Tenis. Gdzie zagramy z Australią mecz Pucharu Davisa?

Do końca kwietnia Polacy muszą zdecydować, na jakim obiekcie zagrają historyczny mecz z Australią o Grupę Światową Pucharu Davisa. - Zagrajmy na kortach Legii - apeluje nestor dziennikarzy sportowych Bohdan Tomaszewski. Ale to nie takie proste. Zdecydują pieniądze.

Relacje na żywo w twoim smartfonie. Pobierz aplikację Sport.pl LIVE ?

Spotkanie z Australią (13-15 września) będzie historyczne. Polska po raz pierwszy od debiutu w Pucharze Davisa w 1925 r. stanie przed szansą awansu do szesnastki najlepszych drużyn świata. Reprezentacja z Jerzym Janowiczem, Łukaszem Kubotem oraz deblistami Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim jest niepokonana od 2011 r., wygrała pięć spotkań z rzędu, do baraży o Grupę Światową awansowała po niedawnym triumfie nad RPA w Zielonej Górze.

Polacy w losowaniu baraży nie trafili źle. Australia to dziś wątły cień dawnej potęgi, która sięgała po trofeum 28 razy. Bernard Tomić, Mirinko Matosević, Matthiew Ebden i 32-letni Lleyton Hewitt są w zasięgu biało-czerwonych.

Polscy tenisiści zdecydowali, że Australijczyków podejmą na korcie ziemnym, czyli takim, który historycznie najmniej pasuje rywalom, wychowanym i przyzwyczajonym do gry na twardych nawierzchniach. - Dla naszych zawodników to też był dylemat, bo wolny kort w teorii uderza w Jurka Janowicza, który ze swoim serwisem najlepiej czuje się na szybkich kortach. Jurek zdecydował jednak, że czerwona mączka na Australię będzie najlepsza. Reszta drużyny myśli tak samo - mówi Sport.pl Wojciech Andrzejewski, dyrektor sportowy Polskiego Związku Tenisowego.

PZT musi jeszcze zdecydować, w którym mieście rozegrać mecz i czy wybrać halę, czy otwarty stadion. Wymóg Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) na baraże to trybuny na co najmniej 4 tys. widzów. Warunki spełnia kilka największych hal i otwarte korty Warszawianki, a także Legii, po dostawieniu 200 dodatkowych miejsc.

92-letni Bohdan Tomaszewski, nestor polskich dziennikarzy sportowych, który pamięta rozgrywane w Warszawie mecze Pucharu Davisa z lat 30. ubiegłego wieku, zaapelował w liście otwartym do prezesa PZT i prezydent stolicy, by mecz z Australią rozegrać na Legii. "Już w 1928 roku na tym korcie Polska grała w z Danią, a potem toczyła niezapomniane mecze z Anglią, Niemcami, Meksykiem, ze Szwecją, Brazylią, Włochami. Na tym korcie występowały najsłynniejsze rakiety świata: Amerykanin Bill Tilden, Francuzi Henri Cochet, Jean Borotra i Jacques Brugnon, Włoch Adriano Panatta, Szwed Bjoern Borg" - napisał Tomaszewski. - Przyjeżdża do nas wielka Australia, wypada podjąć ją w stolicy, w historycznym dla naszego tenisa miejscu - dodał w rozmowie ze Sport.pl.

Polski Związek Tenisowy nie kwapi się jednak do gry na otwartym obiekcie. - W połowie września w Polsce może lać kilka dni z rzędu, nie możemy pozwolić sobie na kompromitację. Lepiej położyć mączkę w hali - mówi Andrzejewski.

- Deszcz zawsze towarzyszył tenisowi, na Wimbledonie, ale też w Warszawie, gdy Polska pięć dni grała z Niemcami w 1939 r. Deszcz dodaje dramaturgii, ale nie wstrzymuje gry - ripostuje Tomaszewski.

Jerzy Hertel, prezes tenisowej Legii, nie widzi problemu: - Szarapowa trenowała pod parasolem podczas turnieju Warsaw Open, Australijczycy też by wytrzymali. Dla Legii byłby to zaszczyt, gdyby mogła gościć ten mecz, ale decyzję musi podjąć PZT.

Halę związek musiałby wynająć na całe dwa tygodnie, bo ułożenie kortu zajmuje kilka dni, a potem muszą się w niej odbyć oficjalne treningi. To ogranicza pole manewru. Hala Stulecia we Wrocławiu będzie zajęta, w grę wchodzą m.in. Torwar, Ergo Arena w Trójmieście i Częstochowa, która nieoficjalnie ma największe szanse, dzięki silnemu wsparciu lokalnych władz.

To, gdzie zagrają tenisiści, rozstrzygną bowiem przede wszystkim pieniądze. Polski Związek Tenisowy szacuje, że organizacja meczu pochłonie ok. 600 tys. zł. Im więcej z tego dołoży samorząd (Częstochowa daje ponoć halę i dorzuca 200 tys. zł), tym przychylniejszym okiem spojrzy na obiekt PZT.

Zyski dziś są niepewne, bo nie wiadomo, w jakim składzie przyjadą rywale - jeśli bez Hewitta i Tomcia, zainteresowanie widzów, sponsorów i telewizji będzie mniejsze.

Ile ewentualnie dołożyłaby Warszawa? "Niestety, z powodu niskiego budżetu w roku 2013 nie widzimy możliwości wsparcia finansowego tej imprezy" - napisała Renata Popek, szefowa Biura Sportu i Rekreacji w ratuszu. Dodała, że miasto mogłoby jedynie za darmo oddać PZT korty Legii.

- Nic nie jest jeszcze przesądzone, rozmowy trwają, może w końcu okazać się tak, że żadna hala nie jest dostępna, wtedy trzeba będzie zagrać na korcie otwartym - zakończył Andrzejewski.

Podczas turnieju w Wimbledonie ? można zarobić więcej

Więcej o:
Copyright © Agora SA