F1. Salon Michaela Schumachera

Michael Schumacher wystartuje w niedzielę w Grand Prix Belgii, czyli w wyścigu, w którym 20 lat temu debiutował.

Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

W związku z tym światek F1 powraca do GP Belgii w 1991 roku. Najbardziej mięsne jest wspomnienie Andrei de Cesarisa, czyli pierwszego partnera późniejszego siedmiokrotnego mistrza świata. Spotkali się na torze, wcześniej nigdy się nie widzieli. Włoch miał wówczas na koncie 160 wyścigów, Niemiec 20 kółek na testach na torze w Silverstone, na próbach dla zespołu Jordan dwa dni wcześniej.

- Po piątkowych kwalifikacjach przyszedł do mnie mój inżynier i powiedział: "Słuchaj, Michael jedzie na pełny gaz na łuku Blanchimont, ty odpuszczasz. Musisz pocisnąć". Odpowiedziałem mu: "No, ten chłopak naprawdę ma jaja!". Ktoś, kto nigdy nie jeździł bolidem, bierze zakręt Eau Rouge z gazem do deski?! Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem na telemetrii. Zorientowałem się, że to nie żaden kolejny przeciętniak.

Wieloletni sprawozdawca wyścigowy Denis Jenkins zwyczajowo co roku chodził na zakręt La Source i mierzył stoperem czas pokonania tej "agrafki" i wyjście na prostą w kierunku Eau Rouge. Wyszło mu, że szybciej od 22-letniego debiutanta jeździli tam tego dnia tylko Ayrton Senna, Nigel Mansell, Riccardo Patrese i Gerhard Berger - słowem, megagwiazdy.

Wcześniej właściwie nikt nie dojrzał talentu Schumachera, gdy przedzierał się przez niższe kategorie wyścigowe. Po zwycięstwie w niemieckiej serii F3 Schumacher otrzymał propozycje z Mercedesa, ale do startu w F1 było jeszcze daleko.

Na pomoc przyszedł Bertrand Gachot. Kilka miesięcy przed Grand Prix Belgii prowadził w Londynie alfę romeo swojej przyjaciółki i wbił się w taksówkę. Wyszedł z nerwów i potraktował taksówkarza gazem łzawiącym. Na tydzień przed wyścigiem musiał się stawić w sądzie. Wyszedł z niego w kajdankach prosto do aresztu i zespół Jordan został bez kierowcy. Wtedy przyszedł czas dla Schumachera, wspartego 150 tysiącami funtów od Mercedesa.

W niedzielę przed GP Belgii właściciel zespołu Eddie Jordan poprosił Niemca na testy, we wtorek wszyscy stawili się w Silverstone. Po czterech okrążeniach testowania inżynier prowadzący jazdy Trevor Foster powiedział przez radio do jednego z szefów zespołu: "Muszę powiedzieć Michaelowi, żeby zwolnił. Zadzwoń do bossa i powiedz mu, że mamy gwiazdę".

Schumacher wykonał 20 okrążeń, z czego kilka było takich, jakich zespół nigdy na Silverstone nie doświadczył.

W Spa Schumacher zaszokował inżynierów, mówiąc, że nigdy nawet nie widział całego toru, bo był tu tylko jako kibic. Tymczasem Spa uchodzi za wyjątkowo wymagający tor dla talentu kierowcy. Zespół był lekko przerażony, zwłaszcza że menedżer Schumachera, przekonując Jordana do przetestowania kierowcy, twierdził, że Niemiec zna tor znakomicie.

W czwartek młody Schumi przejechał cztery kółka na rowerze, w piątek miał ósmy czas w kwalifikacjach, w sobotę poprawił się o jedno miejsce, w trzecim sektorze toru był zawsze w pierwszej trójce. Wyścig skończył na pierwszym okrążeniu ze spalonym sprzęgłem.

10 dni później Schumacher katapultował się jeszcze wyżej - z kwatery w Spa za pięć funtów za noc u borykającego się z finansowymi kłopotami Jordana przeniósł się do 6-gwiazdkowej Ville d'Este nad jeziorem Como. Tam podpisał wieloletni kontrakt z milionerami z zespołu Benettona i wysłał ręcznie napisany faks do Eddiego Jordana: "Drogi Eddie, niestety, nie mogę przyjąć twojej oferty. Pozdrawiam, Michael".

Rok później wygrał w Spa, zdobył miejsce na podium w klasyfikacji kierowców; po trzech latach był mistrzem świata po raz pierwszy. W 2004 zapewnił sobie tutaj tytuł.

Dlatego nazywa Spa swoim osobistym salonem.

Dziesięć najlepszych kierowców F1, którzy nie zostali mistrzami

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.