NFL. Nieczyste zagrywki Świętych

Kontrakty sportowców coraz częściej zawierają premie motywacyjne nie tylko za wygrane i tytuły, ale także osiągnięcia statystyczne. Ale płacić za zrobienie krzywdy rywalowi? Okazało się, że to właśnie praktykowali w New Orleans Saints, drużynie NFL.

Zawodnicy formacji obronnej Świętych zrobili zrzutkę (w futbolu amerykańskim w ataku występuje inna jedenastka niż w obronie). We wspólnej kasie znalazło się 50 tysięcy dolarów. Dorzucił się także koordynator defensywy - czyli asystent głównego trenera odpowiadający za formację obrony - Gregg Williams, on też czuwał nad kasą. Z tych pieniędzy zawodnicy wypłacali sobie premie za dokonania na boisku (od 1000 do 1500 dolarów). Obok normalnych zagrań, jak powalenie rozgrywającego z piłką czy wymuszenie straty rywala, jednymi z lepiej nagradzanych były "nokauty", czyli doprowadzenie rywala do stanu, gdy nie mógł dalej grać i był zwożony z boiska (w slangu zawodników cart-offs - w NFL poważnie kontuzjowani gracze nie są znoszeni jak w innych dyscyplinach, ale zwożeni), jednym słowem spowodowanie kontuzji rywala. Tego typu praktyki trwały w Saints od co najmniej trzech lat.

Sprawa wyszła na jaw w piątek, gdy władze NFL zakończyły dochodzenie (liga ma swoje FBI, czyli departament ds. bezpieczeństwa). Teraz Saints grożą poważne konsekwencje. Zawodnicy mogą zostać ukarani grzywną lub zawieszeniem, a klub może zapłacić karę finansową lub stracić swoje "numery" w drafcie (nabór zawodników z ligi uniwersyteckiej). Tego typu płacenie zawodnikom "pod stołem" jest bowiem nielegalne i godzi w umowę zbiorową między właścicielami ligi a zawodnikami.

Konsekwencje mogą być tym bardziej dotkliwe, że gdy już wiadomo było, że władze ligi są na tropie "spisku", ani generalny menedżer zespołu Mickey Loomis, ani główny trener Sean Payton nie zrobili nic, aby ukrócić proceder. Dowody winy były na tyle mocne, że główny oskarżony - Williams - przyznał się do wszystkiego i wyraził skruchę. "Powinienem był to zakończyć. Biorę pełną odpowiedzialność za to, co się stało. Gwarantuję, że już nigdy nie wezmę udziału w czymś podobnym ani nie pozwolę na tego typu zachowania" - napisał w oświadczeniu.

Ujawnione praktyki to także cios dla Rogera Goodella, komisarza ligi, który od lat walczy, by NFL nie była postrzegana jako miejsce, gdzie łamie się kości i rozbija głowy.

Sami zawodnicy bardzo różnie przyjęli doniesienia. Chris Kluwe z Minnesota Vikings napisał na Twitterze: "Jeśli poważnie o tym pomyśleć, to przecież mowa tu o płaceniu komuś za intencjonalne spowodowanie urazu kogoś innego. Za to się wsadza do więzienia!".

Inni nie są tak stanowczy. Słynny Brett Favre, który ma na swoim koncie wiele rekordów wszech czasów NFL, a z bezwzględną defensywą Saints spotkał się choćby w finale National Conference w 2009 r., bagatelizuje sprawę: - To jest futbol. Czy ktoś im to nakaże, czy nie, to chłopaki na boisku i tak zawsze robią wszystko, co w ich mocy, aby wbić cię w ziemię i wyeliminować z gry.

Kurt Warner, który w swoim ostatnim meczu w NFL tak ostro został potraktowany przez obronę Saints, że nie dokończył spotkania, mówi: - Jestem pewien, że tego typu praktyki trwają w naszej lidze od dawna.

Potwierdza to Matt Bowen, były futbolista, a obecnie felietonista "Chicago Tribune", który grał w defensywie Washington Redskins, gdy jej trenerem był Gregg Williams: - Nie żałuję tego w najmniejszym stopniu. Nie mogę. Kariera zawodnika jest jak zamykające się okno. Jeśli na boisku zrobisz coś, co zaimponuje trenerowi, lub pomożesz wygrać mecz, unosisz je trochę do góry. W końcu i tak opadnie i przytrzaśnie ci paluchy.

Jak głoszą statystyki, w każdym meczu NFL kontuzja grozi 6-7 zawodnikom. 63 procent graczy doznaje co najmniej jednego urazu w sezonie. Statystyczny zawodnik opuszcza z powodu kontuzji 4,7 meczu, czyli ponad jedną czwartą sezonu, który ma 16 kolejek.

Najlepsze reklamy w historii Super Bowl

Więcej o:
Copyright © Agora SA