Polska na Euro 2012. Polanski: Nie będę przepraszał za to, że gram

- Ja ulubieńcem selekcjonera? Mówicie tak, bo kiedy tylko przyjeżdżam na zgrupowania, to gram. Nie będę za to przepraszał. Zapewniam, nie jestem traktowany na specjalnych prawach. Trener nie robi ze mną niczego wyjątkowego - mówi Eugen Polanski, pomocnik reprezentacji Polski

Robert Błoński: Ludovic Obraniak powiedział, że czuje się odrzucony przez resztę kadrowiczów. Rzeczywiście jest jakiś problem?

Eugen Polanski: Jestem zdziwiony wypowiedzią i chyba nastąpiło przekłamanie. Rozmawiam z Ludo na boisku i poza nim, bo jesteśmy ustawieni blisko siebie. Ani razu nie usłyszałem, że ma jakieś problemy. Przeciwnie. Słyszę, jak żartuje, śmieje się z dowcipów. Coraz więcej rozumie. Tak samo zresztą Damien Perquis. Próbują mówić po polsku. Dają radę, a jak nie dają, to pomagają sobie po angielsku czy francusku.

Zobacz wideo

- W rozmowie z kapitanem Kubą Błaszczykowskim wyjaśniłem wszystkie swoje wypowiedzi, które ukazywały się w gazetach. Prawdziwe i przekłamane. Kłamstwa na mój temat nie były fajne. Zostałem dobrze przyjęty, choć moje pierwsze zgrupowanie zaczęło się w poniedziałek, a w środę po meczu każdy wracał do klubu. Z czasem poznaliśmy się lepiej. Chciałem przekonać kolegów do siebie na boisku.

Miałeś wątpliwości, czy dobrze zrobiłeś, decydując się na grę dla Polski?

- Nie. Od momentu, w którym zadzwoniłem do trenera Smudy, wiedziałem, że robię dobrze. Ostatecznie przekonałem się po tym, jak usłyszałem hymn.

Wiedziałeś już wtedy, że zagrasz na Euro?

- Jasne, że nie. Nie mam abonamentu na grę w reprezentacji. Chciałem się pokazać i pomóc drużynie.

W Polsce były osoby przeciwne twojej, i nie tylko, grze w kadrze.

- Denerwowały mnie opinie. Dziś już nikt nie zarzuci mi, że chciałem zagrać dla Polski wyłącznie dla promocji. Na boisku zostawiam serce, jak trzeba zagrać ostro, nie cofam nogi. Z "Murasiem" odpowiadamy za środek, musimy mieć oczy dookoła głowy, widzieć, co się dzieje za plecami i z przodu. Wymieniamy się miejscami - jak jeden idzie do przodu, drugi zostaje. Obrona nigdy nie powinna być zostawiona sama sobie. Defensywnych pomocników nie zawsze widać na boisku, ale to nie znaczy, że nas nie ma.

Jesteś ulubieńcem selekcjonera.

- Mówicie tak, bo kiedy tylko przyjeżdżam na zgrupowania, to gram. Nie będę za to przepraszał. Zapewniam, nie jestem traktowany na specjalnych prawach. Trener nie robi ze mną niczego wyjątkowego.

Rola defensywnego pomocnika jest ciężka, bo obrona jest sklecona trochę na siłę.

- Nasza praca jest zawsze taka sama. Damien i "Wasyl" dobrze grają na środku obrony. W pięciu meczach nie straciliśmy gola, a to nie może być przypadek.

Grałeś w niemieckiej młodzieżówce. Czym się różni szatnia polska od niemieckiej?

- Wtedy byłem juniorem, to co innego niż pierwszy zespół. Ale żarty są w każdej szatni.

W polskiej to ty żartujesz czy z ciebie żartują?

- Jestem w grupie, która się śmieje.

Do meczu z Grecją zostało kilkadziesiąt godzin. Wciąż czujecie zmęczenie zgrupowaniem w Lienzu?

- Po meczu z Andorą Kuba Błaszczykowski poszedł do trenera i w imieniu drużyny poprosił o mniejszą liczbę treningów. Chcemy odnaleźć rytm i odzyskać świeżość. Poniedziałkowe zajęcia trwały niecałą godzinę, ale były intensywne. Niektórzy są ze sobą już 23. dzień, jeśli policzyć także tydzień w Turcji. Chwila odpoczynku się przyda. Ale prawdę mówiąc, nie możemy już się doczekać meczów. Niech Euro już się zacznie.

Nie masz wrażenia, że w Polsce nie docenia się klasy Greków?

- Najważniejsze, że my wiemy o nich wszystko, co trzeba. Grają defensywnie, wolno, nie zawsze dobrze. Cała grecka drużyna pracuje w tyłach, ale potrafi stworzyć zagrożenie jednym długim podaniem czy stałym fragmentem. Nie możemy grać na hurra. Najważniejsze, żeby nie stracić gola. Jeśli na 1:0 strzelimy nawet w 80. minucie, to powinno wystarczyć. Chcemy utrzymywać się przy piłce jak najdłużej, nie pozwolić im na organizację gry defensywnej.

Z Grecją zanosi się na mecz do pierwszej bramki. Kto strzeli, wygra?

- Mistrzostwa są u nas, chcemy pokazać wszystko, co potrafimy. Ale nie mamy na to dziesięciu minut meczu z Grecją, tylko minimum trzy mecze. Wierzę, że więcej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA