Antoni Piechniczek: Nasza piłka nie jest słabsza od azerskiej

- Ramy organizacyjne, liczba piłkarzy, wartość ludzi, ich wiedza i tradycje, przemawiają za nami - mówi Antoni Piechniczek, wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych

Baw się z nami w Wygraj Ligę! Wygraj 20 000 zł. ?

Michał Szadkowski: Lech Poznań męczy się - przegrywając mecz u siebie - w eliminacjach Ligi Mistrzów z azerskim Interem Baku, Wisła Kraków odpada z Ligi Europejskiej po porażkach z trzecią drużyną Azerbejdżanu Karabachem Agdam, a Ruch Chorzów z trudem eliminuje Maltańczyków. |Reprezentacja w czterech meczach nie strzeliła gola, w ostatnich dwóch straciła dziewięć. Dlaczego jest tak źle?

Antoni Piechniczek: Meczu reprezentacji nie oglądałem, bo jestem za granicą. Ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle. Liczyłem na remis.

Grą klubów i kadry Wydział Szkolenia PZPN zajmie się już 23 sierpnia. Będzie to trzecie spotkanie z trenerami ekstraklasy i selekcjonerem. Wyjaśnimy sobie pewne sprawy, wysłuchamy trenerów, dowiemy się, co zadecydowało o takich wynikach. Wszystkich nas one martwią i bolą z powodu Euro 2012. Gdy zasypiam, o tym myślę, jak się budzę, to też się nad tym zastanawiam.

Może przy tak słabo grających klubach selekcjoner Franciszek Smuda jest w sytuacji beznadziejnej?

- Gdy ja prowadziłem kadrę, kluby też nie odnosiły sukcesów. W czerwcu, z Serbią zremisowaliśmy, a mogliśmy wygrać. Ta sama Serbia pokonała na mundialu Niemców, którzy zajęli trzecie miejsce. Wszyscy pamiętają porażkę z Hiszpanią 0:6, ale to pochodna filozofii trenera, który uważał, że z najlepszymi może zagrać otwartą piłkę. Okazało się, że było na to za wcześnie.

Wciąż jest pan pewny, że Smuda poprowadzi kadrę na Euro 2012?

- Przy trenerach reprezentacji PZPN zawsze wykazywał się cierpliwością. Pozwalał im na okresy lepsze i gorsze. Smuda musi mieć spokój.

Na początku jego pracy powiedzieliśmy mu, że musi znaleźć grupę ludzi, na których będzie stawiał. Nie chodziło nam o takich z paszportem francuskim czy niemieckim, nie wierzyliśmy, że znajdzie następców Laty, Bońka czy Szarmacha. Chcieliśmy, by selekcjoner porozmawiał z piłkarzami. Powiedział im, że muszą mieć wydolność na 120 minut, że na dziesięć dośrodkowań osiem musi być celnych. By zmienili podejście do pracy. Na zgrupowaniach nie da się tego wypracować.

Przed mundialem w 1974 r. reprezentacja Kazmierza Górskiego przegrała z Polonią Bytom 0:3, a kibice ich wygwizdali. Wrócili jako gwiazdy światowej piłki. Nikt też nie spodziewał się, że na MŚ w 1982 r. zajmiemy trzecie miejsce. Udało się, bo mieliśmy drużynę, a nie indywidualności.

Odpowiedzialni za wyniki klubów i kadry są piłkarze, trenerzy, działacze, czy związek?

- W ostatnich 20 latach kluby przekształcono w spółki akcyjne, zainwestowano w nie prywatne pieniądze. I dobrze, ale trzeba pamiętać, że do futbolu trafili ludzie przypadkowi, nie mający o nim pojęcia. Popełniający błędy, zatrudniający nieodpowiednich graczy i trenerów, decydujący o transferach. Weźmy Roberta Lewandowskiego. Czy pan sobie wyobraża, że Real Madryt w najważniejszym momencie sprzedaje Kakę? Wisła przed sezonem sprzedała dwóch stoperów, Marcelo oraz Arkadiusza Głowackiego, i z Karabachem głupio traciła bramki.

Lewandowski chciał odejść, problemem jest to, że Lech nie potrafił go zastąpić.

- Dlaczego działacze go nie przekonywali, tylko dolewali oliwy do ognia i mówili, że Robert jest już wypalony i gra w polskiej lidze go nie interesuje? Dlaczego twierdzili, że im szybciej wyjedzie, tym lepiej dla niego? Przecież mogli użyć racjonalnych argumentów i podać przykłady piłkarzy, którzy również wyjeżdżali w pośpiechu i kariery nie zrobili. Powinni powiedzieć, że najlepszym wyjściem jest transfer za dwa lata, po udanych mistrzostwach Europy. Przecież on może być gwiazdą turnieju, może nawet zostać królem strzelców.

Lewandowski ma 22 lata, był królem strzelców i najlepszym graczem polskiej ligi. Nie miał się już od kogo uczyć.

- Wy sobie ubzduraliście, że liga jest słaba i wszyscy powinni wyjeżdżać. Bzdura absolutna. W polskich warunkach można nauczyć się grać, można grać dobrze i robić postępy, a potem wyjechać, już jako ukształtowany piłkarz.

Gdzie został sprzedany Zbigniew Boniek? Do drużyny azerskiej czy do Juventusu? Józef Młynarczyk wylądował w Porto i zdobył Puchar Europy. Takich przykładów mógłbym podać na pęczki. W niczym nie przeszkodziła im polska liga i trenerzy.

