Profil Sport.pl na Facebooku - 98 tysięcy fanów. Plus jeden?
- Mourinho nie dba o młodych piłkarzy. Interesują go wyłącznie zwycięstwa i sukcesy osiągane w jak najkrótszym czasie - mówi były trener Realu Madryt Bernd Schuster. Dziennikarze od kilku dni zasypują Portugalczyka pytaniami o szkółkę. Przed sobotnim meczem krzyczał na konferencji: "Basta, porozmawiajmy o Saragossie".
Awantura o wychowanków wybuchła, bo wybuchnąć musiała. Unosiła się nad Santiago Bernabéu od pierwszego dnia pracy Mourinho.
Po latach dominacji Barcelony w kraju i Europie marzenia kibiców i gazet nie ograniczały się bowiem tylko do powtórzenia sukcesów ekipy z Camp Nou. Madryt życzył sobie zwycięstw odnoszonych w stylu największego rywala. Skład miał być pełen piłkarzy, którzy uczyli się chodzić w klubowym centrum treningowym Valdebebas, a pierwsze zwycięstwa odnosili w występujących dziś w drugiej lidze rezerwach - Realu Castilla.
Po dwóch i pół roku jedynym wychowankiem w podstawowej jedenastce jest jednak Iker Casillas, który stał w madryckiej bramce długo przed przybyciem Portugalczyka.
W październiku wydawało się, że do postawienia na piłkarzy Castilli zmuszą trenera okoliczności. Alvaro Arbeloa, Marcelo i Fábio Coentrao leczyli urazy, w szatni został tylko jeden boczny obrońca - Sergio Ramos, ostatnio występujący na środku defensywy. A jednak najtrudniejsze chwile Mourinho przetrwał inaczej - tego ostatniego przesunął na prawą stronę, na lewej wystawiał defensywnego pomocnika Michaela Essiena.
Faworyt prasy i kibiców 22-letni Nacho siadał na ławce, bo - jak tłumaczył Mourinho - w Castilli jest stoperem. - W pierwszej drużynie nigdy nie wystąpi na tej pozycji. Dla mnie jest bocznym defensorem. To źle, że inaczej trenuje na co dzień - mówił trener. Przed spotkaniem z trzecioligowym Alcoyano w Pucharze Hiszpanii, na które chciał zabrać kilku wychowanków, narzekał na taktykę Castilli biegającej w systemie 4-4-2. Przez to jego zdaniem niektórzy piłkarze uczą się grać na pozycjach, których w pierwszym zespole, korzystającym z taktyki 4-2-3-1, nie ma. - Trener Alberto Toril powinien zdecydować, czy ważniejsze dla niego jest zajęcie siódmego, ósmego miejsca w lidze, czy pomoc pierwszej drużynie - mówił Mourinho.
I rozpętała się burza.
Prasa uważa, że Portugalczyk toczy kolejną bitwę o władzę w Realu. Wygonił dyrektora sportowego Jorge Valdano, zmarginalizował rolę jego następcy Zinedine'a Zidane'a, sprowadził nawet własnego kucharza. Chciałby odpowiadać za wszystko, co dotyczy futbolu, a tłumaczyć się wyłącznie przed prezesem. Teraz walczy z Torilem.
"Marca" opisuje historię z grudnia, gdy Mourinho prosił go, by oszczędził Daniela Carvajala, bo będzie mu potrzebny w następnym spotkaniu. Castilla już w 52. minucie grała jednak w dziewiątkę, obrońca został na boisku do końca i Mourinho się wściekł. Dziś ze sobą nie rozmawiają, za kontakty z drugą drużyną odpowiada asystent Aitor Karanka.
Świetnie było to widać w Alcoyano, gdy debiutował i strzelił gola José Rodr~guez. Mourinho narzekał potem, że 17-letni pomocnik rzadko występuje w Castilli. - Zamiast niego grają 23- i 24-latkowie. Dla mnie ważniejsze od tego, które miejsce zajmą rezerwy, jest to, by José grał jak najwięcej - tłumaczył trener. W tym sezonie Rodr~guez tylko raz wystąpił w pierwszej jedenastce Castilli.
Jednocześnie awantura przypomniała, dlaczego tak rzadko absolwentów madryckiej szkółki oglądamy w białych koszulkach Realu.
Barcelona według jednego wzoru szkoli piłkarzy od kilkunastu lat, od małego przyzwyczajają się oni do systemu stosowanego w pierwszym zespole. W Realu pomysłu na wychowanków nie ma. Od 2003 r. klub miał tylko dwóch prezesów i aż pięciu szefów szkółki. Gdy w 2006 r. trenerem został Fabio Capello, jego asystent Franco Baldini nie mógł się nadziwić, że w biurach Santiago Bernabéu nie ma żadnych raportów z akademii.
Nowego Emilio Butragueno, M~chela i Ra la kibice szybko się więc nie doczekają. Ale i tak szkółka to dla klubu żyła złota. Przez ostatnie dziesięć lat na sprzedaży absolwentów zarobił aż 100 mln euro. Żaden zespół nie ma tylu wychowanków w drużynach pierwszej ligi hiszpańskiej. Nawet Barcelona.