Stracili cztery miliardy dolarów, a teraz otwierają szampany. Kontrakt wszech czasów

W czasie pandemii National Football League straciła cztery miliardy dolarów. Gigantyczne straty w żaden jednak sposób nie wpłynęły na wartość futbolowego biznesu. Wręcz przeciwnie. Właściciele klubów dostali dowody, że ich zyski wkrótce poszybują.

Można powiedzieć, że NFL straciła tylko 4 miliardy dolarów, bo mimo wszystko jako jedynej z dużych ligi w USA, udało się jej rozegrać wszystkie mecze sezonu zasadniczego i play-off, a w dodatku na niektórych meczach mogli pojawić się kibice. Przychody spadły z 16 miliardów dolarów w 2019 r., do 12 - miliardów w 2020. Średnia widzów na stadionach zmniejszyła z 66,15 tysiąca na mecz do 5,7 tysiąca. 

Zobacz wideo

Przychody spadły, wartość klubów NFL wzrosła

Właściciele klubów nie powinni jednak narzekać. Nawet jeśliby mówili, że ich konta uszczupliły się - jak to obliczyli analitcy - średnio o ponad 100 mln dolarów. To nie do końca prawda. W 2019 r. każdy zespół przynosił swojemu właścicielowi średni zysk operacyjny na poziomie 102 mln dolarów. Wygląda więc na to, że w pandemii większość z klubów wyszła po prostu na zero, a stracony zysk nadrobi w tym roku, gdy kibice wrócą na trybuny, a cześć przychodów przeznaczonych na pensje zawodników - tzw. salary cap - spadnie z 198,2 mln dolarów na zespół do 182,5 mln dolarów. 

Nawet w czasie pandemii właściciele klubów NFL mogą otwierać szampany i objadać się kawiorem, bo wartość klubów rosła. "Forbes" wycenia, że każdy z 32 klubów NFL warty jest średnio ponad 3 miliardy dolarów. Tak dla porównania: Manchester United - prawdopodobnie najcenniejszy w tej chwili klub piłkarski świata, biorąc pod uwagę finansową zapaść Barcelony - według wyceny giełdowej to 2,65 miliardów. To najlepiej pokazuje, jakim zyskownym biznesem jest amerykański futbol. 

Umowa wszech czasów w NFL. Ponad 10 miliardów dolarów za sezon

A właściciele klubów mają jeszcze jeden powód do świętowania. Nowa umowa telewizyjna, która będzie obwiązywać od sezonu 2023 i da klubom 113 miliardów dolarów w ciągu 11 lat. Jeden sezon ligi futbolu amerykańskiego będzie wart więcej niż prawa telewizyjne piłkarskich lig - angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i niemieckiej razem wziętych. 

Wydawałoby się, że pandemia to nie jest dobry okres, by odnawiać umowy telewizyjne. Przekonali się o tym Francuzi. Liga piłkarska po katastrofie nowego nadawcy, który nabył prawa telewizyjne przed sezonem 2019/20, nie dostała nawet połowy wynegocjowanej sumy od firmy, która przejęła kontrakt. Przekonali się też o tym Niemcy, którzy nową umowę krajową mają o 5 procent niższą, a międzynarodową o 20 procent niższą niż poprzednie. Przekonują się o tym Włosi, którzy dostali oferty od krajowych nadawców o 250-350 mln euro niższe za sezon niż cena wywoławcza.  

Na tym tle nowe gigantyczne umowy NFL jawią się jako ewenement, przeczący trendom. Od sezonu 2023 liga futbolu amerykańskiego z tytułu praw do transmisji będzie zarabiać 10,25 mld dolarów rocznie. Ponad dwa razy więcej niż liga zarobiła w 2019 r. (4,5 mld). W euro to będzie 8,71 miliarda. Żeby wyobrazić sobie, jaka to gigantyczna suma, to tyle, ile zarabiają na prawach do transmisji Premier League (3,6 mld), LaLiga (2,1), Serie A (1,46), Bundesliga (1,48). Oczywiście w przypadku lig piłkarskich to wszystko sumy sprzed pandemii. W sezonie 2019/20 udzieliły one swoim nadawcom potężnych rabatów. 