Wyniki w Europie udowadniają, że liga jest słaba.

- Dlaczego Wisła rok temu przegrała z frajerami [Levadią Tallin - red.]? Bo była nieprzygotowana. Nie chcę wchodzić w warsztat trenerów, ale jednym z warunków dobrego samopoczucia piłkarza i odwagi w grze jest doskonałe przygotowanie motoryczne. Jeśli w meczu z Azerami czuje, że może wytrzymać 120 minut, ma pewność siebie. Jeśli jesteśmy słabiej przygotowani, musimy przegrać. Trener, wiedząc, kiedy zaczynają się puchary, nie powinien dawać trzy-czterotygodniowego urlopu, tylko utrzymywać piłkarzy w rytmie meczowym. Poza drużynami azerskimi przegrywamy z tymi, którzy są w trakcie sezonu.

A kto odpowiada za edukację trenerów?

- A czy jeśli zrobi pan błąd ortograficzny, odpowiedzialny jest redaktor naczelny, czy nauczycielka od polskiego? Niech pan nie próbuje odpowiedzialności za wszystko zrzucać na Wydział Szkolenia i PZPN. My dostosowujemy się do nowej sytuacji. Rekordowa liczba trenerów odbiera dyplomy i licencje. To są ludzie młodzi, którzy mają obowiązek się rozwijać. Jeszcze nigdy w historii PZPN nie organizowano tak wspaniałych konferencji szkoleniowych, z udziałem fachowców zagranicznych. Możliwości są nieograniczone.

Do tego dodałbym wydawany przez PZPN kwartalnik "Trener", w którym szkoleniowcy mogą znaleźć przedruki z literatury światowej. Nic tylko się rozwijać.

W tym sezonie w Wiśle i Legii większość stanowić będą piłkarze zza granicy. Prezesi tłumaczą, że sprowadzają ich, bo nie ma Polaków, którzy prezentowaliby odpowiedni poziom.

- Szkolenie zostało zreformowane, powstały szkółki przy każdym wojewódzkim związku. Potrzeba trochę cierpliwości. Gdybym ja był prezesem Wisły, chciałbym stworzyć szkółkę na miarę Ajaksu Amsterdam. Na Mazowszu też da się znaleźć 300 piłkarzy, z których wyrosną następcy Lucjana Brychczego, Ernesta Pola czy Bońka.

Akademia Legii działa, ale właściciele muszą odnieść sukces od zaraz, nie mogą czekać kilka lat na nowego Brychczego, dlatego sprowadzają piłkarzy zza granicy.

- W szkole filmowej też nie zawsze wychowuje się Gustawa Holoubka, czy Zbigniewa Zapasiewicza. Na to trzeba czasu i cierpliwości.

Właściciel Legii marzy, by trzon zespołu stanowili kiedyś piłkarze z warszawskiego Powiśla. Ale sukces chce osiągnąć już teraz.

- Walter jest właścicielem klubu o sześciu lat, przez ten czas można było wychować kilku piłkarzy. Kilka lat temu zatrudnił Jana Urbana, postawił na model hiszpański, którego nie trzeba nikomu reklamować. Ale nie oznacza to też, że każdy, kto tam grał, może pracować z seniorami. Może Urban powinien przez dwa lata robić to, co w Pampelunie, czyli uczyć juniorów, a dopiero potem dostać pierwszy zespół? W dodatku otaczał się zagranicznymi asystentami, co uważam za błąd, bo nasi mogliby mu coś podpowiedzieć. Takie małe pomyłki doprowadzają do kiepskich wyników w pucharach.

Rok temu, po porażce Wisły z Levadią Tallin, Zbigniew Boniek powiedział mi, że wkrótce polski klub przegra z zespołem z San Marino. W tym Wisła odpadła z drużyną azerską. Pana były piłkarz ma rację?

- Aż tak źle nie jest. W innym terminie wynik Wisły mógłby być inny. Zdecydowało złe przygotowanie fizyczne. Nie można twierdzić, że nagle piłka azerska jest lepsza od naszej, bo w eliminacjach Euro 2008 nasza reprezentacja zdecydowanie wygrała z tamtejszą.

Od tego czasu reprezentacja U19 przegrała z azerskimi rówieśnikami, Lech poległ u siebie z Interem Baku, a awans wywalczył w karnych. Wisła przegrała oba mecze z Karabachem.

- Nie zgadzam się, że nasza piłka jest słabsza od azerskiej. Ramy organizacyjne, liczba piłkarzy, wartość ludzi, pracujących w futbolu, ich wiedza i tradycje, przemawiają za nami. Osobny rozdział to praca nad opinią publiczną. Jeszcze nikt nie zbudował wielkiego sportu, gdy wszyscy wokół byli na "nie". Czy miałby pan zaufanie do szkoły, gdyby usłyszał pan, że nauczyciele to skorumpowane głąby kapuściane? W polskiej piłce uważa się, że wszystkiemu winien jest Grzegorz Lato and company. A on został wybrany w demokratycznych wyborach. Co z tego, że na stronie koniecpzpn.pl zarejestrowało się 300 tys. ludzi? PZPN, licząc piłkarzy, trenerów, działaczy, ma ponad 1 mln członków.

Ostatnie tchnienie kadry Stefana Majewskiego ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.