Liga Mistrzów. Mediolańska masakra piłą mechaniczną

- To katastrofa, nigdy w pucharach nie zagraliśmy tak źle - mówi Arsene Wenger po porażce z Milanem 0:4 w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trwa być może najgorszy sezon Arsenalu za czasów francuskiego trenera.

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

W ostatnich latach zdarzało się, że londyńczycy kończyli prestiżowe rozgrywki ciężkimi nokautami. Odpadali po 1:4 z Barceloną, 1:3 z Manchesterem United i 2:4 z Liverpoolem. Nigdy jednak ich nadzieje na pierwszy Puchar Europy nie zostały roztrzaskane w ten sposób. - Byliśmy szokująco słabi w ofensywie i defensywie. Ani przez moment nie podjęliśmy walki - mówił Wenger. W Londynie pracuje od 16 lat i chyba nigdy tak ostro podwładnych nie skrytykował. Ale ten sezon jest dla niego wyjątkowo paskudny.

Przez lata kibice uważali, że mimo braku trofeów (czekają na nie siedem lat) i osłabiania zespołu (w ostatnich latach odeszli Kolo Touré, Emmanuel Adebayor, Aleksander Hleb) klub czeka fantastyczna przyszłość. Nadzieję dawały świetne wyniki finansowe i szkółka regularnie dostarczająca piłkarzy do pierwszej jedenastki.

Kilka miesięcy temu plan się załamał. Latem Arsenalowi wyrwano płuca i serce (Samir Nasri i Cesc Fabregas), a wypatroszony zespół w sierpniu poległ z Manchesterem United 2:8 i męczył się w Udinese w eliminacjach LM. Zdesperowany Wenger w ostatnim dniu okna transferowego wydał na piłkarzy kilkadziesiąt milionów euro.

I awansował do fazy pucharowej LM, w lidze właśnie wspiął się na czwarte miejsce. Ale Arsenal trudno dziś nazwać zespołem z wielkim potencjałem, który znów może być zaliczany do faworytów Champions League.

Na San Siro Londyńczycy w niczym nie przypominali drużyny, którą kilka lat temu nazywano "Barceloną Premier League". Z trudem wymieniali podania, często grali niechlujnie. Średnia wieku jedenastki, która zaczęła mecz, to 26,2 roku.

Arsenal nie składa się już z fantastycznych dzieciaków, coraz więcej w jego kadrze piłkarzy, którzy do gry na tym poziomie nie dorośli. Trudno wyjaśnić, dlaczego koszulkę "Kanonierów" zakładają jeszcze Johan Djourou, Tomáš Rosický czy Theo Walcott. Ich zaletą wydaje się to, że grają w Londynie od lat, wiedzą, czego wymaga Wenger. Żaden na przywódcę się jednak nie nadaje, zresztą znalezienie kogoś takiego w szatni jest niemal niemożliwe. Były kapitan Arsenalu Patrick Vieira pisał w środę na Twitterze, że jest to jeden z największych problemów drużyny.

Zwłaszcza po takiej porażce jak w Mediolanie.

Rok temu Arsenal w lutym walczył o cztery trofea. W finale Pucharu Ligi przegrał jednak ze słabym Birmingham i drużyna się rozleciała. Odpadła z krajowego pucharu, LM, ligę skończyła na czwartym miejscu. Teraz znów musi podnieść się po klęsce, już w niedzielę gra o ćwierćfinał Pucharu Anglii z Sunderlandem, w Premier League musi bronić miejsca dającego awans do Champions League.

Jeśli się nie uda, może stracić ostatnią gwiazdę, do której wdzięczą się najlepsze europejskie kluby. Kontrakt 28-letniego Robina van Persiego, w ostatnich miesiącach trafiającego z regularnością Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, wygasa latem 2013 r. Rozmowy o przedłużeniu umowy Holender odłożył do lata. Jeśli Arsenal wyląduje w Lidze Europejskiej, trudniej będzie kapitana zatrzymać.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.