Lotus (kiedyś Renault) w zeszłym roku w ten sposób stracił przecież Roberta Kubicę, którego wypadek, do jakiego doszło podczas Rajdu Andory, mógł okazać się śmiertelny. Kubica do dziś nie wrócił do F1.
Szef ekipy powiedział w czwartek w Monako, że Raikkonen nie może być narażony na podobne ryzyko.
- Nie może tego zrobić, tak jest w kontrakcie. Koniec pieśni - powiedział Francuz.
- Jasne, że mamy traumę po 2011 r. Nie możemy pozwolić, żeby jakiś kontrakt z kierowcami... musi mieć klauzulę, w której stoi, że nie mogą podejmować żadnego ryzyka, bo są cenni dla zespołu.
- Rajdy, narty, skoki nie są dopuszczalne - wylicza Boullier.
Kubica wygrał jeden wyścig i był wschodzącą gwiazdą Formuły 1, kierowcą nr jeden w zespole. Podczas małego włoskiego rajdu w lutym 2011 r. miał wypadek, w którym doznał licznych obrażeń nogi i ręki.
Polak przeszedł wiele operacji i od tego czasu się nie ścigał. Obecnie pozostaje bez kontraktu, a ostatnio mówi się o nim coraz mniej, choć jeszcze jakiś czas temu huczało od plotek, że na Kubicę czeka Ferrari.
Były kierowca Ferrari, Raikkonen, wrócił do F1 w tym roku po dwóch latach spędzonych w rajdach w barwach Citroena.
Autosport.com napisał w tym tygodniu, że Raikkonen jest zainteresowany starem w Rajdzie Finlandii w sierpniu, podczas letniej przerwy F1.
- Chciałbym pojechać w tym sezonie w Rajdzie Finlandii. Jeśli chodzi o kalendarz, to ładnie się wpasował. Trzeba tylko zapytać zespołu czy wpasował się w kontrakt - miał powiedzieć Fin.
Raikkonen rozbił się w grudniu ubiegłego roku podczas wyścigu skuterów śnieżnych w Austrii i zranił swój nadgarstek. Boullier powiedział wtedy, że Lotus nie mógł temu zapobiec.
- Zaczął się dla nas ścigać w 2012, a nie 2011 r. Kontrakt wiązał go wtedy z kimś innym.
Dziesięć najlepszych kierowców F1, którzy nie zostali mistrzami
Koszmarne Monte Carlo ?