Zarobił miliony, stracił miliardy. "Najgłupsza rzecz, jaką w życiu zrobiłem"

Michał Kiedrowski
Frank Cooney z "San Francisco Examiner" był w szoku. Chciał jedno zdanie, by zacytować je w artykule, a dostał wykład wiedzy o futbolu. - Ten facet ma halogeny. W jego głowie pali się światło - powiedział później. Wtedy jego rozmówcy, Johna Maddena, nie znał prawie nikt. Kilka dni temu pożegnano go jako człowieka, którego w amerykańskim sporcie już nigdy nie będzie.

Do wspomnianej wyżej rozmowy doszło przed sezonem w 1968. John Madden był trenerem linii defensywnej Oakland Raiders. Za sobą miał przerwaną kontuzją w wieku 22 lat karierę futbolisty i sukcesy na peryferiach futbolu z drużyną małego uniwersytetu stanowego w San Diego. Gdy dołączył do Raiders, drużyny ligi futbolu amerykańskiego AFL, która połączyła się później z NFL, szybko przekonał do siebie współwłaściciela i menedżera generalnego klubu Ala Davisa. A Frank Cooney jako jeden z pierwszych poznał futbolową filozofię Maddena. Dowiedział się, jakie obowiązki ma trener, jak powinien prowadzić graczy, by stawali się lepsi, jak budować skład itp. Pół roku później Madden został ogłoszony głównym trenerem Raiders.  

Zobacz wideo

Najmłodszy trener w lidze okazał się najlepszy

To był sensacja. Nigdy wcześniej tak młody trener nie został powołany na takie stanowisko w lidze. Madden miał 32 lata i był inny niż trenerzy, którzy pracowali wtedy w lidze. Jego ekspresyjne reakcje przy linii bocznej, wybuchy radości i wściekłości, były w kontrze do powściągliwego stylu starej gwardii. Ale nie tym Madden zdobywał popularność. Jego zespół wygrywał mecz za meczem. Do dziś jest on najlepszym trenerem wszech czasów, jeśli chodzi o procent zwycięstw wobec porażek. W ciągu zaledwie 10 lat trenerskiej kariery wygrał 103 mecze, przegrał 32 i siedem zremisował. W każdym sezonie z nim przy ławce zespół notował więcej zwycięstw niż porażek. Tylko dwa razy nie awansował do play-off. 

Nowy zegarek Roberta Lewandowskiego"Kaprys milionera". Robert Lewandowski przebił samego siebie. Dwukrotnie

Cieniem na jego znakomitym bilansie kładzie się tylko skromny bilans w meczach o Super Bowl. Najcenniejsze trofeum w amerykańskim sporcie Madden zdobył tylko raz - w 1977 r. To wtedy przed najważniejszym meczem padło słynne zdanie:  

Nie martwcie się, że koń jest ślepy, tylko dalej ładujcie węgiel na wóz

Zawodnicy znali swojego trenera z karkołomnych językowych zawijasów w przedmeczowych przemowach. Czasem się z nich śmiali, bo po krótkiej analizie barwne przenośnie nie miały wiele sensu. Tym razem jednak nawet weterani postawili oczy w słup. Dwie minuty później, gdy trener powiedział po prostu: "Panowie, to będzie najważniejsze wydarzenie w waszym życiu, o ile wygracie. Idźcie i weźcie to!" - ruszyli z furią przez tunel na boisko. Nie dali najmniejszych szans rywalom. Raiders wygrali 32:14. 

John Madden - komentator, który przeprowadził rewolucję

Dwa lata później Madden zrezygnował z pracy trenera. Jako powód podał kłopoty ze zdrowiem - zmagał się z wrzodami żołądka - i wypalenie zawodowe. Później w swojej książce napisał, że chciał też więcej czasu poświęcić rodzinie, gdy odkrył, że jego syn nie ma 12 lat, jak sądził, ale już 16.

- Mówi się o tym, jak ciężką pracę mają trenerzy. Tyrają po 18, czy 20 godzin dziennie. Śpią w autobusie. To wcale nie jest ciężka robota. Prawdziwie ciężką robotę ma żona trenera, możecie mi wierzyć - napisał w książce "Hey, Wait a Minute (I Wrote a Book!)"? 

Jednak niedługo był bezczynny. W 1979 r. został komentatorem sportowym. Występował jako analityk meczów w CBS. Jego błyskotliwy język, dogłębna znajomość futbolu, żarty i ekspresja zdobyły mu rzesze fanów. Ze swoimi wykrzykiwanymi: "Bum, łup, bang!" - Madden był rewolucjonistą w sportowym komentarzu. Ale za tym efekciarstwem kryła się ogromna wiedza. To on pierwszy w telewizji zaczął jeździć nie tylko na mecz, ale także na treningi, by podpatrywać i rozmawiać z zawodnikami, których mecze będzie komentować. To on pierwszy przygotowując się do transmisji, korzystał z tych samych taśm, które trenerzy preparowali, by analizować gry swoich zespołów i przeciwników. I tę bogatą wiedzę potrafił przekazać i ubarwić żartami, jak ten z analizą ustawienia kubełków z napojami Gatorade przy linii bocznej. 

Fox kupił perłę w koronie światowego sportu, więc musiał mieć i Maddena

Madden korzystał też z nowinek technicznych. To ponoć on pierwszy wpadł na pomysł, by tzw. wirtualna linia pierwszej próby pojawiła się na ekranie. To coś, co my znamy ze skoków narciarskich, gdy w transmisji zielona kreska pokazuje, ile trzeba skoczyć, by być liderem. Madden o czymś takim w futbolu myślał już ponad ćwierć wieku temu. 

