Wimbledon 2011. Kubot powalił Karlovicia! Zagra z Monflisem

Łukasz Kubot gra w piątek z Gaelem Monfilsem o 1/8 finału Wimbledonu. Faworyci na razie nie zawodzą.

Wimbledon: III runda mężczyzn ? III runda kobiet ?

Monfils to najwyższa półka, ale Kubot jest w życiowej formie i uwierzył w siebie

W środę Kubot (ATP 93) pokonał w II rundzie Ivo Karlovicia 7:6 (7-2), 6:3, 6:3, odnosząc jedno ze swoich najefektowniejszych zwycięstw w karierze. Chorwat dziś jest dopiero 144. na liście ATP, ale jego miejsce jest w pierwszej dwudziestce. Spadł, bo nie grał kilka miesięcy po kontuzji stopy. Przy wzroście 208 cm jest najwyższym tenisistą świata. Kilka lat temu w spotkaniu Pucharu Davisa posłał 78 asów, do niego należy też rekord najszybszego serwisu - 251 km/godz. Z przełamywaniem jego podania kłopoty mają wszyscy, nawet Roger Federer.

I piłki rzeczywiście fruwały nad kortem z ogromną prędkością, ale to Kubot serwował lepiej od chorwackiego giganta. Polak powalił Karlovicia, bo zagrał świetnie taktycznie - uważnie pilnował własnego podania (nie dał się przełamać ani razu) i konsekwentnie, cierpliwie atakował drugie serwisy rywala.

- Ten mecz rozstrzygnął się w głowach, zdecydowała psychika. Dłuższe wymiany były w I secie, potem to przypominało już wyłącznie konkurs rzutów karnych. Atakowałem w ciemno, ryzykowałem - opowiadał Kubot. Jego mecze przyciągają w Londynie nie tylko polskich fanów. Zagraniczni miłośnicy tenisa też przychodzą. I mówią: "Patrz, to ten Polak, grający serve & volley".

Łukasz imponuje ofensywą, ale uderzająca zmiana w jego tenisie to większa pewność siebie, pozytywne emocje na korcie. Kiedy w końcówce trzeciego seta wrzucił za siatkę genialny return, ryknął jak gladiator zadający śmiertelny cios. - Coooooome on! - krzyczał później, w stylu Lleytona Hewitta, mobilizując się, by zakończyć mecz własnym podaniem. Taka mowa ciała to nowość. Wcześniej Kubot bywał raczej wyciszony, a kiedy mu nie szło, często poddawał się, zwieszał głowę. Teraz walczy i efektownie wygrywa.

Zalicza właśnie siódmy singlowy występ w Szlemie z rzędu (dziewiąty w karierze). W tym roku wygrał przynajmniej jeden mecz na każdym z najważniejszych turniejów - w Australii pokonał Sama Querreya, w Paryżu Nicolsa Almagro i Carolsa Berlocqa, a teraz Arnauda Clementa i Ivo Karlovicia. W US Open zagra już bez konieczności przebijania się przez kwalifikacje, bo lada moment awansuje w okolice 70.-80. miejsca na świecie.

W piątek powalczy o 1/8 finału Wimbledonu z Gaelem Monfilsem. Francuz to ósma rakieta świata, ale Polak nie jest bez szans. Korty trawiaste nie są bowiem najlepszą nawierzchnią dla 24-latka z Paryża. Pewniej czuje się na czerwonej mączce (półfinał French Open) i kortach twardych. Na trawie Wimbledonu nigdy nie przeszedł III rundy, bo Monfils świetnie się rusza, jest zwinny, skoczny, ale pod warunkiem, że ma dużo czasu na dojście do piłki. Na trawie, gdzie trzeba się schylać, wykazać refleksem, nie jest już tak szybki. To także typ zawodnika chimerycznego, niepotrafiącego utrzymać równego poziomu gry przez dłuższy czas. Nad Sekwaną uchodzi za wielki talent, ale w dużej mierze niespełniony - jeden półfinał Szlema i trzy ćwierćfinały w ciągu siedmiu lat to trochę za mało na francuskie oczekiwania.

Gael ma też problemy poza kortem. - Ciężko o koncentrację ze świadomością, że mój przyjaciel jest w śpiączce - mówił Monfils po trudnym spotkaniu II rundy ze Słoweńcem Gregą Żemlją. Wygrał je z trudem 4:6, 6:3, 6:3, 7:6 (9-7). Chodzi o Philippe'a Manicoma, byłego fizjoterapeutę i serdecznego przyjaciela Monfilsa. Manicom choruje na raka i w stanie ciężkim przebywa w śpiączce w szpitalu. Australijski trener Francuza Roger Rasheed (były szkoleniowiec m.in. Lleytona Hewitta) twierdzi, że Gael bardzo przeżywa cierpienia swojego przyjaciela.

Łukasz nie ma takich zmartwień, jest uskrzydlony, a trawa będzie promować jego ofensywny styl. - Monfils to showman z wielkim doświadczeniem w dużych turniejach. Jest niezwykle waleczny. Nie będę faworytem, ale przygotujemy jakąś dobrą taktykę - stwierdził Łukasz. - Monfils nie ma rewelacyjnego sezonu, to nie jest jego nawierzchnia. Jeśli Łukasz będzie dalej tak konsekwentny w ataku, ma szansę - powiedział "Gazecie" Wojciech Fibak.

Z czego słynie Wimbledon? Sprawdź, czy wiesz

 

Czytaj relację z meczu Radwańska - Cvetkovska ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.