Arabia Saudyjska kontratakuje. Walka Joshui z Ruizem ma być tylko jednym ze sportowych hitów nowej polityki Rijadu

Jeśli ceny ropy spadną, zostaną na lodzie. A właściwie na piachu. Arabia Saudyjska zaczyna otwierać się na świat i na sport. Na pierwszy ogień poszły Formuły E i Rajd Dakar. Ambicje mają jednak znacznie większe: Formuła 1, walka Joshua - Ruiz, pytanie co jeszcze.

"Cyfrowi atleci", zobacz najnowszy odcinek

Zobacz wideo

Walka o trzy z czterech mistrzowskich pasów wagi ciężkiej, będzie promowana w Nowym Jorku, Londynie i Arabii Saudyjskiej. Bokserzy spotkają się w ringu 7 grudnia, tyle że wciąż nie wiadomo gdzie. Sztab Antohony’ego Joshui twierdzi, że poszedł na rękę rywalowi i dlatego będą walczyć w Arabii Saudyjskiej, a nie np. w Cardiff. Andy Ruiz Jr. upiera się, że nie da na to zgody i stoczą walkę w USA, gdzie może liczyć na lepsze kontrole antydopingowe i większe wsparcie swoich kibiców. Dlaczego Joshua stawia na Rijad, stolicę Arabii Saudyjskiej? Po pierwsze, dobrze czuje się w tej części świata, bo Dubaj to jedna z jego baz przygotowań, więc bliskowschodni klimat nie jest mu obcy. Po drugie, można się domyślać, że taki wybór gwarantuje dodatkowe bonusy. Fakt, będzie musiał odpierać ataki dotyczące łamania praw człowieka, ale sport zna wiele podobnych historii. Te bokserskie kontrowersje najbardziej kojarzą się z legendarnymi „Rumble in the jungle” w Kinszasie pomiędzy Muhammadem Alim i Georgem Foremanem oraz „Thrilla in Manilla”, gdzie Ali walczył z Joe Frazierem. Omar Khalil, z saudyjskiej agencji promującej walkę, zapowiada oficjalny komunikat o organizacji na wrzesień i od razu uspokaja kibiców - Zakup biletu będzie oznaczał automatyczne przyznanie 30-dniowej wizy. Zapraszamy mężczyzn, kobiety, wszystkich - powiedział w rozmowie z BBC 5 Live.

Rajd Dakar przenosi się do Azji

Zjednoczone Emiraty Arabskie mają prestiżowy turniej tenisowy, wyścig Formuły 1, MŚ w lekkiej atletyce, czy piłkarski Puchar Azji. Sportowa ekspansja Kataru znana jest od lat, a zwieńczy ją mundial w 2022 r. Arabia Saudyjska nie miała dotąd praktycznie nic. Teraz przechodzi do kontrataku. Na pierwszy ogień poszedł Rajd Dakar. Najsłynniejszy i najtrudniejszy rajd na świecie przenosił się z Europy do Afryki, przez Amerykę Południową, aż w końcu wylądował w Azji. Ponad 3,5 miliona kilometrów kwadratowych piachu zapewnia perfekcyjne warunki do rywalizacji. Gorzej z prawami kobiet i sytuacją polityczną. Ale Saudyjczycy zdają sobie sprawę z tego, że chęć promocji i zaistnienia wymaga kompromisów. A ponieważ książę Muhammad ibn Salman, następca tronu i pierwszy wicepremier, zapowiedział reformy w kraju i modernizację Arabii Saudyjskiej, należało się spodziewać pewnych zmian.

