Triumf Innerhofera. Żandarm z Tyrolu pokonał faworytów

Christof Innerhofer sensacyjnym zwycięzcą supergiganta na MŚ w Garmisch-Partenkirchen. - Powiedziałem sobie: ?Jedź chłopie na maksa, nie zastanawiaj się? - śmiał się 26-letni Włoch, który utarł nosa Austriakom i Szwajcarom.

Narty roku 2011 już wybrane?

Innerhofer fenomenalnie przejechał zwłaszcza górny, stosunkowo płaski, odcinek trasy Kandahar, biegnącej w cieniu najwyższej górny Niemiec - Zugspitze (2962 m). Rozwinął dużą prędkość, perfekcyjnie utrzymywał aerodynamiczną sylwetkę. Nikt nie był w stanie zbliżyć się do czasu jaki wykręcił. W dolnej, bardziej stromej, usianej ostrymi zakrętami, technicznej części trasy niektórzy pokonywali Włocha, ale na mecie okazywało się, że to za mało.

Srebrny medal zdobył Austriak Hannes Reichelt (strata 0,6 s), a brąz - Chorwat Ivica Kostelić (0,72), co też jest niespodzianką, bo lider PŚ to raczej specjalista od konkurencji technicznych. Dopiero czwarty był broniący tytułu szwajcarski weteran 36-letni Didier Cuche, a za nim pozostali faworyci. Potężny, niemal dwumetrowy Norweg Aksel- Lund Svindal, mistrz olimpijski z Vancouver, wypadł z trasy i nie dojechał do mety.

- To szaleństwo, sen, spełnienie marzeń - kręcił głową Innerhofer, który w ogóle nie był brany pod uwagę wśród kandydatów do medalu. Wygrał dotąd jedne zawody PŚ - zjazd w Bormio w 2008 r. W supergigancie raptem raz wspiął się na podium, ale aż dwa lata temu. - Powiedziałem sobie: "Jedź chłopie na maksa, na złamanie karku, nie zastanawiaj się. MŚ są tylko raz na dwa lata". I tak właśnie zjechałem, na pełnej szybkości, bez hamulców - tłumaczył Innerhofer.

Złoty medalista pochodzi z Gais, 60 km od Bolzano w Południowym Tyrolu, części Włoch, gdzie 96 proc. mieszkańców mówi po niemiecku (ojciec Christofa ma na imię Gottfried). W tym języku jest m.in. jego oficjalna strona internetowa, z której można dowiedzieć się, że rodzice postawili go na stoku już jako trzyletniego brzdąca. Do kadry narodowej trafił w typowy w Italii sposób - poprzez założenie munduru i starty w drużynie policyjnej. Typowo włoskie podejście Innerhofer ma też do zajęć poza stokiem - w rubryce "hobby" na stronie federacji narciarskiej wpisał... "dziewczyny".

Złote medale Włochów w supergigantach zaskakują, ale jeśli przyjrzeć się wynikom bliżej, to okazuje się, że świetnie umieją mobilizować się na MŚ. Dwa lata temu w Val d'Isere srebro zdobył Peter Fill, a w 2007 r. w Are zwyciężył inny Tyrolczyk - Patrick Staudacher, sprawiając największą sensację tamtych MŚ.

Efektownie z medalem pożegnał się Bode Miller. Amerykanin w swoim stylu jechał szybko i ryzykownie, ale w połowie trasy zahaczył ręką o bramkę i zgubił prawy kijek. Mimo kłopotów z utrzymaniem równowagi, dojechał do mety (w 2005 r. o mało nie ukończył zawodów jadąc na jednej narcie!) i zajął 12. lokatę. Kto wie, czy z kijkiem w garści, nie wskoczyłby na podium?

Piękne medalistki supergiganta (galeria)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.