Hiszpania na Euro 2012. Xabi Alonso - angielski dżentelmen

Hiszpańscy kibice nie potrafią wyobrazić sobie reprezentacji bez Ikera Casillasa, przez lata ich ulubieńcem był napastnik David Villa. Ale za najinteligentniejszego i najbardziej eleganckiego piłkarza reprezentacji Hiszpanii uchodzi Xabi Alonso. Na boisku i poza nim.

Hiszpania będzie mistrzem? Dyskutuj na forum

Na Wyspach takich jak on nazywają "unsung heroes". Bo choć niezastąpieni, trybuny nie śpiewają o nich piosenek. Z pomocników reprezentacji Hiszpanii, która wygrała mistrzostwa świata i Europy, kibice wolą sławić Xaviego i Andrésa Iniestę, na Euro 2008 padali na nosy przed Marcosem Senną. Dopiero w Doniecku Alonso doczekał dnia, w którym wszyscy mówią tylko o nim, i mówią wyłącznie dobrze. W setnym meczu w kadrze strzelił dwa gole Francji i zapewnił Hiszpanom awans do półfinału. - Podejmuje dobre decyzje, wie, czy bardziej przydaje się, pomagając kolegom w środku, czy na skrzydłach. Potrafi rozegrać piłkę i zakończyć akcję. To jeden z naszych pomocników kompletnych - chwalił 31-letniego piłkarza Realu selekcjoner Vicente del Bosque. Alonso nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy poprzednio strzelił gola głową. - Musiałem grać jeszcze w Sociedad, czyli przynajmniej osiem lat temu. W sobotę się udało, bo dostałem świetne dośrodkowanie od Jordiego Alby - mówił Alonso.

U Mourinho nietykalny

Termin "unsung hero" Alonso z pewnością zna, bo z Wyspami flirtuje od dziecka. Gdy miał 15 lat, wyjechał do Irlandii uczyć się języka angielskiego. Czuł się jak u siebie w domu, do dziś wspomina, że z kolegami grał w bardzo tam popularny futbol gaelicki.

W Realu Sociedad świetnie dogadywał się z Johnem Toshackiem, którego uważa za najlepszego trenera, z jakim pracował. Walijczyk mianował Alonso kapitanem, gdy ten był jeszcze nastolatkiem.

Z Sociedad odszedł - a przeprowadzki Hiszpanów na drugą stronę kanału La Manche zdarzają się rzadko - do Liverpoolu. I został ulubieńcem kibiców. Gdy dziś siada na Anfield jako widz, witają go oklaski. Twierdzi, że już zawsze będzie kibicem "The Reds", obiecuje zaszczepić miłość do Liverpoolu urodzonemu w Anglii synowi. Urodził się w baskijskiej wsi, ale dzieciństwo spędził w Barcelonie, gdzie grał jego ojciec. Miguel Ángel Alonso z zespołem z Camp Nou zdobywał mistrzostwo i puchar kraju, 20 razy zagrał w reprezentacji. W listopadzie 1981 r., tydzień przed narodzinami Xabiego, strzelił gola Polsce na stadionie ŁKS. - Ale ja nigdy nie chciałem być piłkarzem. Trenowałem od dziecka, ale myślałem, że będę robił coś innego. Dopiero, gdy w wieku 17 lat zadebiutowałem w Sociedad, zacząłem myśleć o futbolu na poważnie - mówi Alonso. Wcześniej protestowała matka, która goniła dzieci do nauki. Gdy Xabi oblał egzamin z hiszpańskiego, został ukarany miesięcznym zakazem zbliżania się do boiska.

Już wtedy bardzo różnił się od innych dzieci. Wszyscy chcieli grać w ataku, a on najlepiej czuł się w pomocy. Twierdzi też, że nigdy nie zależało mu na byciu gwiazdą. Udało się. Gdyby wszyscy piłkarze prowadzili życie Alonso, brukowce pewnie by zbankrutowały. Choć trzy lata temu Florentino Perez rzucił za niego 30 milionów funtów, więcej na Santiago Bernabeu wymagano od Cristiano Ronaldo, Kaki, Karima Benzemy, czy Mesuta Özila. Jego pracę zauważyć trudno, bo kibice lubią liczyć piłkarzom gole i asysty, a Alonso najlepszy jest w przerywaniu akcji rywali i rozpoczynaniu ataków. W ostatnim sezonie więcej goli od niego (2) strzelił stoper Sergio Ramos i partner ze środka pomocy Sami Khedira. Więcej asyst (9) miał m.in. rezerwowy Kaka (10). Ale gdy trenera José Mourinho spytano o piłkarzy w Realu "nietykalnych", wymienił Casillasa, Ronaldo i właśnie Alonso.

Żarty z Ronaldo

- Jest najinteligentniejszym i najlepiej wykształconym piłkarzem w kadrze. Wiele wie o świecie, mnóstwo się od niego nauczyłem - opowiada Pepe Reina, rezerwowy bramkarz Hiszpanów i były kolega Alonso z Liverpoolu.

Uwielbia filmy noir, czyta - jak twierdzi - "wszystko". W szatni Realu jest uważany za najlepszego specjalistę od madryckich restauracji. - Eksperymentuję, jestem otwarty na sugestie, chcę poznawać nowe rzeczy i uczyć się - mówi Alonso.

Hiszpańskie magazyny uważają go za jednego z najbardziej eleganckich piłkarzy, nazywają go "piłkarskim dżentelmenem". A on sam wyśmiewa kolegów, którzy nakładają dziwaczne stroje, bo chcą być modni. - Ronaldo zapewnia mi dużo zabawy, ale i tak nie można go porównać do Holendra Roystona Drenthe, który ubrany w swoje stroje jest widowiskiem samym w sobie. Zdarza się, że Alvaro Arbeloa przyjeżdża na trening w takim stroju, że pytam, czy ubierała go żona - mówi pomocnik "Królewskich".

W sobotę Alonso zagrał setny i - jak w niedzielę pisali Hiszpanie - najlepszy mecz w drużynie "La Roja". Pewnie jak zwykle nie mógł spać. Nawet gdy grał w juniorach, po zejściu z boiska do rana nie był w stanie zmrużyć oka. W Polsce i na Ukrainie może zarwać jeszcze dwie noce.

Xabi Alonso - z reprezentacją Hiszpanii mistrz Europy (2008) i świata (2010). Z Liverpoolem wygrał Ligę Mistrzów (2005), Superpuchar Europy (2005) i Puchar Anglii (2006). Od 2009 r. gra w Realu Madryt, z którym zdobył puchar (2011) i mistrzostwo (2012) kraju.

Wygraj piłkę którą strzelali Niemcy! Weź udział w konkursie!

Czego brakuje na Euro 2012?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.