Jeden mecz NFL jest warty 110 mln dolarów

Prawa do transmisji NFL podzielą między siebie otwarte telewizje NBC, CBS, Fox, ABC i płatna ESPN (dwie ostatnie stacje należą do tego samego właściciela - Disneya) oraz należący do Amazona serwis Prime Video. Ten ostatni serwis dostał ekskluzywne prawa do pokazania 15 czwartkowych spotkań w sezonie za sumę miliarda dolarów. Jeden mecz warty będzie 66,7 mln dolarów. NBC, CBS i Fox zapłacą za swoje pakiety dwa razy więcej niż płacą obecnie. Najmniejszy wzrost - o 35 procent - liga zanotuje w kontrakcie z Disneyem, ale i tak jeden mecz pokazywany przez ESPN wart będzie niemal 110 mln dolarów.  

Dlaczego NFL jest taka bogata? Nie dlatego, że Super Bowl ogląda prawie 100 mln Amerykanów, ale dlatego, że 160 mln ogląda mecze sezonu zasadniczego. W ubiegłym roku wśród 100 najbardziej oglądanych programów telewizyjnych 76 to mecze NFL. W dodatku sport jest w USA najchętniej oglądanym typem programów w telewizji. I mimo odwołania wielu imprez w ubiegłym roku 20 procent oglądanych godzin w amerykańskiej tv to były programy sportowe.  

NFL rusza na podbój reszty świata. Będą mecze w Niemczech

Kolejnym krokiem, który chce zrobić liga, to podbój reszty świata. Już teraz jest bardzo popularna w Kanadzie, gdzie co drugi mieszkaniec kraju ogląda przynajmniej fragment Super Bowl oraz w Meksyku, gdzie liczba fanów przekroczyła 10 mln. Teraz czas na Europę.

Po dodaniu do kalendarza dodatkowej, 17. kolejki spotkań w sezonie zasadniczym, liga zamierza rozgrywać więcej meczów w innych krajach. Wcześniej liga grała już spotkania o punkty w Londynie i Meksyku. Teraz na liście mają się znaleźć nowe kraje. Przede wszystkim chodzi o Niemcy, a w dalszej kolejności Kanadę czy Brazylię. Magazy "Sports Illustrated" dotarł do notatki ze spotkania właścicieli drużyn, w której napisano, że NFL chce już w 2022 roku rozegrać dwa mecze w Londynie, jeden w Meksyku i jeden w Niemczech. Spotkań poza USA ma być w kolejnych latach jeszcze więcej.  

Niemcy to kraj, w którym futbol amerykański jest niezwykle popularny. Ostatni Super Bowl oglądało tam ponad 2 mln widzów. Cotygodniowe transmisje w sezonie zasadniczym są programami flagowymi stacji ProSieben, która przy żadnym innej swojej audycji nie może liczyć na tak wysoki procent widzów z tzw. grupy komercyjnej (wiek 14-49 lat) jak przy futbolu amerykańskim. Niemcy też stanowili najwyższy odsetek europejskich kibiców, nie licząc miejscowych Brytyjczyków, którzy kupowali bilety na rozgrywane od 2007 roku mecze w Londynie. 

Według nieoficjalnych informacji mecze NFL w Niemczech miałby się odbyć albo w Monachium, albo w Berlinie. Jeśli wybór padłby na to drugie miasto, to uszczęśliwieni byliby też fani z Polski. Od polskiej granicy na stadion Olimpijski w stolicy Niemiec jest raptem półtorej godziny drogi samochodem. Sami Niemcy piszą, że w tej chwili już nikt się nie pyta, czy NFL zagra w Berlinie, ale kiedy.  

Więcej o:
Copyright © Agora SA