Porażka z Islandią. Piłkarze ręczni odpadają z igrzysk

Nieskutecznie w ataku i tragicznie w obronie zaczęli piłkarze bój o półfinał. Obudzili się za późno. - Pokpiliśmy sprawę. Sami sobie jesteśmy winni - mówili po porażce. Relacja z Pekinu specjalnego wysłannika Sport.pl Jakuba Ciastonia.

Relacja Z czuba ?

Dreszczowiec w Pekinie. Siatkarze bez medalu ?

Gdy Islandczycy tańczyli na boisku i świętowali historyczny sukces, czyli pierwszy od igrzysk w Barcelonie w 1992 r. awans do najlepszej czwórki, Polacy ze zwieszonymi głowami opuszczali halę. Bartłomiej Jaszka płakał, kapitan Grzegorz Tkaczyk patrzył przed siebie błędnym wzrokiem i rzucił tylko, że dziś rozmawiać nie będzie: - Nie teraz, błagam. Nie po takim meczu.

- Pokpiliśmy sprawę. Walka o medal była realna, a zostało ogromne rozczarowanie - mówił smutno prawoskrzydłowy Mariusz Jurasik.

Godzinę wcześniej polscy siatkarze po dramatycznym meczu przegrali z Włochami. - Oni też? Nie wiedzieliśmy... - wzdychał Artur Siódmiak.

Słaby początek zdecydował

Trener Bogdan Wenta powtarzał przez wszystkie mecze grupowe, że prawdziwa walka na igrzyskach zaczyna się w ćwierćfinale.

- To w tym meczu musi być maksimum koncentracji. Wtedy wszystko się rozstrzygnie - podkreślał. Ale w pierwszych minutach pojedynku z Islandią koncentracji nie było za grosz. Polacy razili nieskutecznością w ataku, a z tyłu przez długie minuty pozwalali rywalom na wszystko. Gudjon Valur Sigurdsson i Arnor Atlason wchodzili w naszą obronę jak w masło.

- W defensywie było bardzo źle. Dopuszczaliśmy ich za blisko, a ja nie potrafiłem niczego złapać. Też zawaliłem - opowiadał bramkarz Sławomir Szmal. Dlaczego tak się stało? - Nie wiem, chyba zabrakło nam zimnej krwi.

Islandczycy szybko odskoczyli na trzy bramki, potem powiększyli przewagę do pięciu. Ani przez sekundę ćwierćfinału Polacy nie prowadzili. Rzucanie bramek przychodziło z trudem - obrotowy Bartosz Jurecki długo nie mógł przebić się przez islandzki las rąk. Karol Bielecki kilka razy nokautował petardami z drugiej linii, ale robił to zdecydowanie za rzadko. Słaba postawa Bieleckiego, bohatera zeszłorocznych MŚ, jest zresztą chyba najlepszą ilustracją niemocy Polaków. W całym meczu Bielecki tylko siedem razy rzucił na bramkę. Zdobył trzy gole. Najlepsi Islandczycy oddawali po 10-11 strzałów. Tkaczyk, zmęczony sezonem w Bundeslidze i - tak jak Bielecki - nękany ostatnio kontuzjami, też był cieniem piłkarza, który prowadził nas w zeszłym roku do wicemistrzostwa świata. Gubił piłkę, puszczał akcje w ataku, dopiero w końcówce się zdenerwował - zaczął więcej rzucać i częściej trafiać. Obok lewoskrzydłowego Mateusza Jachlewskiego był najskuteczniejszy w naszej ekipie (sześć bramek). Ale Polakom wyraźnie zabrakło wczoraj lidera, który potrafiłby poderwać zespół do walki, zdobyć gole po indywidualnych akcjach.

Na przerwę schodzili, przegrywając 14:19. W drugiej połowie zagrali zdecydowanie lepiej. Szarpali, walczyli, wreszcie przestali popełniać tak dużo błędów w obronie, ale Islandczyków już nie dogonili. Dwukrotnie doszli ich na jedną bramkę, ale kilka szybkich kontrataków od razu gasiło entuzjazm na naszej ławce i wśród polskich kibiców na trybunach.

Szmalowi w bramce daleko było wczoraj do Bjorgvina Palla Gustavssona, który wybronił aż 21 strzałów. - Był bohaterem. Ale świetnie zagrała cała drużyna. Piłkarze mówili, że ten mecz przebiegał dokładnie tak, jak sobie zaplanowali. Perfekcyjnie rozpracowali grę Polaków - powiedział mi jeden z islandzkich dziennikarzy.

Szmala zastąpił na moment Marcin Wichary, ale też nie potrafił wiele zdziałać. Polacy ciągle trzymali do Islandii dystans kilku bramek, ale nic poza tym. Do końca dociągnęli z dwubramkową stratą. W kilku ostatnich akcjach rywale już jednak bardziej tańczyli ze szczęścia, niż grali w piłkę.

- Kompletnie zawaliliśmy pierwszą połowę. Obudziliśmy się o 30 minut za późno - mówili po meczu niemal wszyscy Polacy.

Islandia miała być do ogrania

Porażka jest niezwykle bolesna, bo Islandia to był rywal, z którym Polacy nie przegrali od półtora roku. Pokonali go w tym czasie dwukrotnie w meczach towarzyskich i tyle samo razy w pojedynkach o stawkę - na MŚ w Niemczech i całkiem niedawno we Wrocławiu w kwalifikacjach do igrzysk w Pekinie.

