Mistrzostwa WTA. Kim zwycięska, Jelena odchodzi

Kim Clijsters wygrała z Karoliną Woźniacką 6:3, 5:7, 6:3 w finale kończącej kobiecy sezon imprezy w Katarze. Niespodziewanie karierę zakończyła Jelena Dementiewa.

Dwie godziny i 20 minut pracowała w finale Clijsters na należny zwyciężczyni czek na 1,5 mln dol. (pula nagród w Dausze to aż 4,5 mln dol.). Woźniacka już kilka dni temu zrealizowała swój główny cel i zapewniła sobie prowadzenie w rankingu WTA na koniec roku, ale energia jej nie opuściła i walczyła do upadłego. 27-letnia Belgijka, starsza od Dunki polskiego pochodzenia o siedem lat, była jednak znacznie bardziej wypoczęta (nie grała od US Open), a poza tym dysponowała większą siłą ognia i ostatecznie Woźniacką pokonała. - Myślałam, że ten mecz nigdy się nie skończy - wzdychała Clijsters, która mistrzostwa WTA wygrała po raz trzeci. Wcześniej udało jej się to w 2002 i 2003 r.

Sezon formalnie skończy się w połowie listopada, bo do rozegrania został jeszcze turniej na wyspie Bali, gdzie w swoim Mastersie zmierzą się zawodniczki z zaplecza ścisłej czołówki, ale powoli zaczęto już podsumowania.

Tenisistką roku bezspornie została Woźniacka, zwyciężczyni sześciu turniejów, a od początku października nowa, 20. w historii kobiecego tenisa, rakieta numer jeden. Dunka jest ciągle krytykowana, że nigdy nie wygrała w Szlemie, że gra mało atrakcyjny tenis, a liderką została dzięki kontuzjom Sereny Williams, ale w Dausze dostała ogromne wsparcie od koleżanek, a także władz WTA. - Nie przejmuj się krytyką, to normalne. Ten rok należał do ciebie i dalej rób swoje. Jestem pewna, że niedługo wygrasz turniej Wielkiego Szlema - stwierdziła Clijsters.

Do miana niespodzianki roku może pretendować nagłe przerwanie kariery przez Jelenę Dementiewą. 29-letnia Rosjanka ogłosiła, że kończy przygodę z tenisem, w trakcie turnieju. W pełnym emocji wystąpieniu dała do zrozumienia, że nadszedł czas na założenie rodziny i urodzenie dzieci. - Moja mama była zaskoczona, ale mój chłopak się ucieszył, gdy podjęłam tę decyzję - stwierdziła Jelena. Rosjanka była jedną z najbardziej lubianych przez kibiców tenisistek. Kochali ją za urodę, wdzięk, inteligencję na korcie, ale przede wszystkim za to, że mimo kulejącego przez lata serwisu potrafiła rywalizować z siostrami Williams, Lindsay Davenport, Mariną Hingis czy Marią Szarapową. "Gdyby miała lepszy serwis, byłaby numerem jeden na świecie" - napisał w internecie jeden z fanów Jeleny. Dementiewa przez niemal dekadę potrafiła utrzymać się w czołowej dziesiątce świata, ale nigdy nie wygrała turnieju Wielkiego Szlema, dwa razy przegrała w finałach, siedem razy w półfinałach. Jej największym sukcesem jest złoty medal olimpijski wywalczony w 2008 r. w Pekinie. - Jestem dumna z tego, co osiągnęłam, i kończę przygodę z tenisem szczęśliwa - powiedziała Jelena.

Mistrzostwa WTA odbyły się w Dausze po raz ostatni. Od przyszłego roku organizatorem turnieju będzie Stambuł.

Polskie deble walczą

Walczący o występ w męskim Masters w Londynie Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali w finale turnieju ATP w Wiedniu (pula nagród 650 tys. euro) z kanadyjsko-serbską parą Daniel Nestor, Nenad Zimonjić 5:7, 6:3, 5-10. Polacy są coraz bliżej awansu na Masters, bo w rankingu wciąż zajmują wysokie czwarte miejsce. Do Londynu pojedzie siedem najlepszych par plus zwycięzcy Wimbledonu Austriak Jürgen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner. Dużą szansę ma też Łukasz Kubot, który razem z Oliverem Marachem jest ciągle piąty. Do Masters pozostały już tylko turnieje w Walencji i w Paryżu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA