Lewandowski kontra Szczęsny. Kumple z Ligi Mistrzów

Rozpędzony Arsenal przejdzie dziś pierwszy poważny test, Borussia walczy o zachowanie szans na wygranie grupy. Polscy fani muszą wybrać: kibicować Szczęsnemu czy nacierającym na jego bramkę Lewandowskiemu i Błaszczykowskiemu. Początek relacji Z Czuba i na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live o 20.45.

- Jesteśmy przyjaciółmi, regularnie ze sobą rozmawiamy. Robert jest podekscytowany przyjazdem do Londynu, a ja tym, że zagram przeciw niemu - mówił wczoraj bramkarz Arsenalu Wojciech Szczęsny.

Wrogości nie ma również między trenerami. Jürgen Klopp opowiadał niedawno, że widzi w Arsenalu faworyta Premier League, szef londyńczyków Arsene Wenger Borussią zachwyca się od kilku miesięcy.

Francuz tłumaczy, że Dortmund buduje klub według tych samych zasad co Arsenal. Podoba mu się, że Niemcy nie uczestniczą w wyścigu po transferowy rekord świata, wolą wynajdywać i kształtować zawodników. - To daje większą satysfakcję niż zakup najlepszego dostępnego piłkarza - przekonuje trener Arsenalu.

Anglicy również dostrzegli podobieństwa, w poprzednim sezonie nazwali Kloppa "niemiecką wersją Wengera".

Dodajmy do tego finanse - Arsenal i Borussia działają według zasad Finansowego Fair Play UEFA, które pozwala klubom wydawać tylko tyle, ile zarobią. Szef europejskiej federacji Michel Platini mógłby je stawiać za wzór stosowania się do nowych reguł.

W ostatnich latach oba kluby sporo jednak różniło.

Od 2011 r. Borussia sięgała po mistrzostwo (dwa razy), krajowy puchar i Superpuchar, grała w finale Ligi Mistrzów. Arsenal w tym czasie tylko raz dotarł do podium Premier League, w Pucharze Anglii nie przebrnął ćwierćfinału, a w LM - 1/8 finału.

Tak, ostatnie lata to czas porażek Arsenalu. Klub opuszczały goniące za pieniędzmi i niewierzące w sukces w Londynie gwiazdy, następców Wenger wybierał wśród piłkarzy tanich i przeciętnych. Gdy w połowie poprzedniego sezonu Arsenal osunął się na siódme miejsce w lidze, sfrustrowane trybuny żądały spektakularnych transferów, gazety rozważały, czy Francuz jest jeszcze w stanie doprowadzić drużynę do sukcesu.

Teoretycznie w takie same kłopoty mogła wpaść Borussia. W każdym oknie transferowym słyszymy, że jej gwiazdy kuszą najbogatsze kluby kontynentu, stoper Mats Hummels z Barceloną łączony jest od trzech sezonów.

Do rozgrabienia drużyny Kloppa jednak nie doszło, a ci, którzy odeszli, doczekali się nie gorszych następców. Gdy dwa lata temu Nuri Sahin przeprowadzał się do Realu (za darmo), Borussia sprowadziła Ilkaya Gündogana (5,5 mln euro). Gdy rok temu Shinji Kagawa przeszedł do Manchesteru United (16 mln), kupiła Marco Reusa (17 mln). Tego lata Mario Götze (37 mln euro) został sprzedany do Bayernu, a w jego miejsce sprowadzono Henricha Mchitariana i Pierre'a-Emericka Aubameyanga (w sumie 40 mln euro). Borussia nie oszczędzała i ani razu się nie pomyliła. Także dzięki temu udało jej się zatrzymać większość piłkarzy. Piszczek, Błaszczykowski, Reus i inni widzieli, że mimo sprzedaży zawodników drużyna nie traci na wartości. Prawdopodobnie klub znalazł już następcę dla Roberta Lewandowskiego, który latem ma się przeprowadzić do Bayernu. Klopp bardzo ceni Jacksona Martineza, który w poprzednim sezonie strzelił 34 gole w Porto.

W tym sezonie Borussia przegrała raptem dwa razy, w lidze ustępuje tylko Bayernowi Monachium (o punkt), gra równie efektownie jak wiosną.

Dziś faworytem będzie jednak Arsenal. Londyńczycy od dawna nie zachwycali tak jak na początku tego sezonu. Nie straszą już wątłą defensywą, imponują wyobraźnią w ataku. Najlepszy czas w karierze przeżywa pomocnik Aaron Ramsey, który strzelił już dziewięć goli (w poprzednich pięciu sezonach trafił w sumie 11 razy), buty supersnajpera coraz bardziej pasują Olivierowi Giroudowi, który wcześniej seryjnie świetne szanse na bramki marnował. Za odmianę Arsenalu najbardziej odpowiada jednak Mesut Özil. I nie chodzi tylko o to, że zasłużył się już przy siedmiu golach (trzy bramki i cztery asysty). Rzucając rekordowe w historii klubu 44 mln funtów za niemieckiego rozgrywającego, Wenger pokazał, że wciąż potrafi namówić do gry w Arsenalu piłkarzy z samego topu, że ambicje drużyny nie kończą się na walce o miejsce w czwórce ligi angielskiej.

Arsenal w LM jest w świetnej sytuacji, bo wygrał dwa mecze, a Borussia niespodziewanie potknęła się z Napoli (1:2). Po dwumeczu z Niemcami londyńczycy mogą być już pewni awansu do 1/8 finału. Ale nie tylko dlatego starcia z Borussią są dla Arsenalu ważne. Z takim silnym rywalem piłkarze Wengera w tym sezonie jeszcze nie grali. Gdyby pokonali Dortmund, udowodniliby, że mogą rzucić wyzwanie najlepszym w Europie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.