Na 9 grudnia zaplanowano finał podsumowania pracy selekcjonera, który na niedawnych mistrzostwach świata zajął z siatkarkami dziewiąte miejsce. Oponenci Matlaka nie mają wątpliwości, że można było osiągnąć znacznie więcej, gdyby nie błędy w treningu i prowadzeniu zespołu w czasie meczów (m.in. z Japonią i Serbią) oraz zła atmosfera w drużynie, o której siatkarki opowiadają teraz w mediach. Grupa ta, choć dość liczna, wypowiada się anonimowo. A to zdaniem działaczy nie jest wiarygodne. I nie powinno być brane pod uwagę.
Zwolenników 65-letni szkoleniowiec ma mniej, ale w większości to czołowi działacze PZPS na czele z Włodzimierzem Sadalskim, szefem pionu szkolenia, który ciepło wypowiadał się o 54-stronicowym raporcie z MŚ, który złożył Matlak. - Jurek opisał nam swoją dwuletnią pracę. Wyszło, że zespół był dobrze przygotowany, wytrzymał turniej do końca. Przyszłość rysuje się dobrze - mówił Sadalski.
Wydział Szkolenia to siedmioosobowe ciało doradcze, jego oceną posługuje się później prezydium zarządu. W analogicznym przypadku Daniela Castellaniego, który z kadrą siatkarzy zakończył MŚ zaledwie po drugiej rundzie, stanowiska nie zajął. Matlaka będzie rekomendował przed zarządem do dalszej pracy, choć raport selekcjonera wzbudził ambiwalentne odczucia. Członkowie komisji byli na tyle niejednomyślni, że zarządzili głosowanie. Zaledwie czterej poparli trenera (trzej byli przeciwni), ale zarząd PZPS dostanie komunikat: "Powinien pracować".
- Matlak raczej zostanie - potwierdza nam jeden z szefów związku. - Wystarczy, że Wydział Szkolenia przedstawi nam swoje zdanie, a jest ono dobre. Zresztą nikt pod nazwiskiem nie powiedział, że trzeba zmieniać trenera. Ma ważny kontrakt, nie mamy o czym rozmawiać.
Kontrakt ma jeden istotny punkt, o którym wspominał sam zainteresowany. - Na MŚ mam zająć miejsce w czołowej ósemce. Jeśli się nie uda, związek ma prawo mnie zwolnić - mówił trener jeszcze w Japonii.
Bogusław Adamski - sekretarz generalny PZPS, który także jest zwolennikiem Matlaka - już na lotnisku, zaraz po przylocie siatkarek, unieważnił ten problem: - Jeśli Matlak wyrazi chęć dalszego prowadzenia kadry, powinien zachować posadę. Plan zakładał ósme miejsce, siatkarki przywiozły dziewiątą lokatę. Nie ma sensu spierać się o jedną pozycję.
Nie wiadomo, dlaczego wierchuszka PZPS zajadle broni selekcjonera przed zwolnieniem, a ludzie mu przeciwni nie chcą mówić pod nazwiskiem. - Sprawa jest prosta: działacze bronią Matlaka, bo nie ma większych wymagań, a wyniki nie są aż tak złe. Ich to nic nie kosztuje, żaden za nic nie odpowiada. Gdyby los działaczy był zależny od sukcesów kadry kobiet, zmieniliby selekcjonera. PZPS nie traktuje kobiecej siatkówki tak poważnie jak męskiej. Nikt nikomu nie chce narażać się w tak błahej naprawdę sprawie - mówi jeden z ekspertów często udzielających się w mediach. Nie chce, by cytować go pod nazwiskiem. - Jeśli nikt się nie wychyla, to i ja nie mam zamiaru.
Z siatkarek jedynie Katarzyna Skowrońska odważyła się wypowiedzieć bez ogródek. To obok Małgorzaty Glinki najlepsza polska zawodniczka. Selekcjoner na mundial jej nie zabrał, a ona zapowiedziała, że więcej u niego nie zagra, bo nie chce się cofać w rozwoju. Inne kadrowiczki narzekały na Matlaka anonimowo, ostatnio znów wściekły się na wywiady, jakich udzielał. O młodszych mówił, że powinny "całować go po rękach" za szansę, jaką dostały. Andrzeja Niemczyka, który dwa razy sięgnął z kadrą po złoto mistrzostw Europy, nazwał "małpą z brzytwą". - Jest po prostu facetem, który ma troszeczkę zlasowany mózg - mówił w wywiadzie dla telewizji nSport, oskarżając Niemczyka o spowodowanie ciężkiej choroby jego - Matlaka - żony.
- Nie oceniamy medialnych występów Jurka, tylko jego pracę. A ta była dobra - grzmią w PZPS. - Trener powinien w ostrych słowach wypowiadać się o tych, którzy krytykują, zwłaszcza anonimowo. Chcecie porozmawiać o wynikach, to spójrzcie, jakie możliwości ma kadra kobiet. Jurek i tak wyciągnął z dziewczyn wiele. Poza tym nie ma w Polsce trenera, który wziąłby to rozpasane towarzystwo za twarz. Matlak gwarantuje solidną pracę i porządek.
- Na razie nie mam nic do powiedzenia, za wcześnie na jakiekolwiek prognozy - mówi Artur Popko, wiceprezes PZPS, szef ligi kobiet i mężczyzn, najważniejszy działacz w polskiej siatkówce. Dodaje jednak, że w sprawie Matlaka wypowie się prezydium zarządu.
W czwartek zbiera się cały 23-osobowy zarząd. Czy jest możliwość, że nad głową Matlaka będzie takie samo głosowanie jak w przypadku Castellaniego? - pytamy Popkę.
- Jeśli padnie wniosek z sali, będziemy głosować. Tak stanowią procedury - odpowiada.
Zapytaliśmy kilku członków zarządu, co zrobiliby, gdyby do głosowania doszło. Jeden z nich powiedział: - Góra nic nie mówi wprost, ale wypuszcza sygnały, jak mamy się zachować. Być może znajdzie się wśród nas kilku, którzy chcieliby zmian, ale na pewno nie zrobią tego, by nie narazić się szefom. W naszej rodzinie to zbyt wysoka cena...
Kilka dni temu prezes PZPS Mirosław Przedpełski zapowiedział, że podczas styczniowej gali podsumowującej rok przedstawiony zostanie następca Daniela Castellaniego. O trenerze kadry kobiet nie wspominał, co oznacza, że Matlak zostanie przynajmniej do igrzysk w Londynie.
61 meczów
34 zwycięstwa
27 porażek
55,7 proc. zwycięstw
Rewanż Resovii na Politechnice ?