Skok, po którym kibice Stocha zamarli. Nic nie było wiadomoPolska wstrzymała oddech. Kamil Stoch runął na zeskok i zaczęło się odliczanie

Były trener trafił na wspaniały okres w historii amerykańskiego sportu. To właśnie na przełomie lat 70. i 80. futbol stał się ulubioną rozrywką Amerykanów. Stacje telewizyjne biły się o prawa do transmisji NFL, o której słynny medialny magnat Rupert Murdoch mówił, że jest "perłą w koronie sportu w telewizji" - i to nie tylko jeśli chodzi o USA, ale o cały świat. 

I w 1993 r. telewizja Murdocha, Fox, kupiła jeden z pakietów praw do pokazywania NFL za prawie 100 mln dolarów za sezon. Ponieważ stacja dopiero debiutowała w pokazywaniu wielkiego sportu, chciała ściągnąć do siebie najpopularniejsze telewizyjne osobowości. Madden podpisał z Foxem czteroletni kontrakt telewizyjny za 32 mln dolarów. Miał rocznie zarabiać dwa razy więcej niż Michael Jordan, którego kontrakt z Chicago Bulls opiewał wtedy na 4 mln dolarów za sezon. Najlepiej zarabiający wtedy futbolista – Troy Aikman z Dallas Cowboys - miał kontrakt na 6,25 mln na rok. 

Ale Madden, jak Jordan, nie zarabiał tylko na sporcie. Był jedną z najbardziej pożądanych twarzy przez reklamodawców. Był dosłownie przez nich rozchwytywany. Biorąc pod uwagę jak bardzo aparycja i postura mierzącego 180 cm wzrostu i 115 kg wagi byłego trenera, odbiegała od kanonów męskiego piękna, to doskonały dowód, że kiedyś w show-businessie liczyła się bardziej osobowość niż wygląd. 

Madden NFL, czyli najgłupsza biznesowa decyzja w dziejach gier komputerowych

W 1984 r. Madden dostał intratną ofertę. Trip Hawkins, założyciel firmy Electronic Arts, rozmawiał z nim o stworzeniu gry, która byłaby symulatorem meczów NFL. Maddenowi pomysł się bardzo spodobał, bo uważał, że gra spopularyzuje wiedzę o futbolu. Doszło jednak do różnicy zdań, gdy Hawkins powiedział, iż firma wypuści wersję gry siedmiu na siedmiu zawodników. - To nie jest prawdziwy futbol - odpowiedział Madden i powiedział, że nie będzie czegoś takiego firmował swoim nazwiskiem.

Szef EA powiedział, że na razie nie ma możliwości technicznych, by zrobić grę jedenastu na jedenastu jak w realnym futbolu. - To potrwa lata - powiedział Hawkins. - Niech to potrwa lata - odpowiedział Madden. Gra pod nazwą Madden NFL ostatecznie trafiła do sprzedaży w 1988 r. Okazała się wielkim sukcesem. Do dziś ukazują się jej nowe wersje, została sprzedana w ponad 250 mln egzemplarzy. 

Wtedy też Madden podjął najgorszą biznesową decyzję w historii gier wideo. Od EA dostał królewskie wynagrodzenie 100 tys. dolarów od ręki i 5 proc. udziału w zyskach ze sprzedaży. Dwa razy więcej niż dostali wtedy gwiazdorzy koszykówki Julius Erving i Larry Bird za grę o NBA. Jednak Hawkins zaproponował Maddenowi inny rodzaj wynagrodzenia – tyle akcji firmy, ile tylko chce po cenie emisji. Były trener powiedział: - Dałem wam swój czas. Nie dam moich pieniędzy. 

Cezary Kulesza w Sport.pl LIVECezary Kulesza potwierdza dwa nazwiska. Kto selekcjonerem reprezentacji Polski?

Tymczasem dziś założona przez Hawkinsa Electronic Arts jest warta 37,5 miliarda dolarów. Gdyby w 1988 r. Madden kupił choć parę procent akcji firmy, byłby miliarderem. - To była najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu zrobiłem - śmiał się później Madden. 

Trener, który przemierzył USA wzdłuż i wszerz pociągami i autokarem

Pierwsze negocjacje między Hawkinsem i Maddenem odbyły się w pociągu, w którym były trener odbywał trzydniową podróż przez USA. Od 1979 r. nie latał samolotem. W owym roku Madden dostał ataku paniki na pokładzie. Spekulowano, że jego fobia ma związek z tragicznym wypadkiem w 1960 r., w którym zginęło 22 członków ekipy futbolowej Politechniki Kalifornijskiej. Madden był wcześniej jej studentem, w katastrofie stracił wielu kolegów. 

Jednak sam Madden twierdził, że bał się nie samego lotu, tylko cierpiał na klaustrofobię - lęk przed zamknięciem w małej przestrzeni, który nasilił się z wiekiem. Mimo tej fobii, doskonale radził sobie, podróżując przez USA pociągiem lub specjalnie zmontowanym dla niego autokarem, w którym miał wszystko, czego potrzebował do pracy i wypoczynku – telefon, telewizję, osobną sypialnię. 

W 2008 r. Madden skomentował ostatni mecz w karierze. Zmarł 28 grudnia ubiegłego roku w wieku 85 lat. Trzy dni wcześniej telewizja Fox wyemitowała 90-minutowy dokumentalny film o nim. Madden obejrzał go z żoną i synami. Drugiego dnia świąt mieli kolejne rodzinne święto: John i Virginia obchodzili 62. rocznicę ślubu. "John Madden po raz kolejny wybrał idealny moment na pożegnanie" - napisał po śmierci ikony amerykańskiego sportu serwis ESPN. 

Więcej o: