Liga angielska. Vamos, vamos, Swanselona

Jeśli nie wiecie komu kibicować w Premier League, zajrzyjcie do południowej Walii. Uczeń José Mourinho zbudował tam zespół, który spróbuje uratować się przed spadkiem, budując akcje w stylu Barcelony.

Szczęsny puścil osiem goli na Old Trafford ?

Gdy onieśmielony Kevin Cullis wszedł w 1996 roku do szatni czwartoligowego Swansea, wydukał, że piłkarze, którzy przez trzy tygodnie go nie przekonają, zostaną wylani. Nauczyciel wf-u, którego doświadczenie trenerskie ograniczało się do pracy z dziećmi, a zalety do znajomości z prezesem klubu, stracił posadę po sześciu dniach. W przerwie meczu z Blackpool zestresowany żółtodziób chciał zmobilizować drużynę, ale nie potrafił wykrztusić słowa. Władzę w szatni przejęli piłkarze, Cullis zrezygnował.

Jak się okazało, fani Swansea najgorsze mieli dopiero przeżyć. Siedem lat później klub ledwie dyszał. Działaczy nie stać było na rachunki za prąd, robotnikom wymieniającym siedzenia na starym Vetch Field płacili karnetami. W ostatniej kolejce drużyna musiała pokonać Hull, by utrzymać się w IV lidze - najniższej zawodowej w Anglii. - To najważniejszy mecz w historii klubu. Gdybyśmy wtedy nie wygrali, nie byłoby kolejnych awansów i debiutu w Premier League. Swansea nie podniosłaby się - wspomina Alan Tate, który w 2003 r. pomógł w zwycięstwie 4:2, a dwa tygodnie temu zadebiutował w Premier League. 29-letni stoper, ulubieniec kibiców, futbolu uczył się w szkółce Manchesteru United. Wraz z nim drogę z czwartej ligi do pierwszej przebył jeszcze wychowanek Arsenalu Leon Britton. W poprzednim sezonie niski (165 cm) pomocnik usłyszał, że jest... Andresem Iniestą Swansea.

Angielscy komentatorzy przesadzili, ale na przydomek "Swanselona" ekipa z wybudowanego w 2005 r. Liberty Stadium solidnie zapracowała. - Zaczęto nas nazywać "Barceloną Championship", bo średnio wymienialiśmy 526 podań w meczu, a piłkę posiadaliśmy przez 61 procent czasu - tłumaczy trener Brendan Rodgers. 38-letni szkoleniowiec karierę piłkarską skończył szybko przez kontuzję. Fachu uczył się w Hiszpanii, twierdzi, że już 15 lat temu zakochał się w stylu Barcelony. - Harvardem były dla mnie jednak trzy lata spędzone w Chelsea z José Mourinho - mówi urodzony w Ulsterze szkoleniowiec. W Londynie zaczynał od pracy z juniorami, później prowadził drużynę rezerw. - Gdy José został zwolniony, czułem się, jakby ktoś umarł. Do dziś jesteśmy w kontakcie, w każdej chwili mogę do niego zadzwonić i się poradzić - opowiada. Gdy w czerwcu Premier League ogłosiła terminarz, Rodgers dostał od Portugalczyka sms-a: "Man City w pierwszej kolejce? Trzy punkty gwarantowane." Wiadomość odebrał na lotnisku w Nairobi, właśnie wracał z Kilimandżaro. Na najwyższą górę w Afryce wspiął się w ramach akcji dobroczynnej.

Mourinho się pomylił. Drużyna wydająca w poprzednim sezonie na płace ledwie 8 mln funtów rocznie (Swansea) przegrała 0:3 z drużyną wydającą na płace 133 mln funtów (Manchester City). Budżet Walijczyków nie imponował nawet w II lidze, tylko trzy zespoły przeznaczały na pensje piłkarzy mniej.

Choć awans do Premier League wyceniany jest na 90 milionów funtów, Rodgers latem nie szalał. - Staraliśmy się o Marcosa Sennę z Villarreal. To wielki profesjonalista, dałby nam bardzo dużo. Ale kiedy pomyślałem, ile trzeba mu zapłacić, uznałem, że to nie w porządku. Zarabiałby kilka razy więcej od chłopaków, którzy awansowali, w których wierzę. Czułem się z tym źle i zrezygnowaliśmy z Marcosa - mówi Rodgers. Jeden z podstawowych piłkarzy w jego zespole dostaje ledwie 1,3 tys. funtów tygodniowo.

Dziwoląg? Jeszcze jaki. Jeśli kiedyś wybierzecie się na mecz Swansea, zziajanych piłkarzy możecie spotkać w ogólnodostępnym centrum rekreacyjnym. Szkoleniowiec żartuje, że to jedyny klub, w którym zawodnicy przebierają się i kąpią razem z kibicami.

Problem będziecie mieli z dojazdem, w Swansea nie ma międzynarodowego lotniska. Działacze twierdzą, że wielu piłkarzy nie podpisało umowy z klubem, bo nie chciało przeprowadzić się do takiej dziury. - Niektórzy myślą, że Walia kończy się na Cardiff, ale jeśli pojedziesz dalej, po godzinie dotrzesz do pięknego miasta, jednego z najpiękniejszych miejsc na ziemi - mówi Rodgers.

Swansea w liczbach

1,73

 

funta za jednego postawionego dostaniemy w firmie 32Red, jeśli Swansea spadnie z Premier League - na żadnej drużynie nie można zarobić mniej. 32Red to sponsor walijskiego klubu

400

 

tysięcy funtów zapłacił West Ham za pomocnika Arsenalu Leona Brittona. W 1998 r. był to najdroższy szesnastolatek w Anglii

486

 

podań beniaminek wymienił w meczu z Manchesterem City. Żadna drużyna nie podawała w pierwszej kolejce częściej.

Primera Division - Kogo spoza Realu i Barcy warto oglądać? (WIDEO) ?

Swansea spadnie z Premier League?
Copyright © Agora SA