Zwycięstwo Radwańskiej w Miami to największy sukces polskiego tenisa. Czas na Wielkiego Szlema

- Jeśli dalej będę tak grała, pierwsza trójka rankingu stanie się realna - mówi Agnieszka Radwańska po życiowym sukcesie na Florydzie. Zagraniczni eksperci nie mają wątpliwości - Polka będzie się bić w tenisie o najwyższe trofea.

Radwańska pokonała w finale prestiżowej imprezy na Florydzie (z pulą nagród 4,8 mln dol.) drugą w światowym rankingu Rosjankę Marię Szarapową 7:5, 6:4. To pierwsze od czterech lat zwycięstwo Polki nad jedną z najbardziej utytułowanych gwiazd tenisa.

- Agnieszka zagrała świetnie, była niesamowicie konsekwentna, nie popełniała błędów, zawsze potrafiła dobić o jedną piłkę więcej. W kluczowych momentach nie umiałam wykorzystać szans, a ona zawsze robiła to doskonale - komplementowała Rosjanka, trzykrotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema, która pokonała Radwańską w sześciu ostatnich pojedynkach. - Przegrałam z nią kilka razy, dziś o kilka piłek przeważyłam, to jednak wciąż było wyrównane spotkanie. Nigdy nie grałam na siłę, tata nauczył mnie, że muszę mieszać uderzenia, być wszechstronną, i tego się cały czas trzymam - uśmiechała się Agnieszka.

Ich pojedynek miał dodatkowy podtekst. W styczniu w Australii Agnieszka po porażce w ćwierćfinale została zapytana na konferencji o głośne jęczenie tenisistek, na przykładzie Szarapowej. Polka odparła, że jej to przeszkadza. Rosjanka podpuszczona potem przez dziennikarzy, że "Radwańska ją atakuje", odwinęła się ironicznym: - Radwańska? Czy ona przypadkiem nie odleciała już do Polski?

- Szarapowa? Czy ona jest jeszcze w Miami? - żartowali wczoraj fani Polki. A Radwańska ma ich coraz więcej na całym świecie. W poprzednim sezonie wygrała plebiscyt na najpopularniejszą zawodniczkę na oficjalnej stronie internetowej WTA.

Tenisistki o sprawie w ogóle nie pamiętały. Po meczu między nimi żadnej wrogości nie było. Odnosiły się do siebie z szacunkiem.

"Radwańska to ostatnio najbardziej niedoceniana tenisistka. Najwyższy czas, żeby to się zmieniło. W finale zagrała świetnie" - napisał na Twitterze Darren Cahill, przed laty trener Hewitta, Agassiego i Verdasco. Amerykańskie gazety i fachowe portale wprost ugięły się w weekend od komplementów pod adresem Agnieszki. Podkreślano, że choć Dunka Karolina Woźniacka dwa lata temu wdrapała się na szczyt kobiecego tenisa, też grając defensywnie i czekając głównie na błędy rywalek, to jednak Polka się od niej mocno różni. "Bo kiedy musi zaatakować, umie to zrobić. W meczu z Szarapową po prostu nie musiała. Woźniacka atakować nie umie, Radwańska zawsze dostosowuje styl do przeciwnika" - podkreśliła dziennikarka "Sports Illustrated".

Amerykanów mnóstwo rzeczy w zwycięstwie Radwańskiej zaskoczyło - jej odporność psychiczna, mało błędów - ale najbardziej uderzyło ich to, że Rosjanka, jedna z najlepiej returnujących tenisistek, nie umiała ani razu przełamać serwisu Polki, jednej z najsłabiej serwujących. - Z drugiego podania posyłała piłki z prędkością 100 km/godz., a ja nic nie umiałam zrobić - dziwiła się Rosjanka, która w tym sezonie przegrała finały w Melbourne i Dausze. - Moje serwisy są może lekkie, ale podkręcone, mój słaby serwis to mit - odpowiadała Polka.

Miami to dla niej dziewiąty wygrany turniej w karierze, piąty od lata 2011 r. po Stanford, Tokio, Pekinie i Dubaju. Polka otrzymała czek na 712 tys. dol. oraz 1 tys. pkt do rankingu, dzięki czemu umocniła się na czwartym miejscu.

Wiosną broni najmniej punktów z tenisistek z czołówki. Dlatego wyprzedzenie trzeciej Petry Kvitovej nie musi być trudne. Realny jest nawet atak na pozycję Szarapowej. - Jeśli dalej będę tak grała, pierwsza trójka stanie się realna - stwierdziła Polka, która, choć turniej skończył się w sobotę, w niedzielę została w Miami. Amerykańskim dziennikarzom powiedziała, że nie byłaby sobą, gdyby nie wybrała się "na jakieś małe zakupy".

Radwańska od początku roku wygrała 26 meczów, przegrała cztery - wszystkie z liderką rankingu Wiktorią Azarenką. Wielu dziennikarzy, m.in. reporter "New York Timesa", napisało, że Polka i Białorusinka to dziś realnie dwie najlepsze tenisistki świata. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do ich następnej konfrontacji. Azarenka po sensacyjnej porażce z Marion Bartoli powiedziała, że jest zmęczona i musi odpocząć. Nie wykluczyła, że wróci na kort dopiero w maju w Madrycie. Radwańska miała w tym tygodniu być rozstawiona z jedynką w Charleston, ale z turnieju się wycofała. Wystąpi dopiero w Stuttgarcie pod koniec kwietnia. Z całą czołówką znów spotka się pod koniec maja w Paryżu na drugim w sezonie Wielkim Szlemie.

Radwańska powtarza, że jej celem jest sukces w jednym z czterech najważniejszych turniejów. - To w tenisie najważniejsze, a w ostatnich latach ciągle zatrzymuję się na ćwierćfinałach - stwierdziła. W czołowej dziesiątce jest jedyną zawodniczką bez choćby półfinału. Przełamanie tej bariery to kolejne wyzwanie. Jeśli nie w Paryżu, to w lipcu w Wimbledonie, gdzie Radwańska w 2005 r. zwyciężała jako juniorka. Od soboty można wierzyć, że to tylko kwestia czasu.

Zobacz Radwańską z pucharem! [GALERIA]

 

Media: Radwańska drugą rakietą ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA