. Udało się, mam powody do radości, widzę, że mnie tu lubią i cenią. Mam nadzieję, że forma ze spotkania z Zenitem się utrzyma.
- Oby zdrowie dopisywało i sytuacje były. Zdaję sobie sprawę z presji, która na mnie spoczywa, ale Liga Mistrzów ma mnie cieszyć, a nie stresować. Ważne jest to, że mam pewne miejsce w składzie.
- Przyjadę do Grodziska w bardzo dobrej formie fizycznej. Pierwszego gola strzeliłem Valenciennes i się odblokowałem. Mam nadzieję, że z taką formą strzelecką pomogę kadrze. Chcemy zmazać plamy z meczów przeciwko Hiszpanii i Kamerunowi.
8: Krzysztof Warzycha (Panathinaikos Ateny, sezony 95/96, 98/99, 00/01 i 01/02)
3: Emmanuel Olisadebe (Panathinaikos, 01/02, 03/04, 04/05 i 05/06, Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen, 04/05)
2: Leszek Pisz (Legia, 95/96), Marek Citko i Jacek Dembiński (Widzew, 96/97)
1: Ryszard Staniek, Marek Jóźwiak, Jerzy Podbrożny (Legia, 95/96), Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec (Widzew, 96/97), Roman Kosecki (Nantes, 95/96), Tomasz Hajto (Schalke 04, 01/02), Tomasz Dziubiński (FC Brugge, 92/93), Igor Sypniewski (Panathinaikos, 98/99, 00/01, Andrzej Lesiak (Rapid Wiedeń, 96/97), Andrzej Rudy (Ajax Amsterdam, 98/99), Marek Saganowski (Aalborg, 08/09), Marcin Żewłakow (APOEL Nikozja, 09/10)