Copa America. Argentyna pełna goryczy

Dwa mecze, dwa punkty, jeden gol i najlepszy piłkarz świata, który najlepszego piłkarza świata przypomina tylko wyglądem. Copa América nie mogła się zacząć dla Argentyńczyków gorzej. Gospodarze turnieju z trudem utrzymali remis 0:0 z Kolumbią.

Tysiące fanów nie mogą się mylić. Wejdź na Facebook.com/Sportpl ?

"Olé, olé, olé, Diego, Diego" i "Maradó, Maradó" - ryczały trybuny w Santa Fe. Nazwisko najwybitniejszego argentyńskiego piłkarza, który na ostatnim mundialu okazał się beznadziejnym trenerem, przypominane jest zawsze, gry reprezentacji nie idzie. Ale nawet Maradona piłkarz nie byłby w stanie pomóc rodakom, a Maradona trener - sprawić, by oglądało się ich jeszcze gorzej.

"Graliśmy źle. Prawie przegraliśmy. Uratował nas bramkarz" - pisze na pierwszej stronie gazeta "Olé". Napastnik Carlos Tevez narzekał, że dobrzy gracze nie tworzą drużyny. - Nic nie idzie zgodnie z planem. Nikt nie spodziewał się takiego meczu - mówił selekcjoner gospodarzy Sergio Batista. Jeśli turniej zakończy się katastrofą, mistrz świata z 1986 r. prawdopodobnie straci pracę.

Tym mało kto się przejmuje - w XXI w. Argentyńczyków prowadziło już pięciu szkoleniowców, wszyscy bez sukcesów. Kibice mają większy kłopot. Od lat spędzają popołudnia na oglądaniu popisów, rajdów i goli niewysokiego chłopca z Rosario. Cieszą się z jego triumfów, pucharów zdobywanych z Barceloną i nagród indywidualnych. Ale gdy ten sam chłopiec zakłada reprezentacyjną koszulkę, widzą zupełnie innego faceta.

"To nie jest Leo Messi" - pisze "Olé". Eksperci narzekają, że 24-letni napastnik wydaje się na turnieju graczem przeciętnym i zdezorientowanym. Każdy, komu wydaje się, że przesadzają, powinien zobaczyć rzut wolny wykonywany przez Argentyńczyka sprzed linii pola karnego niedługo przed końcem meczu. Piłka leciała wysoko, bramkę minęła o kilkanaście metrów. Kibice ligi hiszpańskiej takiego pudła Messiego pewnie sobie nie przypomną. - Leo nie miał miejsca, rywale wiedzieli, jak go powstrzymać - tłumaczył Batista. Mimo krytyki 49-letni trener zapowiedział, że nie zrobi zbyt wielu zmian, i poprosił o spokój. - Być może Javier Pastore pomoże Leo, ale nie chciałbym zmieniać zbyt wiele - mówił selekcjoner.

We wtorek w ostatnim meczu grupowym jego zespół zmierzy się ze słabiutką Kostaryką, która w dodatku na Copa América wysłała kadrę olimpijską. Nie wiadomo jeszcze, jakiego wyniku będą potrzebowali gospodarze, by zagrać w ćwierćfinale, bo awansują do niego dwie najlepsze drużyny z trzech grup i dwie najlepsze z trzecich miejsc. Batista nazwał ten mecz "finałem". Jeśli jego drużyna nie wygra, "finał" zamieni się w pogrzeb.

Grupa A:

Nowy nabytek Realu dołączył do pięciu najdroższych obrońców świata ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA