Roland Garros. Ściana przed Radwańską

Sara Errani z niewzruszoną miną przerzucała nad siatką prawie wszystkie piłki. Polce zabrakło większej siły ognia i odwagi w ofensywie, by zrobić wyrwę we włoskim murze. W pierwszym w karierze ćwierćfinale Rolanda Garrosa przegrała 4:6, 6:7 (6-8). - To była bitwa. Ale tym razem ja wygrałam - powiedziała po meczu Errani.

Można powiedzieć, że do półfinału zabrakło niewiele. Agnieszka Radwańska w obu setach prowadziła - w pierwszym miała piłki na 4:2, w drugim własny serwis przy stanie 3:1.

Ale z drugiej strony przez cały mecz, nawet w momentach gdy Errani była w opałach, trudno było nie odnieść wrażenia, że to 26-letnia Włoszka kontroluje przebieg wydarzeń na korcie.

Errani, wyraźnie silniejsza fizycznie od Polki, od początku uderzała piłki z większą mocą. Stała bliżej siatki, nie dawała się wypchnąć za linię końcową. To jej topspinowe petardy nieustannie odsuwały w tył Radwańską.

- To będzie mecz, w którym trzeba dużo biegać - przewidywała przed spotkaniem Polka. Miała rację, obie nieustannie kursowały w poprzek kortu i do siatki. W pojedynku dwóch mistrzyń defensywy Errani była jak ściana lub robot zaprogramowany na przebijanie za siatkę wszystkiego, co leci w jej kierunku. Polka długo umiała dotrzymać jej kroku, ale w końcu nie wytrzymała tempa. Popełniła aż 27 tzw. niewymuszonych błędów, co - jak na nią - jest statystyką bardzo słabą.

Szybko stało się jasne, że aby zdobyć przewagę, Radwańska musi więcej niż zwykle ryzykować. Grać agresywniej, uderzać bliżej linii, a nie wyłącznie czekać na błędy przeciwniczki. I w kilku akcjach zobaczyliśmy piękne kończące uderzenia z forhendu i bekhendu w wykonaniu Polki. Ale na zeszłoroczną finalistkę Rolanda Garrosa tych ofensywnych fajerwerków było za mało. Włoszka za każdym razem potrafiła się podnieść i do znudzenia bombardowała Radwańską top spinami, stosując taktykę na wyniszczenie. Polka z upływem czasu częściej ryzykowała, ale z powodu narastającego zmęczenia popełniała więcej błędów.

Dla Errani zwycięstwo z Radwańską to święto szczególne, bo rywalkę z najlepszej piątki rankingu pokonała po raz pierwszy. Poprzednie 28 takich konfrontacji przegrała.

- Porażka oczywiście boli, ale zagrałam niezły mecz, obie walczyłyśmy, Sara przeważyła minimalnie. Cieszę się, że przynajmniej udało mi się odczarować Paryż i awansować do pierwszego ćwierćfinału - mówiła po spotkaniu Radwańska, która pozostanie czwartą rakietą świata. Errani (nr 5), nawet jeśli wygra turniej, nie zdoła jej wyprzedzić. Role odwrócą się za dwa tygodnie w Wimbledonie - tam Polka będzie bronić aż 1400 pkt za finał, a Errani - prawie nic.

Zwycięstwo Włoszki nie zostało odebrane jako wielka niespodzianka, mimo że Radwańska wygrała pięć ostatnich meczów między nimi. Wielu ekspertów porażkę czwartej rakiety świata przeczuwało. 26-latka z Bolonii, która w ostatnim sezonie bardzo wzmocniła się fizycznie, świetnie czuje się na kortach ziemnych, w przeciwieństwie do Polki. W poprzednim sezonie wygrała na tej nawierzchni cztery turnieje, Radwańska w całej karierze raptem dwa, i to niewielkie.

Czerwona mączka to najwolniejsza z tenisowych nawierzchni. Potrzeba na niej więcej siły do biegania i mocnego przebijania, a akurat siły Radwańska nigdy w nadmiarze nie miała. Polka woli kontratakować na szybkich kortach trawiastych i betonowych i tam odnosi sukcesy - wygrała m.in. duże turnieje w Miami, Pekinie i Tokio, a przed rokiem doszła do finału Wimbledonu. Errani pokonała ostatnio w Stambule, też na twardej nawierzchni.

Paryż ze wszystkich Szlemów jest więc dla Polki miejscem najmniej przychylnym, ale zmarnowanej szansy i tak szkoda, tym bardziej że Radwańska zazwyczaj nie ma szczęścia do rywalek w ćwierćfinałach Szlema. Ten poziom rywalizacji jest zwykle dla niej ścianą, od której się odbija. Zagrała już w ośmiu ćwierćfinałach, siedem przegrała, bo często trafiała na największe siłaczki ze szczytu rankingu - m.in. Serenę i Venus Williams, Viktorię Azarenkę czy Kim Clijsters. Rok temu w Wimbledonie wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście i w ćwierćfinale ograła Marię Kirilenko, tenisistkę spoza czołówki, która nie przytłacza rywalek siłą fizyczną. Errani też nie walczy w wadze superciężkiej, ale okazało się, że na Radwańską wystarczyła.

Errani powalczy o finał z Sereną Williams, która z kłopotami pokonała byłą mistrzynię z Paryża Swietłanę Kuzniecową 6:1, 3:6, 6:3. W trzecim secie Rosjanka prowadziła 2:0 i miała piłki na 3:0, ale Amerykanka ryknęła jak lwica, zawzięła się i straty odrobiła. Dla Williams to pierwszy półfinał Rolanda Garrosa od 10 lat. Dziś w ćwierćfinałach Jelena Janković zagra z Marią Szarapową, a Viktoria Azarenka z Kirilenko.

U mężczyzn David Ferrer rozbił 6:2, 6:1, 6:1 zmęczonego trzema pięciosetówkami z poprzednich rund rodaka Tommy'ego Robredo, a Jo-Wilfrieda Tsongi pokonał 7:5, 6:3, 6:3 Rogera Federera, co też przyjęto za sensację umiarkowaną. Francuz grał bowiem ostatnio świetnie, a Szwajcar na mączce od dawna specjalnie nie błyszczał. Dziś Stanislas Wawrinka zmierzy się z Rafaelem Nadalem, a Tommy Hass z Novakiem Djokoviciem.

W ćwierćfinale debla odpadli Jerzy Janowicz i Tomasz Bednarek. Polaków pokonali 7:6 (7-3), 4:6, 6:1 Urugwajczyk Pablo Cuevas i Argentyńczyk Horacio Zeballos.

Transmisje z Rolanda Garrosa w Eurosporcie, relacje na żywo z najważniejszych meczów w Sport.pl.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Więcej o:
Copyright © Agora SA