Piłka nożna. Gareth Bale Superstar

Zanim Zinedine Zidane został najdroższym futbolistą w historii, zdobył już mistrzostwo świata i mistrzostwo Europy. Zanim najdroższym został Kaká, wygrał Ligę Mistrzów. Zanim przebił obu Cristiano Ronaldo, też triumfował w Lidze Mistrzów. Wszyscy przed podróżą za miliony do Realu Madryt odebrali również Złote Piłki. Gareth Bale, który pędzi na szczyt rankingu, jest przy wyżej wymienionych nikim - pisze w felietonie Rafał Stec.

Piłkarz bez trofeów. Piłkarz spoza Champions League. Piłkarz z incydentalnymi popisami na scenach międzynarodowych. Nie kwestionuję jego sportowej klasy ani tym bardziej nie powątpiewam w proroctwa, że rozbłyśnie do rozmiarów, jak mawiają w Madrycie, galaktycznych, ale przecież luksusowo płaci się nie tyle za towar, ile za markę. I wprost proporcjonalnie do finansowej potęgi sprzedającego - tamtych trzech graczy prezes Florentino Pérez wydzierał Juventusowi, Milanowi (jeszcze przed zubożeniem) i Manchesterowi United, więc musiał proponować obsceniczne pieniądze. Teraz targuje się zaledwie z Tottenhamem, o którym można powiedzieć to samo, co o jego gwiazdorze - to klub spoza Champions League, praktycznie bez trofeów (tak, wiem, wpadł im niedawno Puchar Ligi), z incydentalnymi popisami na scenach międzynarodowych.

Jeszcze przed kilkoma chwilami prezesowi Danielowi Levy nie strzeliłoby do głowy przyznawać się do oczekiwań krążących wokół 100 mln euro, dziś wie, że szef Realu wcale nie puknie się w czoło, lecz usiądzie do negocjacji. Może nawet ta setka baniek Florentino Pérezowi imponuje, może przyjemnie głaszcze jego próżność, skoro Barcelona wypuściła morze mamony na Neymara, to my musimy złowić kogoś, kogo zalejemy oceanem mamony - ach, jakie to wzniosłe. Kupowanie piłkarzy nadal służy dodaniu drużynie siły, ale to tylko jeden z celów; koszt rekordu wszech czasów Real dźwiga jeszcze dla efektownego naprężenia muskułów, dla dalszego polerowania wizerunku, saga transferowa musi pochłonąć fortunę, inaczej nie będzie kampanią reklamową godną statusu kupującego.

A najlepsze, że Pérez i tak prawdopodobnie - ekspertyzom niedowiarków beztrosko nie dowierzam - wyjdzie na swoje, nie potrzebuje nawet wygrywać Ligi Mistrzów. Im dłużej przecież Real jej nie wygrywa, tym bardziej puchną jego roczne przychody (wyprzedził Manchester United, padła nieosiągalna dotąd w futbolu bariera pół miliarda euro), kręci ten biznes niezależnie od wyników, w coraz wyraźniejszym oderwaniu od tego, co dzieje się na boisku. Zerknijcie na finansowy bilans najnowszej Champions League - w księgach rachunkowych nie triumfują finaliści Bayern i Borussia, na edycji 2012/2013 najbardziej obłowił się Juventus, wykopany już w ćwierćfinale. A walijski skrzydłowy znacznie zyska na swojej komercyjnej wartości, zanim cokolwiek osiągnie, bo blasku doda mu tytuł najdroższego w historii - sponsorzy nie będą czekać, czy piłkarz okaże się bezcenny również na boisku.

Jeszcze raz: Zidane, Kaká i Ronaldo wtargnęli do świadomości kibiców niedzielnych oraz niekibiców dzięki wielkim trofeom, Bale wtargnie tam przede wszystkim dlatego, że sporo kosztował. Cristiano Ronaldo będzie musiał jakoś żyć ze świadomością, że już nie jest "naj".

HISTORIA REKORDÓW TRANSFEROWYCH ?1893 1905 1913 1922 1925 1932 1949 1951 1954 1961 1967 1973 1976 1984 1990 1992 1996 1998 2000 2001 2009 1904 1913 1914 1922 1928 1949 1950 1952 1957 1963 1968 1975 1982 1987 1992 1992 1997 1999 2000 2009 2013 KtośSkąd:Dokąd:

Więcej o:
Copyright © Agora SA