Premier League. Robin van diabeł

Manchester United zapłacił za króla strzelców Premier League 24 mln funtów. Osłabił Arsenal, rzucił wyzwanie Manchesterowi City i pokazał, że wciąż go stać na kupowanie wielkich gwiazd. Pytanie tylko, czy właśnie taka supergwiazda była najbardziej Manchesterowi potrzebna?

Rok temu ten transfer mógłby się wydarzyć tylko w komputerowej symulacji Football Manager. Robin van Persie przejął właśnie kapitańską opaskę od Cesca Fabregasa, który uciekł do Barcelony. Był największą gwiazdą i ulubieńcem kibiców z Emirates. Trener MU Alex Ferguson coraz chętniej zapraszał na Old Trafford juniorów, w ostateczności - młodzieżowców. Szkot kilka sezonów temu ogłosił, że nie będzie rzucał wielkich pieniędzy za graczy dobijających do trzydziestki. Od 2008 r. nie kupił zawodnika, który skończył 27 lat.

Tym razem zapłacił dużo za 29-letniego napastnika, któremu za rok kończył się kontrakt z Arsenalem i który przez lata dorobił się opinii piłkarza o kościach ze szkła. Przez osiem lat van Persie tylko raz zagrał 30 meczów w lidze. W poprzednim sezonie, gdy strzelił aż 30 goli i niemal samodzielnie wprowadził Arsenal na podium.

MU płacił jednak nie tylko za wzmocnienie ataku. Jednocześnie osłabił rywala z Londynu i nie dopuścił do zwiększenia siły ognia Manchesteru City. Obrońcy tytułu także złożyli ofertę, ale Holender wybrał "Czerwonych Diabłów". Pokazał też kibicom i piłkarzom bombardowanym informacjami o kłopotach finansowych klubu, że jeśli zechce, stać go na supergwiazdę.

Pytanie tylko, czy właśnie taka supergwiazda była najbardziej Manchesterowi potrzebna. Ferguson wcześniej kupił z Borussii Dortmund rozgrywającego Shinjiego Kagawę. W ataku MU mogą też grać Rooney, Danny Welbeck i Javier Hernández. - Pamiętacie 1999 r., gdy zdobyliśmy Puchar Europy? Atak układałem wtedy z Andy'ego Cole'a, Dwighta Yorke'a, Teddy'ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera - najlepszych napastników w Europie. Teraz też mam wielki wybór. Mam nadzieję, że znajdę optymalne ustawienie - mówił wczoraj Ferguson.

Michael Owen, zwolniony latem napastnik "Czerwonych Diabłów", pisał na Twitterze, że zakup napastnika nie był dla MU priorytetem, ale "jeśli możesz sprowadzić kogoś takiego, musisz to zrobić". Wciąż jednak największym problemem United wydaje się środek pola. Defensywnym pomocnikiem w sensie ścisłym nie jest Michael Carrick. Nie wiadomo, jak szybko wróci do formy Darren Fletcher, który pół roku temu przerwał karierę przez wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Jeśli do końca okna transferowego MU nie dokupi specjalisty od odbierania piłki, jego transfery najlepiej będzie opisywał bon mot Rafy Beniteza. Gdy pracującemu w Valencii Hiszpanowi szefowie zamiast napastnika sprowadzili skrzydłowego, trener narzekał, że życzył sobie sofy, a kupiono mu lampę.

Arsenal znów stracił najlepszego piłkarza, w bardzo podobnych okolicznościach co wcześniej. Van Persie kilka tygodni temu ogłosił, że nie przedłuży umowy, bo nie zgadza się z polityką klubu. Klubu, który na trofeum czeka już siedem lat. W MU zarobi ok. 200 tys. funtów tygodniowo, w Londynie dostawał 90 tys.

Prawdopodobnie to nie koniec złych wiadomości dla kibiców z Emirates, bo o defensywnego pomocnika Alexa Songa stara się Barcelona. Jakkolwiek dobrze na Wyspach poczują się sprowadzeni latem Santi Cazorla, Lukas Podolski i Olivier Giroud, jakkolwiek wiele zespół zyska po powrocie Jacka Wilshere'a (prawdopodobnie zagra w październiku), Arsenal bardziej niż rywalizowaniem o tytuł będzie zajęty walką o zachowanie miejsca w czwórce gwarantującego udział w LM.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.