Wybory w PZPN. Kto naprawdę popiera Latę?

Donald Tusk chce zmian w PZPN, a Lechia Gdańsk, której premier kibicuje, zamierza wesprzeć Grzegorza Latę

Czy Lato powinien odejść? Dyskutuj na Facebook/Sportpl ?

- Skąd ma pan te informacje? - pyta Paweł Bartosiewicz, członek zarządu Lechii. - Z tego, co wiem, nie poparliśmy dotąd żadnego kandydata, bo nie wiadomo, kto w wyborach wystartuje.

Wątpliwości rozwiewa jednak niedawno wybrany szef Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. - Od poparcia do samego głosowania jeszcze daleka droga. To suwerenna, nie wiem czym spowodowana decyzja działaczy Lechii, na którą nie mam wpływu - opowiada zakłopotany Radosław Michalski. Były reprezentant Polski miał być symbolem zmian w nieskorych do rewolucji strukturach terenowych. Nie jest tajemnicą, że w wyborach chce poprzeć byłego kolegę z boiska Romana Koseckiego, który jest nieformalnym kandydatem Donalda Tuska często oglądającego meczach Lechii.

Wybory w PZPN odbędą się 26 października, ale by stać się formalnym kandydatem, należy zebrać 15 głosów poparcia od członków związku, czyli wojewódzkich ZPN, klubów ekstraklasy bądź pierwszej ligi.

Termin na to mija 25 września, dlatego Lato ochoczo udziela się w mediach, od czego przez całą kadencję mocno stronił, a na mecz Polski z Mołdawią we Wrocławiu zaprosił tabuny działaczy, którzy mogą mieć wpływ na jego reelekcję.

Jeśli Lechia rzeczywiście poparła obecnego prezesa, mocno skomplikuje to strategię Ekstraklasy SA, która przy okazji wyborów chciała całkowicie uniezależnić się od PZPN, zabierając mu kluczowe dla rozgrywek departamenty (m.in. sprawy licencyjne oraz odwołania przy sprawach dyscyplinarnych). Chce przede wszystkim wprowadzić do nowego zarządu związanych z klubami menedżerów, którzy zmieniliby fatalny obraz związku.

Informacje te potwierdził nam Maciej Wandzel, szef rady nadzorczej Ekstraklasy. Ujawnił również, że na początku tygodnia Ekstraklasa spotka się z kandydatami na prezesa i dopiero po tych rozmowach wytypuje faworyta. Choć delegaci klubów będą głosować na własną rękę, Ekstraklasa liczy na ich lojalność i poparcie ustalonego wcześniej kandydata.

Takie przesłuchania pod koniec sierpnia urządzili pretendentom na szefa PZPN związkowi baronowie. Przyszli na nie Boniek, Roman Kosecki, Andrzej Olechowski, Tomasz Jagodziński i Janusz Jesionek. Trzech ostatnich - podobnie jak i nieobecnego wówczas Ryszarda Czarneckiego - należy jednak traktować jako kandydatów wirtualnych, którzy nie znajdą zbyt dużego poparcia wśród działaczy.

Największymi konkurentami Laty będą więc Kosecki, Boniek - jeśli zdecyduje się na start - i być może któryś z baronów. Do końca tygodnia mają oni przedstawić swojego kandydata. Największe szanse ma Stefan Antkowiak z Wielkopolski.

Choć niewykluczone, że baronowie w ogóle nie wystawią kandydata, tylko poprą któregoś z przeciwników Laty. - Nie tylko kluby domagają się zmian w polskiej piłce, my również widzimy taką potrzebę, dlatego uważamy, że trzeba wybrać innego prezesa. Na nasze poparcie mogą liczyć Boniek oraz Antkowiak. Myślę jednak, że nie wszyscy prezesi są do końca szczerzy i prowadzą swoją grę. Dlatego nie wykluczam, że ktoś potajemnie popiera Latę i w końcu udzieli mu poparcia - mówi Andrzej Padewski, prezes dolnośląskiego związku.

W środowisku panuje przekonanie, że prezesem PZPN nie zostanie ten, kto nie ma poparcia baronów. Podczas wyborów będą mieli ponad połowę głosów i decydujący wpływ na jego wynik.

Baronowie spotkali się w środę rano we wrocławskim hotelu Scandik. Z 16 prezesów nie było tylko jednego, z województwa lubelskiego.

Wywiad z Maciejem Wandzlem, szefem rady nadzorczej Ekstraklasy SA, w poniedziałkowej Gazecie Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.