Bundesliga. Komandosi pobili Bayern

Mimo mrozu zabronił piłkarzom trenować w rękawiczkach i czapkach - nawet kosztem ewentualnej choroby. Później poinformował, że zimowe wakacje skraca do minimum. Tak Felix Magath zmobilizował Schalke Gelsenkirchen do wygranej z Bayernem Monachium

Trener wpadł w furię, gdy pełne gwiazd Schalke przegrało aż 0:5 z beniaminkiem ligi Kaiserslautern. Po tamtym meczu wydawało się nawet, że szkoleniowiec - do niedawna cieszący się w Niemczech sławą cudotwórcy - zostanie zwolniony. Wyjaśnień zażądał od niego szef klubu Clemens Tönnies, a trener karnie odesłał kilku piłkarzy do rezerw.

Schalke tej jesieni grało najgorzej od 18 lat. Zamiast walczyć o mistrzostwo, wylądowało w pobliżu strefy spadkowej. W Bundeslidze wyniki klubu z Gelsenkirchen są fatalne, a Magath już dawno straciłby posadę, gdyby nie to, że bronią go wyniki w Lidze Mistrzów.

Teraz zdecydował się na nietypowe rozwiązanie. Ogłosił, że w związku z fatalnymi wynikami w lidze i 15. miejscem w tabeli skraca piłkarzom zimowy odpoczynek. Miał trwać ponad tydzień, ale szkoleniowiec przekazał piłkarzom, by nie szykowali się na długie wyjazdy. 21 grudnia czeka ich mecz w Pucharze Niemiec, a już 27 - po decyzji Magatha - mają zgłosić się na poświąteczny trening. Te ostatnie były katorżnicze. Mimo mrozu trener zabronił piłkarzom trenowania w czapkach i rękawiczkach.

Metody szkoleniowe jak z obozu komandosów podziałały. W sobotę ponad 61 tys. kibiców w Gelsenkirchen podziwiało przede wszystkim popis Michaela Neuera. Bramkarz Schalke już oficjalnie jest kandydatem do zespołu Bayernu - niedawno trener Louis van Gaal przyznał, że regularnie analizuje z tego powodu jego grę. Brukowiec "Bild" napisał nawet - powołując się na nieoficjalne informacje z klubu - że reprezentant Niemiec już w przyszłym sezonie ma być graczem monachijczyków, a wszystkie strony doszły do porozumienia w sprawie kontraktu. Po meczu przyznał mu najwyższą ocenę - jedynkę. - Interwencje Neuera były cudowne - chwalił go zwykle niezbyt skory do komplementów Magath.

Powodów do pochwał nie miał van Gaal. Po porażce w Gelsenkirchen Holender - dotychczas powtarzający, że Bayern ciągle liczy się w walce o mistrzostwo - pierwszy raz otwarcie przyznał, że szanse na sukces w lidze są już tylko teoretyczne. Wspomniał za to, że w Champions League mierzy w jeszcze lepszy wynik niż osiągnięty wiosną. Wtedy Bawarczycy dotarli do finału.

Nie wspominał w Gelsenkirchen o boisku, które przygotowało Schalke. Van Gaal stał się obiektem żartów, gdy w ubiegły tygodniu wyjawił teorię spiskową, twierdząc, że rywale mistrzów Niemiec w Bundeslidze specjalnie na mecze z monachijczykami przemalowują linie na boiskach i zmniejszają w ten sposób ich powierzchnię. To według Holendra ma powodować, że łatwiej jest się bronić przed atakami Bayernu. Dodał też, że przeciwnicy tak przygotowują murawę, by ta okazywała się nierówna, co uniemożliwia płynne akcje. Holender chce, by grać na sztucznych boiskach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA