MKOl zamieni zapasy na wushu lub rolki?

- Gdyby zapasy zniknęły z igrzysk, byłby to straszny cios dla jednej z najważniejszych polskich dyscyplin - mówi ?Gazecie? Andrzej Wroński, dwukrotny mistrz olimpijski

Komitet Wykonawczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zarekomendował wyłączenie zapasów w stylu klasycznym i wolnym z igrzysk w 2020 r. Ostateczna decyzja zapadnie po głosowaniu wszystkich członków MKOl we wrześniu w Buenos Aires. Wtedy też wybrany zostanie gospodarz igrzysk. Kandydują Madryt, Stambuł i Tokio.

Zapasy będą walczyć o olimpijskie życie z dyscyplinami, które chcą na igrzyska wrócić lub w nich zadebiutować: baseballem i softballem (zgłosiły się wspólnie), squashem, jazdą na rolkach, wakeboardingiem (jazda na desce za motorówką), starochińską sztuką walki wushu i wspinaczką sportową. Miejsce jest tylko jedno.

Propozycja skreślenia zapasów to sensacja. Jeszcze kilka dni temu spekulowano, że komitet zrezygnuje raczej z pięcioboju nowoczesnego. Ciemne chmury nad zapaśnikami zbierały się jednak od lat - pierwszą dyskusję o wyłączeniu zapasów podjęto już w latach 90. Krytykowano małą widowiskowość walk, szczególnie w stylu klasycznym, niejasne zasady punktacji, spadającą oglądalność, coraz częściej pustawe trybuny. W MKOl od lat istniała postępowa opozycja domagająca się wchłonięcia nowych sportów. W 2008 r. dołączono wyścigi rowerów BMX, co odebrano jako symbol otwarcia się na nowoczesnego widza. W 2016 r. wrócą golf i rugby w wersji siedmioosobowej. Kolejni chętni stoją w kolejce, a za każdym - sponsorzy i miliony dolarów. Ruch olimpijski coraz mocniej się komercjalizuje, ale też dzieli na kontynenty - dyscypliny popularne w Azji mają swoje igrzyska azjatyckie (m.in. z krykietem, wushu i bilardem), a od 2015 r. odbywać się będą igrzyska europejskie (pierwsze w Baku). Być może MKOl zamierza zesłać zapasy właśnie tam?

Los sportu nie jest jeszcze przesądzony, ale lobby zapaśnicze, skupiające głównie kraje byłego ZSRR, część Europy i Azji, poniosło pierwszą porażkę. Nie jest jasne, czy wygra dogrywkę w Buenos Aires.

- Jestem w szoku. Nie wyobrażam sobie, żeby w programie igrzysk nie było zapasów. To zamach na tradycję i historię olimpizmu. Rozumiem, że świat się zmienia, a igrzyska komercjalizują, ale bez przesady - mówi Andrzej Wroński, mistrz olimpijski z Seulu i Atlanty. - O skreśleniu zapasów szeptano już od igrzysk w Barcelonie. Ale za każdym razem na dyskusji się kończyło. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie - dodaje Wroński.

Zapasy dały Polsce 25 medali, w tym pięć złotych. Tylko lekkoatletyka (54 medale, 23 złote) i boks (43, 8) odnosiła większe sukcesy. Ale od igrzysk w 1996 r., gdy Wroński z kolegami przywieźli z Atlanty pięć krążków, dyscyplina podupadła, skończyły się sukcesy i wielkie pieniądze. Odżyła niedawno po medalach Agnieszki Wieszczek (Pekin, styl wolny) oraz Damiana Janikowskiego (Londyn, styl klasyczny). Minister sportu Joanna Mucha postanowiła ostatecznie postawić ją na nogi. Reformując niedawno system finansowania związków sportowych, dość nieoczekiwanie zaliczyła bowiem zapasy do ścisłej elity, obok kolarstwa, narciarstwa, pływania, podnoszenia ciężarów i żeglarstwa. Tam miał płynąć największy strumień pieniędzy.

- Usunięcie zapasów z igrzysk postawiłoby naszą dyscyplinę w dramatycznej sytuacji. Jak znikniemy, dostaniemy dużo mniej. To będzie dramat klubów, młodych dzieciaków, które teraz mają po 15-16 lat i mogłyby walczyć o wyjazd na igrzyska w 2020 r. Jestem jednak optymistą, mam nadzieję, że lobbing będzie skuteczny i MKOl zmieni zdanie - mówi Wroński, także wiceprezes Polskiego Związku Zapaśniczego.

- W przyszłym roku miał w związku wystartować specjalny program dla młodych zawodników w wieku 15-16 lat z myślą m.in. o igrzyskach w 2020 r. W Londynie trybuny były pełne, polscy kibice odchodzili od kas z kwitkiem. Mówiło się, że liczba kategorii wagowych wśród kobiet ma być zwiększona. Zapasy to tradycja sięgająca czasów antycznych, były na wszystkich nowożytnych igrzyskach, są uprawiane na całym świecie, w USA to sport powszechny na lekcjach WF - dziwi się Andrzej Głaz, sekretarz generalny PZZ. On też jest przekonany, że we wrześniu MKOl musi zmienić decyzję.

- Zapasy na igrzyskach w Rio będą na pewno, więc na razie strumień pieniędzy nie powinien się zmienić. Zawodnicy, którzy się przygotowują, mają potencjał - mówi Paweł Słomiński, szef zespołu wsparcia odpowiadającego za sport wyczynowy przy Ministerstwie Sportu. - Sądzę, że zapasy ostatecznie się obronią, ale jeśli w 2020 r. faktycznie by zniknęły, to trzeba się będzie zastanowić. Być może pieniędzy na wyczynowców powinno być mniej, ale czy na szkolenie młodzieży też? Zapasy to świetny sport ogólnorozwojowy, który daje dzieciakom wszechstronne przygotowanie do każdej innej dyscypliny. Warto wziąć to pod uwagę - dodaje Słomiński.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.