Chamstwo i pijaństwo przyćmiły heroizm na boisku. Kompromitacja sportu dla dżentelmenów

Podczas zakończonego w niedzielę meczu Australii z Indiami w krykieta wydarzyło się tyle, że w Bollywood na pewno nakręcą o tym film. Tym bardziej że choć mecz zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym, media na Subkontynencie piszą o "wielkim moralnym zwycięstwie Indii".

- To zwy... - Rahul Rawat z informacyjnej stacji India Today, nadającej 24 godziny na dobę, nie dokończył słowa "zwycięstwo", choć samo cisnęło mu się ono na usta. Dziennikarz z Indii szybko się poprawił, nie dając się ponieść emocjom, które w nim kipiały. - Ten remis to jeden z najlepszych występów reprezentacji Indii w całej historii!

Australia wypuściła z rąk zwycięstwo

Mecz odbywał się w formule pięciodniowej. Przed ostatnim dniem rywalizacji Australijczycy byli już przekonani o swoim zwycięstwie. Rywale stali pod ścianą, zwłaszcza że dzień wcześniej stracili dwóch teoretycznie najlepszych zawodników w ataku - Shubmana Gilla i Rohita Sharmę, którzy zostali wyautowani przez gospodarzy spotkania w Sydney. - Indie nie zdobędą nawet dwustu punktów w drugiej rundzie - przekonywał z satysfakcją były kapitan reprezentacji Australii, Ricky Ponting. Celem drużyny z Subkontynentu było 407.

Halvor Egner Granerud i inni Norwegowie z zakazem! Halvor Egner Granerud i inni Norwegowie z zakazem! "To dość przykre"

- Szanse na odwrócenie losów meczu zostały już prawdopodobnie pogrzebane - mówił z żalem Ajay Jadeja, były reprezentant Indii.

Tymczasem przetrzebiona kontuzjami i covidową kwarantanną reprezentacja Indii wywalczyła remis, bo Australijczycy nie byli w stanie wyeliminować jej graczy, zanim czas meczu upłynął. Gospodarzom nie pomógł nawet fakt, że Hanuma Vihari odniósł w czasie meczu kontuzję ścięgna uda i przez większość swojego pobytu na boisku nie był w stanie biegać.

Rasizm i pijaństwo na trybunach

Ale heroizm zawodników Indii na boisku, których wspominany na początku Rawat porównał do niewzruszonych skał, to tylko część wielkiej historii, którą opowiada się o tym meczu. Ta dalsza jest o wiele mniej chwalebna, bo mówi o chamstwie, pijaństwie i próbach wygrania za wszelką cenę.

Skandal wybuchł najpierw podczas czwartego dnia meczu, gdy zawodnicy z Indii poskarżyli się sędziemu, że są notorycznie obrażani przez grupki kibiców. Mieli już dość, bo zaczęło się to już dzień wcześniej. Mówili o obelgach na tle rasowym. Z trybun miały paść słowa "małpy i brązowe psy do domu". Z tym że przy owych "brązowych psach" mogło wcale nie chodzić o porównanie do zwierząt, ale o slangowe określenie kału. Padały też inne chamskie odzywki już bez odnośników rasowych jak "onaniści" czy "m*********y". Prasa australijska czy brytyjska unikała w swoich relacjach cytowania tych słów, ale indyjska dała pełną ich gamę.

Żyła i Eisenbichler Krótki 'dialog' Żyły i Eisenbichlera hitem internetu. Słowa nie były potrzebne [WIDEO]

Mecz został przerwany na prawie 10 minut. Na trybuny weszli funkcjonariusze policji i wyprowadzili sześciu podejrzanych. Jak twierdzą australijskie media, wszyscy byli pijani. Indyjska federacja krykieta wystosowała oficjalny protest, a sportowe i polityczne władze Australii przeprosiły obrażonych gości i potępiły wszelkie formy rasizmu.

Jedno piwo nie zmaże grzechów

Wydawałoby się, że po takiej aferze gospodarze powinni raczej studzić emocje niż je podsycać. Ale nic z tych rzeczy. Australijczykom zależało na zwycięstwie na wszelką cenę. Rywalizację z Indiami traktują bardzo prestiżowo. Pod względem sportowym i marketingowym to absolutny top w tej dyscyplinie sportu. A biorąc pod uwagę telewizyjną oglądalność, z tournée reprezentacji Indii po Australii mogą się mierzyć w tym roku jedynie mistrzostwa Europy w piłce nożnej i igrzyska olimpijskie. Nie przez przypadek wśród 10 najbardziej popularnych wyszukiwań w wyszukiwarce Google w 2020 r. znalazły dwa krykietowe: IPL (indyjska liga krykieta) na czwartym miejscu i Indie vs. Nowa Zelandia na szóstym (seria meczów w krykieta, która odbyła się w styczniu i lutym).

Grubo ponad sto milionów osób usłyszało więc, jak kapitan reprezentacji Australii Tim Paine próbuje zdekoncentrować swojego rywala Ravichandrana Ashwina, nazywając go "k*****m" i gadając za jego plecami głupoty. - Mam w Indiach więcej przyjaciół niż ty - mówił Paine, którego słowa słychać było dzięki umieszczonym na boisku mikrofonom. - Nawet twoi koledzy z drużyny mają cię za głupka. Co nie? Każdy z nich - dodał.

I to nie był pierwszy jego wyskok w tym meczu. Wcześniej został ukarany odebraniem 15 procent meczowej gaży za obrażenie sędziego, którego zapytał: "Gdzie jest p*******a konsekwencja?!".

Po meczu Paine przyznał, że ciężko było mu pogodzić się z faktem, iż jego drużyna nie wygrała meczu, mimo wielkiej przewagi. Przeprosił za swoje zachowanie, ale media łatwo mu nie przebaczą. Geoff Lemon z "Guardiana" pisze, że pora skończyć z "magicznym myśleniem, że jedno wspólne piwo po meczu zmywa wszystkie grzechy, popełnione podczas gry", a Paine doskonale wiedział, gdzie są mikrofony na boisku i że jego słowa usłyszy nie tylko obrażany rywal.

Szuranie zagrywką poniżej pasa

Jakby tego było mało, wybuchła jeszcze jedna awantura. Virender Sehwag, były reprezentant Indii w krykieta, oskarżył Australijczyka Steve'a Smitha, że ten podczas przerwy na picie zacierał nogami znak, jaki Rishabh Pant zostawił sobie na boisku. To oznaczenie miało zawodnikowi z Indii ułatwić bronienie swojej brameczki zwanej w krykiecie wicket. Ponieważ zawodnik stoi do niej tyłem, zaznaczając sobie jej środek przed sobą, unika ciągłego zerkania do tyłu, czy jest dobrze względem niej ustawiony.

Paine natychmiast stanął w obronie kolegi z zespołu, twierdząc, że Smith tak szurając nogami, nie zaciera śladów, jakie zostawił Pant, ale wręcz je uwyraźnił, aby sobie też ułatwić grę.

Czy w tej sytuacji można się dziwić, że media w całych Indiach głoszą, że ten remis to "moralne zwycięstwo" ich drużyny? Dziwić może natomiast fakt, że jeszcze tu i ówdzie pisze się, że krykiet to gra dżentelmenów.

Do rozegrania został jeszcze czwarty mecz pięciodniowy. On rozstrzygnie, który zespół okaże się zwycięzcą całej serii. Na razie po jednym meczu wygrała każda z ekip, a ten zremisowany, o którym tu mowa był trzeci.

Więcej o: