"Wstydzimy się was" - pod takim tytułem największe grupy kibiców Marsylii wysłały do klubu pismo z informacją, że zawieszają doping. W Nicei było ich mało, we wtorek na stadionie ma zapaść cisza. - Jestem tym trochę załamany. Przykro widzieć OM w takim stanie - powiedział wychowany w Marsylii (nigdy w niej nie grał), pracujący w Realu Madryt Zinedine Zidane.
Ten rok dla zespołu Didiera Deschmaps'a stał się koszmarem. Mistrz Francji sprzed dwóch lat potrafi ograć broniące tytułu Lille, walczące o czołowe pozycje Rennes czy wreszcie Inter Mediolan w LM, ale przegrać ze wszystkimi beniaminkami Ligue 1: Ajaccio, Dijon, Evian Thonon-Gaillard, a nawet - w Pucharze Francji - z trzecioligowcem z Normandii Quevilly.
- Zdarzają się upadki i wzloty, one wywołują dyskusje. To oczywiste, że znaleźliśmy się w dołku. Nie pozostaje nam nic innego, jak podnieść głowy i się odbudować - opisuje sytuację klubu Deschmaps. Nie za bardzo musi się martwić o swoją pozycję. Broni go wynik w Europie, czyli niespodziewany awans do ćwierćfinału LM, a przede wszystkim ważny do 2014 roku kontrakt.
W opublikowanym w ubiegłym tygodniu raporcie finansowym francuskich klubów za ubiegły rok Marsylia zajęła przedostanie miejsce. Zanotowała 14,67 milionów euro straty. Bardziej rozrzutny był tylko Olympique Lyon - strata 28,01 miliona. A zwolnienie trenera wywołałoby dodatkowy wydatek około 10 milionów. Tyle wynosiłaby zapłata za kontrakt i obowiązujące we Francji dla zwolnionych szkoleniowców odszkodowanie za szkody moralne. Prezes Vincent Lebrune nie może pozwolić sobie na taki wydatek.
Pewnie dlatego na każdym kroku podkreśla pełne zaufanie do Deschmapsa i walkę o uratowanie sezonu. - Między zakończeniem go na czwartej albo piątej pozycji a dziewiątej czy dziesiątej jest spora różnica. Piąte miejsce daje dużo większe wpływy do budżetu - tłumaczy Lebrune. Dokładnie o 8 milionów euro. Już teraz jednak pozbawiona nadziei na pierwszą trójkę Marsylia szuka możliwości pokrycia strat finansowych dobrym transferem. Najlepszy napastnik Olympique Loic Remy porozumiał się z Tottenhamem. Londyńczycy mają zapłacić 25 miliony euro.
W sobotę Olympique niezbyt poprawiło swoją sytuację. Zremisowało z Niceą. Grało jednak w dziesiątkę (czerwona kartka dla Charlesa Kabore), wcześnie straciło kontuzjowanego Souleymana Diawiarę. - Widziałem odwagę u piłkarzy i wielkie załamanie, że jednak nie udało im się wygrać. Zatamowaliśmy krwotok bandażem - powiedział po meczu Deschmaps.
Teraz zaczynają się dla Marsylii sądne dni. Najpierw mecz z Bayernem, w którym zagrają bez najlepszego w meczach z Interem bramkarza Steve Mandandy, ukaranego w Mediolanie czerwoną kartką. Przymierzany na jego następcę Gennaro Bracigliano zawalił mecz z półamatorskim Quevilly w Pucharze Francji. W lidze na początku kwietnia czekają marsylczyków starcia z dwiema najlepszymi drużynami sezonu, na Parc des Princes z Paris Saint-Germain i na wyjeździe z Montpellier, a na koniec finał Pucharu Ligi z Olympique Lyon. Będzie to szansa na jedyne trofeum w tym sezonie dla OM. W zwycięstwo w LM nikt nie wierzy, mało kto sądzi, że uda się honorowo wyjść z dwumeczu z Bayernem.
Gol piętką pogrożył Man City. 5 bramek na Old Trafford [WIDEO] ?