Liga angielska. Nikt nie płacze po Roberto Mancinim

Po sezonie bez trofeum i drugiej z rzędu klęsce w Lidze Mistrzów Manchester City zwolnił włoskiego trenera. Prawdopodobnie zastąpi go szkoleniowiec Malagi Manuel Pellegrini.

Jeśli ocenę trzech lat pracy Manciniego ograniczymy tylko do trofeów, okaże się, że to jeden z najlepszych trenerów w historii klubu. Po 50 latach odzyskał Tarczę Wspólnoty, po 54 - mistrzostwo, a po 56 - Puchar Anglii. Ale gdy przybywał na Wyspy, oczekiwano od niego budowy zespołu, który wedrze się do europejskiej czołówki. Do wykonania zadania nawet się nie zbliżył.

Manchester dwa razy kończył Champions League na fazie grupowej, sprowadzeni za ponad 300 mln funtów piłkarze zachwycali solo, ale nie tworzyli wielkiej drużyny. W żadnym momencie City Manciniego nie mógł się równać z najlepszymi ekipami Premier League XXI w. - Między trenerem i piłkarzami nie było żadnej więzi. Roberto od pierwszego dnia nie zwracał uwagi na podwładnych, nawet nie próbował zbudować z nimi relacji - mówi były obrońca City Danny Mills. Odpowiedzialny do ostatniego lata za sprzęt w klubie Stephen Aziz pisał wczoraj na Twitterze, że Mancini był "arogancki, próżny i samolubny", a praca z nim była "harówą".

Włoch wojował też z szefami, narzekał, że nie kupują piłkarzy, o których się dopraszał. Jego zdaniem City stracił mistrzostwo, bo latem działacze przegrali z Manchesterem United walkę o Robina van Persiego. Były napastnik Arsenalu strzelił 25 goli, jest liderem klasyfikacji strzelców. Trudno jednak uznać, że w ataku Manciniego straszyła wielka dziura, skoro snajperów wybierał spośród Sergia Agüero (kosztował 38 mln funtów), Carlosa Teveza (25 mln) i Edina Dzeko (27 mln). Do stycznia w klubie grał jeszcze Mario Balotelli (24 mln). City na kolejkę przed końcem traci do United 13 punktów, w sobotę sensacyjnie przegrał z Wigan finał Pucharu Anglii. "Poza awansem do LM nie osiągnęliśmy żadnego celu" - napisali działacze City.

Faworytem do zastąpienia Włocha jest Manuel Pellegrini, jeden z najbardziej cenionych fachowców w Europie. Prowincjonalne Villarreal doprowadził do półfinału Ligi Mistrzów, wiosną był o krok od powtórzenia tego osiągnięcia z opuszczoną przez arabskich sponsorów Málagą. Ćwierćfinał z Borussią Dortmund przegrał w ostatniej minucie rewanżu, po golu ze spalonego.

Praca na Etihad Stadium będzie drugim podejściem Chilijczyka do zespołu mierzącego w triumf w Pucharze Europy. Cztery lata temu prezes Realu Madryt Florentino Pérez chciał, by Pellegrini zbudował galaktyczną drużynę z piłkarzy sprowadzonych za 200 mln funtów: Cristiano Ronaldo, Kaki, Karima Benzemy i Xabiego Alonso. Trener przy transferach niewiele miał do powiedzenia. Gdy wrócił z urlopu, okazało się, że z klubu odchodzą Arjen Robben i Wesley Sneijder, których widział w pierwszej jedenastce. Po roku bez trofeum, zapamiętanym głównie z powodu kompromitującej porażki 0:4 z trzecioligowym Alcorcon w Pucharze Hiszpanii, został wykopany z Santiago Bernabéu.

W Manchesterze pracę będzie musiał zacząć niemal od zera. Ściągnięty z Barcelony dyrektor sportowy Txiki Begiristain od kilku miesięcy planuje czystkę w szatni. Chce, by od nowego sezonu drużyna grała w ustawieniu 4-3-3. Z zespołu odejść może nawet 12 piłkarzy, m.in. Aleksandar Kolarov, Sami Nasri, Dzeko i Tévez.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.