Podbój FIBA po polsku

We wtorek mija termin zgłaszania kandydatów do władz europejskiego oddziału Międzynarodowej Federacji Koszykówki (FIBA). Do obsadzenia jest stanowisko jej prezydenta, blisko 30 miejsc w zarządzie i kilkadziesiąt w dziewięciu komisjach.

Prezes PZKosz Roman Ludwiczuk zgłosił sześciu kandydatów - Wojciecha Chomicza do komisji finansowej, Krzysztofa Koralewskiego do rozgrywek, Dariusza Kowalczyka do technicznej, Marka Pałusa do prawnej i Marcina Widomskiego do młodzieżowej.

Europejskie ambicje ma też sam prezes, który zaproponował siebie na członka zarządu. Ludwiczuk nie zdecydował się jednak zagrać o największą pulę i nie zgłosił kandydatury Pałusa na szefa FIBA Europe. Twierdzi, że była nie do zaakceptowania w Europie.

Ludwiczuk swoją pozycję w PZKosz zbudował na porażce właśnie Pałusa, poprzedniego szefa związku, który w swojej drugiej kadencji skompromitował się nominacjami selekcjonerów, a związek wpadł w tym okresie w wielkie długi. W 2006 roku Pałus podał się do dymisji, zastąpił go Ludwiczuk.

W Europie Ludwiczuk znaczy jednak o wiele mniej niż Pałus, który przez dwie kadencje był członkiem zarządu FIBA Europe, zasiada w komisji prawnej. To jego pomysłem była organizacja mistrzostw Europy w Polsce w 2009 roku, o które skutecznie zabiegał.

W zakulisowych rozmowach w języku angielskim Pałus porusza się nieporównywalnie lepiej niż Ludwiczuk i twierdzi, że miałby szansę w majowych wyborach na prezydenta FIBA Europe. Ludwiczuk pozbawił nas możliwości przekonania się, czy to prawda. Pozbawił go "po polsku", bo angielskiego podobno dopiero się uczy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.