Joga bonita jeszcze bardziej bonita

Ma 21 lat i ledwie 154 cm wzrostu, a do tego ładną buzię i umiejętności, dzięki którym jest najlepsza na świcie. Nazywają ją "Pele w spódnicy", choć ona pewnie wolałaby, by słynny Brazylijczyk nazywany był "Martą w spodniach".

To porównanie z Pele wcale nie jest bezzasadne. Dzisiejszy futbol kobiecy ma bowiem wiele wspólnego z tym męskim z lat 60. O wynikach meczów bardziej decydują umiejętności wybitnych zawodniczek niż taktyczne systemy. Tak jak wtedy na boisku jest więcej miejsca na rozgrywanie piłki, a obrońcy nie wyznają współczesnej zasady: "Piłka może przejść, zawodnik nigdy".

Nic więc dziwnego, że w liczbie zdobytych goli w karierze Marta będzie się mogła mierzyć się z Pele i nie będzie musiała sobie doliczać - jak Romario - bramek w spotkaniach, co do których są wątpliwości, czy w ogóle się odbyły.

Marta w trwających właśnie mistrzostwach świata w Chinach zdobyła już cztery bramki w trzech meczach (w sumie w reprezentacji zdobyła już 44 gole w 42 meczach). W pierwszym Brazylijki odprawiły autsajdera z Nowej Zelandii 5:0, ale w drugim wygrały z kandydatem do tytułu, gospodarzem turnieju 4:0. Dunkom strzeliły tylko jedną bramkę, eliminując je z turnieju. Przy okazji Canarinhie pokazały duch fair play. Z Dunkami mogły zagrać rezerwami i przegrać, a i tak awansowałyby do ćwierćfinału z pierwszego miejsca.

Marta w pierwszym i drugim spotkaniu popisywała się golami po minięciu kilku rywalek. Komentatorzy po spotkaniu z Chinkami nie mają wątpliwości, dla kogo powinno być zarezerwowane określenie joga bonita. To określenie mocno zdewaluowali Brazylijczycy, którzy na mundialu w Niemczech piękną grę prezentowali tylko najwyżej po kilka minut w meczu, a przez resztę snuli się sennie, czekając na końcowy gwizdek.

W Brazylii nie pierwszy raz w tym roku piłkarki przypomniały o tym, że też umieją grać w piłkę. W lipcu w Rio de Janeiro Marta i jej koleżanki zdobyły mistrzostwo igrzysk panamerykańskich. Choć tytuł to mało prestiżowy, a w finale rywalem był zespół USA do lat 20, Maracana wypełniła się niemal po brzegi. Brazylijki wygrały 5:0, a Marta (zdobyła 12 goli w pięciu meczach turnieju) została uhonorowana w niezwykły sposób - odcisnęła swoje stopy w cemencie słynnego stadionu i w ten sposób jako pierwsza kobieta została włączona do galerii sław brazylijskiego futbolu. Piłkarka wetknęła jednak szpilę rodakom. Przypomniała, że aby zarabiać na życie grą w piłkę, musiała wyjechać aż do Szwecji (gra w klubie Umea), podobnie jak jej najbardziej utalentowane koleżanki, a w kraju pięciokrotnych mistrzów świata futbolistkom nikt nie chce pomagać. Co więcej, wytknęła rodakom ich uprzedzenia w stosunku do kobiecego sportu. - Tutaj są tysiące Mart. Dajcie im szansę - powiedziała ze łzami w oczach.

Druga z brazylijskich gwiazd ataku - Cristiane (debiutowała w kadrze w wieku 15 lat) - gra na co dzień w niemieckim Wolfsburgu.

Na kobiecy futbol natomiast bardziej otwiera się FIFA. W tym roku po raz pierwszy federacja będzie płacić nagrody - 1 mln dol. dla zwycięzcy, a 880 tys. dla wicemistrza. Od następnych mistrzostw świata w turnieju będą brać udział 24 zespoły. Szefa FIFA nie zraża nawet to, że w pierwszym meczu broniące tytułu Niemki rozgromiły Argentynę 11:0. W następnym meczu Argentynki przegrały tylko 0:1 z mocną Japonią, a Niemki bezbramkowo zremisowały z Anglią, z którą zazwyczaj wygrywały.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.