Czarna rozpacz nad All Blacks. "Świat się już ich nie boi"

Michał Kiedrowski
Media w Nowej Zelandii nie mają zamiaru oszczędzać swoich ulubieńców. Trzy porażki w sezonie i spadek na drugie miejsce w światowym rankingu wystarczyły, by media zaczęły pisać o upadku All Blacks i dramatycznej zmianie układu sił w światowym rugby

W ostatni weekend zakończyły się wojaże rugbistów z południowej półkuli w Europie. Australijczycy, Nowozelandczycy i zawodnicy RPA wracają do swoich domów w poczuciu klęski. Od lat Brytyjczycy, Irlandczycy i Francuzi nie osiągnęli tak znakomitych wyników w starciu z narodami, które uchodzą w świecie rugby wzór do naśladowania. Przecież na dziewięć dotychczas rozegranych Pucharów Świata w rugby zawodnicy z południowej półkuli triumfowali w ośmiu. Po trzy razy mistrzami globu byli rugbiści z Nowej Zelandii i RPA, a dwa razy Australijczycy. Tylko raz drużynie z Europy udało się zdobyć najcenniejsze w tym sporcie trofeum. Stało się to w 2003 r., gdy Jonny Wilkinson w ostatnich sekundach dogrywki zdobył zwycięskie punkty, które dały mistrzostwo Anglii w finale z Australią. To była sensacja.

Zobacz wideo

Europa czekała na ten dzień 19 lat

Teraz wygląda na to, że zwycięstwo europejskiej drużyny w Pucharze Świata, który za dwa lata odbędzie się we Francji, sensacją nie będzie. Goście z południowej półkuli, którzy rok w rok – z wyjątkiem sezonów, gdy jesienią odbywa się Puchar Świata – przybywają na miesiąc do Europy, by tu pokazać, kto w rugby rządzi, dostali na Starym Kontynencie lanie. Szczególnie bolesne było to w ostatni weekend, gdy Walia wygrała z Australią 29:28, Anglia po równie dramatycznym meczu uporała się z aktualnym mistrzem świata – RPA 27:26, Francja pokonała Nową Zelandię 40:25, a na dokładkę Irlandia rozbiła Argentynę 53:7. Po raz pierwszy od 19 lat podczas tournée w Europie Australia, Nowa Zelandia i RPA zostały pokonane tego samego dnia. Anglojęzyczne media, które piszą o rugby, powtarzają na okrągło słowo "sweep". Nie da się tego prosto przetłumaczyć na polski, bo nie chodzi tu o zamiatanie, ale wygranie do zera. U nas używany w sportowych mediach termin "zmieść rywala" ma jednak trochę inne znaczenie.  

"Sweep" podczas jesiennej serii meczów zaliczyli Anglicy, którzy wygrali kolejno z Tonga, Australią i RPA; Irlandczycy po zwycięstwach z Japonią, Nową Zelandią i Argentyną oraz Francuzi, którzy rozbili kolejno: Argentynę, Gruzję i Nową Zelandię. Biorąc pod uwagę klasę rywali, najbardziej mogą być zadowoleni Anglicy. Zwłaszcza że efektowne zwycięstwa przyszły po bardzo słabym występie w tegorocznym Turnieju Sześciu Narodów, w którym zajęli piąte miejsce z bilansem dwa zwycięstwa, trzy porażki. 

Więcej wiadomości sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Wszyscy już myślą o Pucharze Świata 2023

– Drużyny z północnej półkuli są na fali wznoszącej. Trzeba im to uczciwie oddać. Myślę, że mecze Anglii, Walii i Francji były fantastyczne do oglądania – powiedział Andy Farrell, angielski trener Irlandczyków po meczu z Argentyną. 

Farrell skromnie pominął swój zespół, ale Irlandczycy też mają udział w tej – jak to piszą już media w Nowej Zelandii - "dramatycznej zmianie układu sił w światowym rugby". Wygrali w tym roku osiem meczów z rzędu, a ich zwycięstwo nad Nową Zelandia 29:20 sprzed tygodnia odbiło się szerokim echem na świecie. Z gratulacjami pospieszył nawet prezydent USA Joe Biden, który m.in. kibicując reprezentacji rugby Zielonej Wyspy, kultywuje swoje irlandzkie korzenie. 

"Czy znajdzie się ktokolwiek, kto postawiłby swój majątek na to, że RPA wyprzedzi Irlandią w grupie B Pucharu Świata?" - pyta Robert Kitson z "Guardiana" w tekście pod tytułem: "Ofensywne nastawienie Anglii pokazuje drogę północnym potęgom".

Brytyjczycy i Francuzi już podbijają bębenka przed Pucharem Świata 2023. Ale i bez tego kibice nie zawiedli. Mecze w Londynie i Paryżu obejrzało po 80 tys. widzów, w Cardiff – 55 tys. 

Nowa Zelandia w ruinie. Już nikt się nie boi All Blacks

Zupełnie inne nastroje panują po drugiej stronie globu. Nowa Zelandia boleśnie odczuła dwie następujące po sobie klęski w Europie z Irlandią i Francją. Poprzednio coś takiego w wyjazdowym tournée przydarzyło im się na przełomie 1935 i 1936 r. Wtedy najpierw w końcu grudnia przegrali z Walią 12:13, a potem na początku stycznia z Anglią 0:13.  

Media zastanawiają się, czy selekcjoner Ian Foster jest w stanie przygotować zespół na Puchar Świata tak, by All Blacks – najbardziej rozpoznawalna marka z Nowej Zelandii – odzyskali trofeum. Wściekli kibice natomiast już chcą głowy trenera. W mediach społecznościowych trudno znaleźć jakąkolwiek opinię broniącą szkoleniowca, pod którego wodzą All Blacks ponieśli w tym roku trzy porażki (oprócz Irlandii i Francji, jeszcze z RPA). I jest to najgorszy rok od 2009, gdy Nowozelandczycy czterokrotnie schodzili z boiska pokonani.  

Tu warto zwrócić uwagę, że fala krytyki spotyka trenera, pod którego wodzą All Blacks wygrali w 2020 i 2021 "The Rugby Championship" – odpowiednik europejskiego Turnieju Sześciu Narodów na półkuli południowej z udziałem Australii, Nowej Zelandii, Argentyny i RPA.  

I choć drużyna Fostera zajmują drugie miejsce w światowym rankingu Marc Hiton z serwisu Stuff pisze: "Trudno oprzeć się wrażeniu, że drużyna All Blacks jest w przysłowiowej ruinie". 

"All Black chcieli skończyć rok jako nr 1 na świecie, ale ze Stade de France wyjechali niepewni, czy uczciwie rzecz biorąc, są w tej chwili w top 5". – napisał Gregor Paul z NZHerald i dodał. "All Blacks mają problem, bo świat się już ich nie boi, bo nie musi". 

Polacy też zaliczyli jesienny "sweep"

W cieniu starcia potęg swoje mecz grali też maluczcy w świecie rugby. I tu polscy kibice mają powody do radości. W rozgrywkach Rugby Europe Trophy, czyli w walce o miejsca 13-18 w europejskiej hierarchii znakomicie spisuje się reprezentacja Polski. Wygrała tej jesieni trzy mecze – z Ukrainą 27:24, z Niemcami 21:16 i Szwajcarią 37:25 i zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Można powiedzieć, że drużyna, którą od wiosny prowadzi Walijczyk, Christian Hitt, też miała w tym roku swój "sweep". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.