Zapraszamy mężczyzn, kobiety, wszystkich

Kontrakt na organizację Rajdu Dakar podpisano z rozmachem, na 5 lat. Od razu zapowiedziano też, że Rijad nie będzie robił żadnych problemów. Kobiety w roli kierowców? Proszę bardzo, byle tylko ubierały długie spodnie. A przecież jeszcze niedawno nie mogły w ogóle prowadzić tam samochodów. Kolejny problem - Katarczyk Nasser Al Attiyah, nie tylko zwycięzca Dakaru z 2011, ale także medalista olimpijski z Londynu w strzelaniu do rzutków, w dodatku kuzyn obecnego Emira Kataru. Sytuacja między Arabią Saudyjską I Katarem jest napięta do tego stopnia, że Saudyjczycy zapowiadali rok temu budowę kanału, wzdłuż granicy z niewygodnym sąsiadem tak, by zamienić jego kraj w wyspę. Stosunki dyplomatyczne z oskarżanym o wspieranie terroryzmu Katarem zerwały też Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrain. Teraz zmienili ton narracji. Problem? Jaki problem, nie mamy żadnych zastrzeżeń w stosunku do Pana Al Attiyaha, w dodatku zapraszamy go jako gościa specjalnego na oficjalna prezentację rajdu, bez chwili wahania odpowiedzieli Saudyjczycy. I pewnie Attiyah by się tam pojawił, gdyby akurat nie ścigał się w Jordanii. - Dotrę teraz na Dakar w 30 minut od własnego domu. Cieszę się, że taka impreza zawita do naszego regionu - zapowiada imprezę Katarczyk i dodaje coś o sporcie ponad polityką. Czy organizacyjnie sobie poradzą? - To będzie wyzwanie i czeka nas wiele pracy, ale nie mamy czym się martwić, skoro poradzili sobie z organizacją zawodów golfowych, meczami piłkarskimi, czy wyścigiem Formuły E - twierdzi dyrektor Rajdu Dakar Dawid Castera.

Formuła 1 coraz bliżej Arabii Saudyjskiej

A właśnie, Formuła! Skoro udało się bez większych problemów, ściągnięcie do Rijadu Formuły E (elektrycznej), to dlaczego nie spróbować z Formułą 1? W końcu to królowa motorsportu, a średnia widownia każdego wyścigu przekracza 80 mln. Otóż Saudyjczycy, podjęli już odpowiednie starania i chcieliby zorganizować wyścig w 2021 r. Gdyby szefem F1 był wciąż Bernie Ecclestone, sprawa pewnie zostałaby już załatwiona. Za jego czasów dobre chęci i zapas pieniędzy w zupełności wystarczyły. Wyścig w Szanghaju przywitał z otwartymi rękoma, a po podpisaniu umowy z Rosją nazwał Władimira Putina wielkim przyjacielem. Tyle, że właścicielem praw do F1 są teraz Amerykanie z Liberty Media, a historia z morderstwem wysłannika Washington Post, Dżamala Chaszodżdżiego, w Ambasadzie Arabii Saudyjskiej w Stambule z pewnością nie pomaga. Na razie piłka jest w grze, a na korzyść tego wyścigu może przemawiać fakt, że Liberty Media chce koniecznie ściągnąć F1 do Miami. I to nawet bez opłaty licencyjnej. Pokaźny zastrzyk gotówki z Rijadu wyrównałby ewentualny deficyt z Florydy.

Widmo kryzysu robi swoje

Skąd ta nagła zmiana polityki Saudyjczyków? Ostatnio wprowadzili przecież wiele kolejnych ustaw, dzięki którym saudyjski paszport będzie wydany każdemu obywatelowi tego kraju, który o to wystąpi i żadna osoba w wieku powyżej 21 lat nie będzie potrzebowała pozwolenia na zagraniczną podróż. Do tej pory na jedno i na drugie kobiety potrzebowały zgody. Teraz otrzymały również prawo do zarejestrowania narodzin dziecka, małżeństwa lub rozwodu. Kraj się otwiera, bowiem zdano sobie sprawę z tego, że w perspektywie 10-20 lat ceny ropy zaczną spadać. I to drastycznie. Wprowadzili nawet pojęcie Vision 2030, zgodnie z którym muszą tak zdywersyfikować swoje dochody, by uniezależnić się od sprzedaży ropy. A nie da się tego osiągnąć z tak restrykcyjnym prawem i zasadami, jak dotychczas. Trzeba też wspomnieć, że prezydent Donald Trump radykalnie zmienił politykę zagraniczną i zaogniając sytuację z Iranem, jednocześnie ocieplił stosunki z Arabią Saudyjską. Biorąc pod uwagę ich zasoby i determinację, wyścig Formuły 1 jest zatem bardzo prawdopodobny. Na kanał odcinający Katar byli w stanie wyłożyć 750 mln USD. Organizacja wyścigu to ułamek tego budżetu, a korzyści mogą być znacznie większe. Nikogo nie powinno też zdziwić, jeśli ich ambicje będą rosnąć z roku na rok, a petrodolary zamienią na kolejne imprezy sportowe. Konkursu skoków raczej nie urządzą, chociaż…

Więcej o: