Tenis. Roger Federer chce szybszych kortów

Nawierzchnie są coraz wolniejsze, dlatego atakujący gracze, tacy jak ja, są w trudniejszej sytuacji - mówił Szwajcar po przegranym finale Masters w Londynie. Novak Djoković zadedykował zwycięstwo ciężko choremu ojcu.

Serb pokonał w poniedziałek Szwajcara 7:6 (8-6), 7:5 w ostatnim pojedynku turnieju kończącego sezon. Federer prowadził w obu setach, ale za każdym razem dał się dogonić znacznie lepszemu w defensywie Djokoviciowi, który zakończy rok jako numer jeden na świecie.

- Zagrywasz 15 świetnych, atakujących uderzeń, ale w końcu psujesz, bo rywal wszystko odbija. Kiedyś tak nie było - mówił po meczu Szwajcar.

"Zwalnianie" nawierzchni zaczęło się 11 lat temu w Wimbledonie, gdy organizatorzy posiali inny gatunek trawy, który zwiększył kozioł piłki i sprawił, że jest więcej czasu, by do niej dobiec. Uderzyło to w świetnie serwujących graczy w typie Pete'a Samprasa i Gorana Ivanisevicia. Rafael Nadal i Djoković, czyli królowie defensywy, pewnie nigdy nie zdołaliby wygrać Wimbledonu na "starej" trawie. Ale "zwalniają" też korty twarde - Australian Open zamienił kilka lat temu nawierzchnię na nową - Plexicusion. Kozioł piłki też jest wyższy, co premiuje szybkobiegaczy o żelaznych płucach. W 2008 r. w Melbourne wygrał Djoković, rok później Nadal. Serb w sumie triumfował już w Australii trzy razy. Wolniej jest też w Nowym Jorku, a także na Masters, choć Federer w ostatnich dwóch latach w tej samej hali potrafił zwyciężyć. Miał jednak łatwiejszych przeciwników.

Federer uważa, że trend spowolniania nawierzchni powinno się odwrócić, przynajmniej na niektórych turniejach. - Bez szybkich kortów zniknie z tenisa różnorodność. Nikt nie będzie już grał ofensywnie, tylko biegał po linii końcowej - stwierdził 31-letni Szwajcar.

Nie wszyscy się z nim zgadzają. "Roger przegrał, bo atakował za mało. Był zbyt pasywny" - napisała na Twitterze Martina Navratilova. Inni eksperci chwalili głównie Djokovicia za odwagę i niezłomną psychikę.

Federer uważa, że zmianę stylu jego własnej gry wymuszają przeciwnicy. - Gdybym mógł, biegłbym do siatki i atakował nieustannie, ale to strategia samobójcza, gdy na wolnym korcie rywalem jest Djoković lub Nadal - powiedział kiedyś.

Djoković nad nawierzchniami się nie rozwodził. Zwycięstwo zadedykował swojemu ojcu Srdjanowi, który leży w szpitalu w Belgradzie z poważnymi problemami z oddychaniem. - Przez moment było już tak źle, że nie byliśmy pewni, czy dożyje jutra - mówił Djoković. Stan ojca się poprawił, ale wciąż nie opuścił oddziału intensywnej terapii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.