- Sytuacja wydawała się idealna. Z grupy wyszliśmy na drugim miejscu, w ćwierćfinale był pasujący nam rywal. W półfinale mogła być Hiszpania lub Korea. Realny był więc finał, walka o złoto. Teraz... jest ogromne rozczarowanie - stwierdził Jurasik.

Ani Wenta, ani piłkarze nie potrafili odpowiedzieć po meczu, co będzie dalej z ich drużyną. Wiadomo jednak, że dla kilku graczy, m.in. 32-letniego Jurasika czy 31-letniego Marcina Lijewskigo, na których grze opierała się w dużej mierze reprezentacja, to była ostatnia szansa na igrzyska.

Teraz piłkarzy czeka jeszcze w Pekinie smutny obowiązek rozegrania dwóch meczów o miejsca 5-8. W piłce ręcznej, inaczej niż w siatkówce, przegrani z ćwierćfinałów grają dalej między sobą. Polacy zmierzą się w piątek z Koreą Płd. Spotkanie rozstrzygające o końcowej pozycji, dopiero w niedzielę. - Dziś przegraliśmy te igrzyska. Ja pojechałbym już do domu - stwierdził Bartosz Jurecki.

Islandia jest jedynym zespołem z grupy B, który awansował do półfinału. O medale będą walczyć Francuzi, Chorwaci i Hiszpanie, czyli wszystkie drużyny z grupy A. Wszystkie, poza Polską.

Wyniki ćwierćfinałów:

Islandia - Polska 32:30, Francja - Rosja 27:24, Chorwacja - Dania 26:24, Hiszpania - Korea 29:24.

Pary półfinałowe: Francja - Chorwacja, Hiszpania - Islandia.

LICZBY ĆWIERĆFINAŁU

10

tyle strzałów z koła, czyli z linii sześciu metrów, oddali wczoraj Islandczycy. Za każdym razem był gol

8

strzałów z koła oddali Polacy. Trafili cztery

41

procent wyniosła skuteczność w bramce Bjorgvina Palla Gustavssona

33

procent rzutów obronił Sławomir Szmal

8

razy na dwuminutowe kary siadali na ławce Islandczycy. Polacy nie potrafili jednak wykorzystać gry w przewadze

Mówią po meczu. Bogdan Wenta - trener reprezentacji:

Nasz sen o medalu został przerwany, ale trzeba uczciwie przyznać, że Islandia była od nas lepsza i wygrała zasłużenie. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Popełnialiśmy błędy w ataku, ale jeszcze gorzej zagraliśmy w obronie. Islandczycy rozgrywali piłkę na kole ze zbyt dużą swobodą. Nie można wygrać ćwierćfinału na igrzyskach, jeśli rywale bez problemy podają sobie piłkę pod naszą bramką na wysokości głów obrońców i nikt nie może w tym przeszkodzić.

Nie chcę mówić o nazwiskach, o tym, czy ktoś zawiódł indywidualnie. To jest porażka całego zespołu, także moja, bo przecież Islandczyków znaliśmy doskonale, w ostatnich latach z nimi wygrywaliśmy. Oni wiedzieli jak my będziemy grać, a my wiedzieliśmy jak oni będą grać. I lepiej wyszli z tego sprawdzianu, lepiej się przygotowali. Chłopcy w pierwszej połowie byli za bardzo spięci. W drugiej, zagrali już z większym sercem, rzucili się do ataku z agresją, mieliśmy dwie okazje na doprowadzenie do remisu, ale wtedy znów zagraliśmy zbyt indywidualnie. W tym najważniejszym meczu przestaliśmy być drużyną. Tak jak mówiłem przed meczem, siłą Islandii jest to, że zawsze gra zespołowo. Dziś to pokazała. U nas było za dużo kombinowania, kalkulacji, wzajemnych pretensji. To był najważniejszy mecz na tym turnieju, ale zagraliśmy go źle, nie tak jak zakładaliśmy. Bramkarz Islandzki bronił świetnie, ale to nie on wygrał ten mecz. My sami go przegraliśmy.

Co dalej z drużyną? Dla niektórych zawodników ze względu na wiek to jest koniec marzeń olimpijskich. Nie wiem co będzie dalej. Nie umiem odpowiedzieć tak na gorąco. Teraz musimy zagrać mecze o miejsca 5-8. Ale tak naprawdę dziś igrzyska się dla nas kończyły. Nie wiem nawet dokładnie jakie są zasady tych meczów.

Bartosz Jurecki - obrotowy reprezentacji:

Mecz z Islandią mieliśmy ułożony w głowie. Wiedzieliśmy, że trzeba za wszelką cenę dobrze bronić na kole, bo oni mają taki styl gry, że wyciągają nas do przodu, a potem błyskawicznie rozgrywają piłkę i rzucają z sześciu metrów. Niby wszystko wiedzieliśmy, ale na boisku... wszystko poszło nie tak. Nie wiem dlaczego. Koncentracja była za mała. Strasznie szkoda tej drugiej połowy, gdy już prawie ich doszliśmy, ale nie udało się doprowadzić do remisu. Islandia wygrała zasłużenie. To dla nas koniec igrzysk. Wielki zawód dla nas wszystkich. Są jeszcze mecze o miejsce 5-8, ale jaki sens ma ich rozgrywanie? Jechaliśmy po medal, nikt nie przyjechał tu na wycieczkę. Przegraliśmy, więc ja pojechałbym już najchętniej do domu.

not. w Pekinie qbi